Rząd Grenlandii, który ostatnio zapowiedział oszczędności w związku z trudną sytuacją ekonomiczną, będzie domagać się od Danii większych dotacji za doprowadzenie do kryzysu demograficznego. Chodzi o sprawę przymusowej antykoncepcji kobiet w latach 60. ubiegłego wieku.
Minister finansów i były premier Grenlandii Mute B. Egede oświadczył, że to „Kopenhaga ponosi historyczną odpowiedzialność za współczesne wyzwania gospodarcze, z jakimi boryka się wyspa”.
– Od lat 60. na Grenlandii rodzi się mniej dzieci. Mamy coraz mniej osób w wieku produkcyjnym. Po prostu brakuje obywateli, którzy mogliby zapewnić byt coraz liczniejszej grupie seniorów
– podkreślił Egede na konferencji prasowej w Nuuk.
Duńskie władze przeprowadziły w latach 1966-70 akcję zakładania 4,5 tys. grenlandzkich kobiet wkładek domacicznych, często bez ich wiedzy, a w przypadku nastolatek - bez zgody rodziców. Stanowiło to połowę kobiet w wieku rozrodczym. W ostatnich latach część poszkodowanych mieszkanek Grenlandii złożyła prywatne pozwy przeciwko państwu duńskiemu, domagając się zadośćuczynienia za łamanie praw człowieka.
Na Grenlandii przygotowywany jest ekspercki raport dotyczący skutków duńskiej polityki kontroli urodzeń. Wynik analizy może mieć wpływ na skalę żądań władz grenlandzkich wobec Danii. Według grenlandzkiego Urzędu Statystycznego, na stan populacji wyspy, zamieszkanej dziś przez ponad 56 tys. osób, miała wpływ - oprócz zmniejszającej się liczby urodzeń - również emigracja młodych do Danii i innych państw, a także aborcje.
Minister Egede przyznał w rozmowie z grenlandzkim nadawcą publicznym KNR, że ważne jest nie tylko zwiększenie dotacji z Danii, ale też zreformowanie ram finansowania z Kopenhagi, tak aby Grenlandia mogła wykorzystywać własne zasoby. – Chcemy zwiększyć dochody z turystyki i surowców, a na to potrzeba inwestycji – podkreślił grenlandzki polityk.
Rząd w Kopenhadze na razie nie odpowiedział na żądania grenlandzkiego rządu.
Dania, czyli państwo, od którego zależna jest Grenlandia, zasila około 40 proc. grenlandzkiego budżetu. Rząd w Kopenhadze przekazuje dotacje celowe, a także zapewnia wyspie bezpieczeństwo wewnętrzne (policję) oraz obecność sił zbrojnych.
Rząd Grenlandii ogłosił w weekend konieczność zaoszczędzenia w ciągu najbliższych czterech lat 864 mld koron duńskich (około 115 mld euro), aby zrównoważyć finanse publiczne. Jako główną przyczynę trudnej sytuacji budżetowej wskazano wówczas zmniejszenie rentowności rybołówstwa, czyli wiodącej gałęzi gospodarki wyspy. Wzrost wydatków socjalnych wyjaśniono starzeniem się społeczeństwa. Zapowiedziano przeprowadzenie reformy emerytalnej.
Prezydent USA Donald Trump na początku roku kilkukrotnie zapowiadał konieczność przejęcia Grenlandii. W kwietniu wiceprezydent USA J.D. Vance zasugerował w wywiadzie dla Newsmax, że Stany Zjednoczone mogłyby zapłacić mieszkańcom Grenlandii o wiele więcej pieniędzy, niż otrzymują oni obecnie od rządu w Kopenhadze.