Kanadyjskie karne cła będące reakcją na nałożenie przez USA ceł na kanadyjskie aluminium wyniosą 3,6 mld CAD – poinformował w piątek rząd Kanady. Jest to reakcja na czwartkową decyzję prezydenta Trumpa o wprowadzeniu 10 proc. ceł na kanadyjskie aluminium.
"W chwili, gdy zmagamy się z pandemią, pracując po obu stronach kanadyjsko-amerykańskiej granicy, by zapobiegać utracie życia i chronić miejsca pracy, spór handlowy jest ostatnią rzeczą, której potrzebujemy. Zaszkodzi on tylko odbudowie gospodarki w obu krajach. Jednakże amerykańska administracja zdecydowała się wejść taki spór" - zaznaczyła w piątek w swoim oświadczeniu wicepremier Kanady Chrystia Freeland.
Karne cła nałożone przez Kanadę będą miały łączną wartość 3,6 mld CAD, a ich wprowadzenie poprzedzą 30 dniowe konsultacje ze środowiskami biznesu.
Na wstępnej liście znalazło się wiele towarów produkowanych z aluminium. Jednocześnie - jak podkreślają kanadyjskie media - lista obejmuje takie towary sprowadzane ze Stanów, których produkcja jest szczególnie ważna w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich. Są to produkty z tzw. swing states, takie jak farby i odpady aluminiowe z Michigan, a także pralki i rowery, których głównym eksporterem do Kanady jest amerykański stan Wisconsin. Na ostatnich pozycjach listy znajduje się sprzęt sportowy, w tym – kije golfowe.
Freeland podkreśliła, że amerykańskie cła są "niepotrzebne" i "całkowicie nie do zaakceptowania". Przypomniała, że kanadyjskie aluminium nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego USA – na co powoływał się Trump. Amerykańską decyzję uznała za wydumaną i "absurdalną".
Przypomniała, że kanadyjskie aluminium jest wykorzystywane w amerykańskiej produkcji wojskowej. "W rezultacie, te pralki, które są produkowane w fabryce Whirlpool, gdzie prezydent Trump ogłosił swoją decyzję, staną się teraz droższe dla Amerykanów i mniej konkurencyjne wobec pralek produkowanych w innych krajach" - dodała.
Stanowisko rządu federalnego jest popierane przez premierów prowincji. Krytyczne stanowisko wobec USA zajął premier Quebecu Francois Legault. Z kolei konserwatywny premier Ontario Doug Ford, który po wyborze Trumpa deklarował się jako jego zwolennik, powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej, że obawia się teraz nałożenia jeszcze ceł na kanadyjską stal. Wyznał, że prezydent Trump bardzo go rozczarował".
Ford zwrócił się do 14 milionów mieszkańców Ontario, by "uderzyli tam, gdzie zaboli" i kupowali produkty ontaryjskie, a bojkotowali amerykańskie.
Kanada jest czwartym na świecie producentem aluminium. Kanadyjski i amerykański rynek aluminium jest mocno zintegrowany, bilateralna wymiana produktów aluminiowych miała w ostatnich latach wartość średnio 11,1 mld CAD rocznie, zaś z ponad 162 tys. miejsc pracy w amerykańskim sektorze aluminiowym 97 proc. zależy od importu aluminium z Kanady.
Jak podawała wcześniej agencja The Canadian Press, grupa amerykańskich firm miała się skarżyć na nadmiar kanadyjskiego eksportu aluminium na amerykańskich rynek. Tymczasem, według The Canadian Press, kanadyjscy producenci, ze względu na związany z epidemią koronawirusa mniejszy popyt na specjalistyczne wyroby aluminiowe, część produkcji wysyłali do swoich magazynów, zlokalizowanych w USA.
Jak cytowały kanadyjskie media, amerykańscy producenci nie są zadowoleni z decyzji Trumpa.
W maju 2018 r. USA nałożyły 25 proc. cła na kanadyjską stal i 10 proc. cła na kanadyjskie aluminium. Kanada wprowadziła wówczas własną listę karnych ceł na produkty amerykańskie o łącznej wartości 16,6 mld CAD. Restrykcje dotyczyły importu m.in. whisky, soku pomarańczowego i papieru toaletowego.
W styczniu 2018 r. USA wprowadziły cła w wysokości średnio 6,53 proc. na wyroby 25 kanadyjskich papierni. Kanada jest największym na świecie eksporterem papieru używanego do druku gazet. Wcześniej, w kwietniu 2017 r. USA nałożyły dodatkowe cła do 24 proc. na drewno konstrukcyjne z Kanady.
W 2017 i 2018 r. rząd Kanady wprowadzał pakiety pomocowe dla sektorów aluminiowego, stali i sektora drzewnego.