Wojna powoduje wzrost cen żywności na rynkach światowych

Bezpieczeństwo żywnościowe Polski w następstwie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego nie jest zagrożone w sposób bezpośredni. Polska importuje z Ukrainy i Rosji niewielkie ilości zbóż - informuje w najnowszym wydaniu Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. 

W całym ub.r. na rynek polski trafiło 65,0 tys. t ukraińskich zbóż o wartości 15,4 mln euro. Ukraina miała duży udział w polskim imporcie tylko mniej znaczących gatunków zbóż - żyta (60 proc.), gryki (14,5 proc.) oraz owsa (10 proc.). W przywozie kukurydzy i pszenicy udział Ukrainy był niewielki i wyniósł odpowiednio 1,4 proc. oraz 0,9 proc.

Z Rosji zaś sprowadziliśmy 10,1 tys. t zbóż o wartości 5 mln euro, głównie gryki.

Wojna na Ukrainie w większym stopniu może za to przyczynić się do pogorszenia bezpieczeństwa żywnościowego Europy. Bowiem Ukraina miała wysoki udział w imporcie zewnętrznym UE, m.in. kukurydzy (w 2020 r. odpowiadała za 55 proc. pozaunijnych dostaw), pszenicy (12 proc.) gryki (11 proc.) oraz jęczmienia (8 proc.). Udział Rosji w przywozie do UE wymienionych wyżej zbóż był niższy i nie przekraczał kilku proc. 

Według Tygodnika Gospodarczego PIE skutki konfliktu zbrojnego na Ukrainie najbardziej odczują regiony Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. W 2020 r. docierało tam aż 85,8 proc. eksportu rosyjskiego jęczmienia i 33,3 proc. pszenicy, a z Ukrainy po ok. 42 proc. pszenicy i jęczmienia oraz 27,8 proc. kukurydzy. Od dostaw zbóż z tych dwóch państw silnie uzależnione są Egipt i Turcja. W 2020 r. Rosja odpowiadała za 60 proc. przywozu pszenicy do Egiptu, a Ukraina za kolejne 26 proc. Z Rosji i Ukrainy pochodziło też 75 proc. pszenicy sprowadzonej do Turcji, 52 proc. kukurydzy i 38 proc. jęczmienia. Rosyjskie i ukraińskie dostawy zapewniały także 96 proc. dostaw pszenicy do Libanu i 54 proc. do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. 

Ze względu na skalę dostaw powstałe ubytki dostaw trudno będzie tam uzupełnić - ocenia TG PIE.
Wybuch konfliktu i przewidywane zakłócenia w dostawach skutkowały wzrostem cen żywności na rynkach światowych. Już przed inwazją ceny żywności były wysokie. Według ONZ-owskiego (FAO), indeks cen żywności w lutym 2022 r. wyniósł 140,7 pkt. i był najwyższy w historii. W porównaniu ze styczniem br. wzrósł o 5,3 pkt., a z lutym 2021 r. - o 24,1 pkt. Działania zbrojne tylko przyspieszyły te wzrosty. Podczas niespełna dwóch tygodni konfliktu ceny pszenicy i kukurydzy na europejskiej giełdzie MATIF wzrosły o około 40 proc.

Rosnąć będą również ceny rzepaku, słonecznika, oleju rzepakowego, słonecznikowego
i sojowego. W 2020 r. Rosja i Ukraina, z łącznym udziałem 58 proc., były największymi
światowymi eksporterami oleju słonecznikowego. Dużo importowały też rzepaku, słonecznika, oleju słonecznikowego i sojowego. Także Polska może odczuć skutki zakłócenia dostaw tych produktów, gdyż Ukraina jest ich ważnym dostawcą. W 2021 r. z tego państwa pochodziło 79 proc. dostaw do Polski oleju sojowego, 45 proc. - słonecznikowego, 20 proc. - rzepakowego i nieco ponad 15 proc. nasion rzepaku.

Według TG PIE do wzrostu cen żywności przyczynią się również drożejące nawozy. Już obecnie ich ceny są wyraźnie wyższe niż rok temu i nadal będą rosnąć za sprawą wzrostu cen gazu. Ponadto, Rosja zapowiedziała wstrzymanie eksportu nawozów, co dodatkowo zachwiałoby rynkiem. W 2020 r. była ona bowiem, z udziałem 12,6 proc., największym światowym eksporterem nawozów. Ucierpieliby również polscy rolnicy, bo Rosja odpowiadała w 2021 r. za 27 proc. dostaw nawozów do Polski.

Skomentuj artykuł: