Wzrost cen na stacjach paliw: Kiedy koniec podwyżek?

Na niektórych stacjach może będzie dochodziło do pojedynczych wypadków, gdzie ceny mogą znacząco wzrosnąć, będą to przypadki odosobnione. Nie będzie to sytuacja masowa – ocenił w poniedziałek wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda, odnosząc się do unijnego embarga na import rosyjskich produktów z ropy.

Wiceminister w Ministerstwie Aktywów Państwowych Karol Rabenda odniósł się w poniedziałek w Radio Plus do pytania o możliwe zmiany cen paliw po wprowadzeniu 5 lutego br. unijnego embarga na rosyjskie produkty z ropy. Powiedział, że pewnie w najbliższych dniach zobaczymy jak zachowa się rynek, ale - jak zapewnił - polskie spółki, zarówno w nadzorze Skarbu Państwa jak i prywatne monitorują sytuację. Poinformował, że komunikaty płynące z Orlenu oraz innych firm na rynku są uspokajające i nie spodziewa się "sytuacji nadzwyczajnej".

"Być może na niektórych stacjach będzie dochodziło do pojedynczych wypadków, gdzie te ceny mogą w jakiś sposób znaczny wzrosnąć, ale to będą, moim zdaniem, przypadki odosobnione, pojedyncze – to nie będzie sytuacja masowa" – powiedział wiceminister.

5 lutego br. weszło w życie embargo Unii Europejskiej na produkty z ropy, w tym paliwa gotowe z Rosji. Unijne embargo na import rosyjskich paliw gotowych jest kolejnym, po wprowadzeniu 5 grudnia ub.r. embarga na rosyjską ropę oraz wejściu w życie uzgodnionego przez UE, G7 i Australię limitu ceny rosyjskiej ropy transportowanej drogą morską na poziomie 60 dol. za baryłkę.

Rabenda odniósł się także do ustawy wiatrakowej. Podkreślił, że "ilość terenu, który będzie mógł być przeznaczony na energetykę wiatrową będzie wpływać też na nasz miks energetyczny". Zwrócił jednak uwagę, iż energetyka odnawialna oparta na wiatrakach i fotowoltaice nie jest planowana jak tzw. duża energetyka oraz cechuje się mniejszą stabilnością. "Energetyka odnawialna, oparta na wiatrakach czy fotowoltaice, to nie są inwestycje, które są zaplanowane tak jak duża energetyka, czy to mówimy o tradycyjnych blokach konwencjonalnych czy o tak dużych inwestycjach jak morskie farmy wiatrowe, czy atom" – stwierdził. Jak ocenił, "zawsze musimy mieć te moce, które będą równoważyły te moce +ozowe+, bo one nie są stabilne".

W jego opinii prawo dotyczące stawiania wiatraków należy liberalizować, ale "nie możemy przesadzić z tym, bo będziemy mieli takie problemy energetyczne jak nasi zachodni sąsiedzi, którzy kiedy jest zima i nie wieje i nie świeci, muszą gdzieś się ratować innymi mocami". "Często ratują się naszą energetyką, np. węglową, która jest stabilna" – dodał.

Jak poinformował wiceminister, do 2030 r. Polska będzie generować z morskiej energetyki wiatrowej 5,9 GW mocy, z czego 60 proc. tej mocy to inwestycje spółek Skarbu Państwa, a pozostała część to podmioty prywatne albo zagraniczne. "Do 2040 r. zamierzamy zbudować 11 GW mocy z morskiej energetyki wiatrowej. To jest ta energetyka, która jest o wiele bardziej stabilna, bardziej ta inwestycja jest kontrolowalna, ile tej mocy będzie" – wskazał Rabenda.

Ze wstępnego harmonogramu posiedzenia Sejmu wynika, że w dniach 7-9 lutego jednym z punktów obrad będzie sprawozdanie komisji o rządowym projekcie nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Projekt tzw. noweli ustawy wiatrakowej, który ma zliberalizować tzw. zasadę 10 H (wprowadzoną ustawą z 2016 roku) jest jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności do uruchomienia środków z Krajowego Planu Odbudowy. Sejmowe komisje energii, klimatu i aktywów oraz samorządu i polityki regionalnej przyjęły poprawkę do rządowego projektu, która zwiększa z 500 do 700 m minimalną odległość wiatraka, ale wyłącznie od budynków mieszkalnych. Jednocześnie komisja całkowicie zniosła zakaz budowy budynków mieszkalnych w pobliżu istniejących turbin wiatrowych. Zgodnie z przyjętą poprawką nie będzie tutaj żadnych ograniczeń.

Źródło

Skomentuj artykuł: