Mocny wzrost wskaźnika PMI dla Polski w maju nie jest jeszcze sygnałem wyraźnego odbicia w przemyśle - oceniają ekonomiści. Ich zdaniem, w kolejnych miesiącach można oczekiwać stopniowej, choć powolnej poprawy aktywności w przemyśle.
W poniedziałek firma Markit podała, że wskaźnik PMI dla Polski w maju wzrósł do poziomu 40,6 pkt. wobec 31,9 pkt. w kwietniu i wobec prognozy PAP Biznes 35,7 pkt.
- Wciąż jest to bardzo niski poziom, zbliżony do wyników z kryzysu finansowego z 2009. Badanie wskazuje, że przedsiębiorstwa negatywnie postrzegają perspektywy zamówień oraz zatrudnienia – komponenty uplasowały się kolejno na drugim i trzecim najniższym poziomie w historii
- Decyzja o wznowieniu pracy w fabrykach poprawiła oceny bieżącej produkcji, lepsze są również prognozy na kolejne 12 miesięcy. Wyniki badania pokrywają się z raportami prowadzonymi przez GUS. Oceny koniunktury dalej sugerują głęboką skalę spowolnienia w kraju w 2020 - dodali.
Również w ocenie ekonomistów Banku Pekao, mocny wzrost wskaźnika nie jest jeszcze sygnałem wyraźnego odbicia w przemyśle.
- Odbicie PMI w polskim przetwórstwie w maju, ale nadal głębokie spadki produkcji i nowych zamówień. Rekordowe opóźnienia czasów dostaw. Normalnie są sygnałem wysokiego popytu, ale obecnie wynikają z zaburzeń w łańcuchach dostaw. Nie jest to jeszcze sygnał wyraźnego odbicia - napisali na Twitterze ekonomiści.
Zdaniem ekonomistów Banku Millennium, w kolejnych miesiącach można oczekiwać stopniowej, powolnej poprawy aktywności w przemyśle.
- Stopniowo poprawiający się wskaźnik PMI dla przemysłu w Chinach, który w maju przebił neutralny poziom 50,0 pkt sygnalizuje, że międzynarodowa wymiana handlowa budzi się do życia po okresie załamania wynikającego z rozwoju pandemii - napisali w komentarzu.
- Nie powinniśmy jednak spodziewać się tak silnej poprawy w Polsce, gdyż koniunktura w przemyśle najważniejszych partnerów handlowych w Polsce pozostanie bardzo słaba w najbliższym czasie. Również czynniki krajowe w ograniczonym stopniu będą sprzyjać poprawie aktywności w sektorze wytwórczym, ze względu na słabe perspektywy dla konsumpcji, a w szczególności dla inwestycji firm w kapitał produkcyjny
Ekonomiści Millennium wskazują, że w dłuższym terminie lepszej koniunkturze może sprzyjać przeniesienie do UE produkcji z krajów rozwijających.