Zasiłek czy zachęta? W USA brakuje rąk do pracy. W tle automatyzacja

W USA trwa spór pomiędzy administracją federalną, a niektórymi stanami. Administracja Joe Bidena utrzymuje, że specjalny zasiłek w wysokości 300 dolarów tygodniowo jest konieczny, aby zapewnić bezpieczeństwo ludziom bez pracy. Jednak w wielu stanach rąk do pracy brakuje i stosowane są zachęty, żeby ludzie wrócili na rynek. Problem ma szczególnie branża produkcyjna, która przyspieszając automatyzację szuka „autonomicznych” pracowników.

W ciągu pierwszych dwóch tygodni od uruchomienia inicjatywy “Colorado Jumpstart” blisko osiem tysięcy ludzi powróciło na rynek pracy w stanie Kolorado. Zachęta była prosta. Bezrobotni mogli liczyć na dodatkowe środki z budżetu stanowego - w wysokości od 1 200 do 16 000 dolarów - tylko za to, że zdecydują się na zatrudnienie i będzie ono trwało co najmniej osiem tygodni. 

Mimo to wiele branż nadal ma problem z zatrudnieniem. Branża hotelarska, restauracje, a nawet kasyna nie pracują na pełnych obrotach. Właściciele parku rozrywki „Biegun Północny” – jednej z większych atrakcji turystycznych w stanie Kolorado – przekonują, że chętnych do odwiedzenia parku jest więcej niż latem 2019 roku, ale wesołe miasteczko pracuje tak jakby sezonu nie było. Ograniczenie godzin otwarcia wymusiły brak rąk do pracy. 

Podobnie wygląda sytuacja w stanie Illinois, gdzie od 11 czerwca zniesiono większość obostrzeń sanitarnych, a to oznacza więcej klientów i ożywienie gospodarki. A także brak wystarczającej liczby pracowników, aby ich obsłużyć. Tak jest m.in. na legendarnym torze wyścigowym Arlington Park, gdzie nadal jest ponad 100 wolnych miejsc pracy i to pomimo podwyżek rzędu 20% względem 2019 roku.   

Jednak jak przekonuje w rozmowie z “Daily Harald” Robert Bruno, profesor stosunków pracy na University of Illinois, częściowo winni są sami pracodawcy, bo w momencie otworzenia gospodarki planują działać od razu tak, jakby nic wcześniej się nie wydarzyło.

Pracodawcy chcą przejść z poziomu zera od razu do 100. Wznawiają swoją działalność w sposób do tej pory nieznany w historii, ale w czasie pandemii doszło do zerwania milionów stosunków pracy i nawiązanie nowych po prostu wymaga czasu.  
 

tłumaczy ekspert w „Daily Harald”.

Jak wynika z danych zebranych przez agencję Bloomberga do końca maja Stany Zjednoczone odzyskały 14,7 miliona (65%) z 22,4 miliona miejsc pracy utraconych zeszłej wiosny, czyli to nadal 7,6 miliona miejsc pracy poniżej poziomu sprzed pandemii.

Gdzie są pracownicy?

Ekonomiści ankietowani przez Bloomberg oszacowali, że w maju w USA pojawiło się blisko 700 tys. nowych miejsc pracy. Najwięcej, bo blisko 300 tys. osób powróciło do pracy w restauracjach i barach, a także w edukacji (ok. 150 tys.) ze względu na to, że wiele szkół wznowiło zajęcia stacjonarne. Część stanowisk nadal jest jednak nieobsadzonych. 

Według danych amerykańskiego odpowiednika Głównego Urzędu Statystycznego ok. 3,5 miliona Amerykanów nadal boi sie powrotu do pracy ze względów na ryzyko zachorowania na COVID-19 lub dalszego rozprzestrzeniania się pandemii. 

Dość ważnym czynnikiem jest też trudny powrót na rynek pracy kobiet, które przez ostatnie kilkanaście miesięcy zajęły się opieką nad dziećmi. Tylko w stanie Illinois 40% pracujących matek straciło zajęcie lub musiało zmniejszyć liczbę zawodowych godzin, w momencie gdy szkoły przeszły na naukę zdalną, a ośrodki opieki nad dziećmi zostały zamknięte. Eksperci podkreślają, że wiele z nich może mieć problem z powrotem do pracy, choćby dlatego, że...pracodawcy będą krzywo patrzyli na ich długotrwałe (powyżej sześciu miesięcy) bezrobocie. 

Prezydent dorzucił kasę. Ludzie nie chcą pracować?

Jednak amerykańscy przedsiębiorcy sugerują, że sporym problemem jest też dodatkowe ubezpieczenie na wypadek bezrobocia, które przez 90 dni mogą otrzymywać ci, którzy stracili pracę. Wysokość świadczenia to 300 dolarów tygodniowo. Około połowa stanów już zrezygnowała z tej federalnej pomocy. Natomiast według Indeed Hiring Lab w stanach, w których ogłoszono, że federalne zasiłki dla bezrobotnych wygasną wcześniej (pomoc możliwa jest do września), aktywność poszukiwania pracy wzrosła w stosunku do trendu krajowego. W dniu ogłoszenia rezygnacji z dodatkowego zasiłku “kliknięć” w ogłoszenia o pracę było o blisko 5% więcej niż w dwóch poprzedzających tygodniach. Jednak wzrost był tymczasowy. Trwał zaledwie nieco ponad tydzień w każdym stanie, który zrezygnował z dodatkowej pomocy.

Robert Bruno, ekspert University of Illinois, przekonuje jednak, że większość ludzi nie siedzi w domu tylko dlatego, że otrzymują zasiłek, a dlatego że większość wolnych miejsc pracy jest w sektorze rozrywki i hotelarstwa, gdzie zarobki są niskie. 
 

Rzeczywistość jest taka, że wiele osób poszukujących pracy chce godnego wynagrodzenia, dzięki któremu mogą utrzymać rodzinę, oraz świadczeń, takich jak opieka zdrowotna, urlop i emerytura.

zaznacza Bruno cytowany przez „Daily Harald”.

Podobnego zdania jest administracja Bidena, która przekonuje, że zasiłek pomógł ludziom, którzy stracili pracę nie z własnej winy i którzy nadal mogą być w trakcie procesu szczepienia i dlatego odkładają powrót do pracy. Zawodową aktywizację opóźniają też ze względów na problemy zdrowotne po przebyciu choroby i z powodu braku wystarczającej opieki nad dziećmi. 

Produkcję czeka szybka automatyzacja?

Problemy ma jednak też branża produkcyjna. Jeden z amerykańskich producentów części dla przemysłu motoryzacyjnego od kilku miesięcy szuka operatorów wózków widłowych czy operatorów maszyn. Pandemia sprawiła bowiem, że mniej osób mogło przebyć odpowiednie kursy, które przygotowują do specjalistycznej pracy. 

Dlatego jak wynika z raportu ManpowerGroup 35 proc. firm na świecie w obliczu pandemii decyduje się na przyspieszenie decyzji o digitalizacji i automatyzacji.  W Polsce według tego samego badania tych przedsiębiorstw jest 27%, ale co piąte nie zamierza podjąć na razie takich działań.

Choćby technologia VR pozwala na to, żeby przeprowadzać szkolenia pracowników w ścisłym reżimie sanitarnym, a przecież możliwości wykorzystania sztucznej inteligencji by zmniejszyć liczbę potrzebnych pracowników jest więcej. W czasie epidemii Covid-19 najlepiej na rynku odnalazły się firmy, które miały przygotowane rozwiązania inteligentnej logistyki i zarządzania łańcuchem dostaw, a także doprowadzili do zdalnej kontroli linii produkcyjnej czy posiadały bezzałogowe magazyny – tłumaczy Zbigniew Czajkowski z NMG S.A., polskiej firmy IT, tworzącej oprogramowanie dla przemysłu i energetyki oraz zarazem lidera wdrożeń w zakresie smart metering w energetyce w Polsce. Wśród naukowców panuje przekonuje, że człowiek nie stanie się nagle zbędny, lecz jego rola ulegnie zmianie. – Widzimy, że coraz częściej pracownicy mają dość nudnej i powtarzalnej pracy, a często też jest ona nisko płatna. Z drugiej strony czują oni strach, że zostaną zastąpieni przez roboty. W konsekwencji na swojej drodze coraz częściej spotykamy osoby, które są sfrustrowane i narzekają na nużący charakter powierzonych im obowiązków. Jako pracodawcy musimy zastanowić się, jak, wykorzystując nowoczesną technologię, zagwarantować rozwój pracowników, ale też zadbać o wykonanie potrzebnej pracy, czy to przez ludzi czy przez roboty.
 

wyjaśnia ekspert z NMG S.A.

Skomentuj artykuł: