Polska ostrzegała przed Rosją, a Niemcy nie słuchały? Niemiecka polityk: to był fatalny błąd. – My, Zieloni, od początku odrzuciliśmy rurociągi Nord Stream. Teraz musimy potraktować ten kryzys jako szansę i podjąć właściwe decyzje na przyszłość – mówi Terry Reintke, współprzewodnicząca unijnej grupy Zieloni/WSE w rozmowie z Deutsche Welle.
Na pytanie, jak niemiecka polityk ocenia pomoc Niemiec dla Ukrainy, czy jest wystarczająca, czy też powinna być większa, Reintke odpowiada: – Niemcy już pomogły i ta pomoc robi różnicę. Kierujemy się potrzebami Ukrainy i robimy to w ścisłej koordynacji z naszymi europejskimi partnerami. Ostrzał Kijowa pokazuje, że nasze systemy obrony powietrznej są tam potrzebne i chronią życie. Ale w tej kwestii musi wydarzyć się więcej, dlatego jako Zieloni jedziemy do Ukrainy, aby wywrzeć większą presję.
A jak Reintke ocenia polską pomoc Ukrainie? W Niemczech na ten temat jest ożywiona dyskusja, bo niedawno pojawiły się w jednym z artykułów w „Die Welt” tezy, że choć byłaby to historyczna okazja, Berlin nie przyjmuje głównej roli w tym kryzysie. Zamiast tego państwa Europy Wschodniej wciskają się w próżnię i stają się nowym centrum kontynentu. Oprócz utraty władzy ma to konsekwencje dla gospodarki i dobrobytu Niemiec - uważają niemieccy komentatorzy. Czy Niemcy tracą swoją wiarygodność? - pytają. – Poprzednie rządy Niemiec nie dostrzegały w wystarczającym stopniu i nie traktowały poważnie ostrzeżeń Polski i innych państw członkowskich Europy Środkowej i Wschodniej przed agresją rosyjską - odpowiada Reintke. - Krwawa wojna Putina dowodzi każdego dnia, że był to fatalny błąd. Solidarność polskiego społeczeństwa z uchodźcami z Ukrainy jest bezprecedensowa. To samo dotyczy państw bałtyckich. Nie chodzi tu o rywalizację między sobą, ale jesteśmy wdzięczni, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej odgrywają tu tak centralną rolę i okazują niezłomną solidarność z Ukrainą. Geopolityczna bliskość i wspólne doświadczenia historyczne działają jednocząco - dodaje. W tej niemieckiej beczce miodu dla Polski jest i oczywiście łyżka dziegciu. Terry Reintke jest sprawozdawczynią w Parlamencie Europejskim w kwestiach polskiej praworządności. Aspekt ten od dawna wykorzystywany jest do ataków na Polskę. I Terry Reintke też to robi oceniając aktualną politykę polskich władz w tej kwestii. – Podstawą państwa konstytucyjnego jest niezależne sądownictwo. To nie jest pomysł czy warunek UE. To coś, do czego Polska zobowiązała się w swojej własnej konstytucji. Rządy prawa są niezbędną podstawą demokracji. Polski rząd nie podjął żadnych działań, które przywróciłyby absolutną niezależność sądownictwa. Polska jest członkiem UE i zobowiązała się do stosowania prawa unijnego. Jeśli tego nie zrobi, nie może otrzymać funduszy unijnych - twierdzi. - Nie mówiąc już o tym, że prawa kobiet, takie jak prawo do bezpiecznej aborcji, są w Polsce deptane, a społeczność LGBTQ jest otwarcie i publicznie atakowana. UE to nie bankomat, tylko wspólnota oparta na kolektywnie szanowanych wartościach demokratycznych - podkreśla.
Zielona polityczka atakuje też paliwa kopalne, które według niej niszczą nasz klimat. - Uważamy, że jedynym rozwiązaniem jest energia odnawialna, która sprzyja tworzeniu zrównoważonej gospodarki i neutralnego dla klimatu przemysłu - zaznacz. Na uwagę, że to potężne wyzwanie inwestycyjne dla wielu krajów, także tych w UE, daje taką receptę: – Dlatego wzywamy do utworzenia funduszu solidarności UE, podobnego do funduszu odbudowy po koronawirusie. Proponujemy przeznaczenie 750 mld euro na rozwój odnawialnych źródeł energii, program dotacji do izolacji cieplnej czy inwestycje w zielony wodór - mówi. Atakuje też powrót Europy do energii jądrowej. – Wymiana uzależnienia od paliw kopalnych na uzależnienie od technologii, której ryzyko jest nie do oszacowania, nie jest rozwiązaniem. Odnawialne źródła energii są nieskończone, umożliwiają utrzymanie naszej planety przy życiu i uniezależniają nas od autokratycznych reżimów i ich zasobów kopalnych. Trzymanie się energii jądrowej spowolniłoby ekspansję odnawialnych źródeł energii - przekonuje. W rozmowie poruszono również inny drażliwy w UE temat i jednocześnie ważny dla Polski. Niemiecka polityk niedawno została współprzewodniczącą grupy Zieloni/WSE w europarlamencie. Na pytanie, jakie obecnie widzi priorytety zarówno dla całej Unii Europejskiej, jak i dla siebie samej w nowej roli, odpowiada: – Naszym wspólnym celem jest sprawiedliwa i ekologiczna Europa. I to szczególnie w czasie kryzysu, który trwa: wojna Putina z Ukrainą, niedobory energii, nieodpowiednia reakcja na kryzys klimatyczny, utrata bioróżnorodności w przyrodzie, rosnące nierówności społeczne oraz ataki na demokrację, rządy prawa i prawa podstawowe - zaznacza. Jednak najbardziej znamienny jest ten fragment jej wypowiedzi: - W świecie, w którym autokratyczne i skrajnie prawicowe reżimy zyskują na popularności, Unia Europejska musi stanąć w obronie prawa międzynarodowego i praw człowieka. Chcę połączyć globalną walkę o demokrację i wolność z konkretnymi reformami UE. Musimy dążyć do zniesienia zasady jednomyślności w Radzie Europejskiej oraz do większej przejrzystości i odpowiedzialności - przekonuje. Na to większość państw unijnych nie jest gotowa, bo zniesienia zasady jednomyślności oznaczałoby właściwie dyktat potęg europejskich w UE, a szczególnie Niemiec.