Zmiany w budżetach – doraźne i „na przyszłość”. Czy wszystkie wyjdą na dobre?

Trudno byłoby znaleźć sektor życia publicznego lub gospodarczego, w którym wydarzenia minionego roku nie wymusiły istotnych zmian. Doraźnych na czas kryzysu, czy gruntownych, z myślą o przyszłości. Trend ten widać w liczbie wszczętych postępowań restrukturyzacyjnych w przedsiębiorstwach. Znamienne jest również, że ostatni rok przyniósł rekord konsumenckich upadłości. 

Znaczna część firm musiała - wskutek panującej od miesięcy sytuacji - skorzystać z modelu pracy zdalnej. Mającego być remedium na ograniczenia w bezpośrednim kontakcie. Na łamach serwisu FilaryBiznesu.pl informowaliśmy, że jednak nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni (grono sceptyków chyba nawet rośnie), bo pracownicy pozostający bez właściwego nadzoru przełożonych wykorzystują okazję, aby w służbowym czasie realizować prywatne sprawy.

„Aż 72 proc. zajmuje się sprzątaniem oraz praniem, podobnie jest z gotowaniem – czynności w kuchni podczas pracy wykonuje 69 proc. respondentów. To nie wszystko. Niektórzy pracownicy zajmują się dziećmi, pomagają im w nauce, a całkiem spora grupa (34%) podczas wykonywania obowiązków zawodowych potrafi wyjść… na zakupy”

pisaliśmy cytując wnioski raportu powstałego po badaniu zespołu OLX Praca z instytutem ARC Rynek i Opinie. 

TUTAJ LINK

Praca w domu zamiast w biurze. Z przerwą na… gotowanie i prasowanie?!

Z gruntownymi zmianami w dotychczasowym sposobie funkcjonowania – przede wszystkim przedsiębiorstw, ale również domowych gospodarstw – musimy się jednak pogodzić. I to w długiej perspektywie. Są one bowiem nieodzowne. Nie tylko z powodu sytuacji ekonomicznej wywołanej pandemią koronawirusa - podczas minionych miesięcy potencjalni klienci nabrali nowych nawyków, zmienili przyzwyczajenia do co sposobu np. robienia zakupów czy aktywnego spędzania czasu. Poza tym inne potrzeby stały się priorytetowe. To wszystko będzie miało znaczący wpływ na funkcjonowanie firm. Choć bez wątpienia każdy z nas ma już dość siedzenia w „czterech ścianach”, czego najlepszym dowodem jest trwający od piątku szturm na hotele, gdy ogłoszono, że będą mogły znowu przyjmować gości.

„Telefony się urywają, zainteresowanie jest ogromne”

mówią hotelarze w całym kraju. 

Ale będą musieli się „inaczej” przygotować na otwarcie swoich interesów. I to czeka większość prowadzących biznes. 

Jest tego pełna świadomość wśród polskich przedsiębiorców. Pokazują to wnioski raportu przygotowanego przez firmę doradczą MGW Corporate Consulting Group, która skoncentrowała się na przypadkach otwieranych postępowań restrukturyzacyjnych. W 2020 roku odnotowano znacznych ich wzrost. 

Na potwierdzenie tezy przedstawiono precyzyjne dane. Okazało się, że krytyczne byłe ostatnie miesiące minionego roku.

„Czwarty kwartał 2020 roku był okresem bardzo dynamicznego wzrostu ilości otwieranych postępowań restrukturyzacyjnych. W porównaniu z trzecim kwartałem było ich więcej o 41,9%. Jeszcze bardziej imponujący wzrost zanotowano wobec analogicznego okresu roku 2019 – wyniósł on aż 175%.” 

czytamy w raporcie.

Nie jest zaskoczeniem, że najwięcej postępowań wszczęto na Mazowszu, a także w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku - ma to bezpośredni związek z tym, że tam zarejestrowanych jest ilościowo więcej firm niż w innych regionach kraju. Zgoła inaczej jednak prezentuje się „mapa”, gdy pod uwagę weźmiemy procentowe dane. Najwięcej postępowań w przeliczeniu na 10.000 przedsiębiorstw otwieranych jest w województwie podlaskim (3,9/10 000), warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim.


Najczęściej przedsiębiorcy decydują się na uproszczone postępowania o zatwierdzenie układu (52% wszystkich postępowań), na drugim miejscu są przyspieszone postępowania układowe (28%) a na trzecim postępowania sanacyjne (16%). 

„Dominacja UPOZU - nowego typu postępowania, wprowadzonego w ramach jednej z ustaw tarczy antykryzysowej, jest konsekwencją przewidzianych przez prawo uproszczonych procedur, a także tego, że otwarcie postępowania może się odbyć bez udziału sądu”

wyjaśniają autorzy opracowania.

Według Tomasza Ryżyńskiego, prezesa MGW Doradca Restrukturyzacyjny, w aktualnej sytuacji gospodarczej, przewidziane przepisami postępowania restrukturyzacyjne są efektywnym narzędziem służącym poprawie sytuacji podmiotów, które utraciły płynność finansową. 

Sprawdzono również, które branże najbardziej potrzebują przemian. Jeśli wziąć pod uwagę jednostkowy udział, to dominuje gastronomia i prawdopodobnie sytuacja się nie zmieni. Znamienne, że aż 30 procent postępowań w gastronomi zostało wszczętych w grudniu. Czyli w tym przypadku czas działa na niekorzyść. Nieco natomiast zaskakuje, że sporo przypadków utraty płynności finansowej odnotowano w firmach zajmujących się… księgowością! To by oznaczało, iż kontrahenci korzystających z biur rachunkowych nie reguluje swoich zobowiązań.

Kryzys odciska piętno nie tylko na finansach przedsiębiorstw, ale również domowych budżetach. Co oczywiście, może być ściśle ze sobą powiązane. W zeszłym roku odnotowano  rekordową liczbę upadłości konsumenckich. 

„Ponad 13.000 Polaków zostało w ostatnich 12 miesiącach oficjalnie bankrutami”

podaje WLMedia powołując się na dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej.

I w tym przypadku istotne znaczenie ma upływający czas. O ile w styczniu upadłość ogłosiło 649 osób, to w grudniu już 1809! W całym 2020 r. bankrutami zostało dokładnie 13.804 osób (dla porównania – rok wcześniej było 7944 takie przypadki).

„Gwałtowny wzrost upadłości widać było już w wakacje ubiegłego roku. Analitycy spodziewali się jednak 12 tysięcy upadłości na koniec roku. 13 tysięcy to poważny sygnał na najbliższe miesiące”

twierdzi Przemysław Furmanek z serwisu Upadanie.pl.

Od stycznia 2015 r. upadłość konsumencką ogłosiło łącznie 39.679 Polaków. Częściej „bankrutują” kobiety, średni wiek to 51 lat, choć odnotowano przypadek mężczyzny mającego 92 lata! Eksperci nie mają wątpliwości, że dane będą z każdym rokiem rosnąć. 

A jak sytuacja wygląda w innych krajach?

„W Kanadzie, porównywalnej z Polską pod względem liczby ludności, rocznie przeprowadza się ok. 130 tys. postępowań upadłościowych. W USA – ponad 700 tys., we Francji – ok. 200 tys., w Anglii i Walii – ok. 90 tys. W Niemczech około 80 tys. obywateli decyduje się co roku na ogłoszenie niewypłacalności”

czytamy w informacji przekazanej serwisowi FilaryBiznesu.pl.
Źródło

Skomentuj artykuł: