Słaba oferta lokat bankowych powoduje, że coraz rzadziej korzystamy z oferty depozytów – wynika z danych NBP. W lipcu 2021 r. w taki sposób rodacy zainwestowali mniej niż 17 mld zł. To o prawie 1/3 mniej niż rok wcześniej, a także prawie 3 razy mniej niż w lipcu 2019 r. - wyliczają Bartosz Turek i Oskar Sękowski, eksperci z HRE Investments.
Ich zdaniem z drugiej jednak strony doceniamy bezpieczeństwo i łatwy dostęp do środków zdeponowanych w banku. - Przez to pęcznieją kwoty trzymane w „skarbcach” tych instytucji, ale nie w ramach lokat, tylko rachunków zwykłych i oszczędnościowych. Powód jest prosty - rodzime banki przez lata dowodziły, że można na nich polegać. To dlatego zaufanie do nich może być wyższe niż do instytucji np. na Cyprze czy w Grecji - podkreślają eksperci.
Zwracają przy tym uwagę na to, że za spadkiem popularności lokat stoją przede wszystkim dwa czynniki - wzmożona inflacja i bardzo niskie oprocentowanie lokat. - Przykład? Przeciętny roczny depozyt zakładany w lipcu 2021 r. oprocentowany jest na zaledwie 0,13% w skali roku. To znaczy, że powierzając bankowi na rok kwotę 10 tys. zł możemy przeciętnie liczyć na zaledwie 13 złotych odsetek i to jeszcze przed opodatkowaniem. To znaczy, że po potrąceniu tego co należy się fiskusowi po roku do naszych 10 tysięcy bank doliczy zaledwie 10-11 zł odsetek - dodają eksperci.
W ich przekonaniu wynik jest co najmniej skromny jeśli porównamy go do tego jak inflacja konsumuje siłę nabywczą oszczędności. - Koszyk dóbr i usług, które przed rokiem mogliśmy kupić za 10 tys. zł dziś kosztowałby o około 550 zł więcej. Oba te elementy - inflacja i oprocentowanie lokat doskonale tłumaczą dlaczego rodacy szukają innych sposobów na inwestowanie kapitału. Efekty widać w postaci rekordowych poziomów sprzedaży obligacji skarbowych, złota, wysokiego popytu na mieszkania czy zainteresowania akcjami, funduszami inwestycyjnymi oraz alternatywnymi sposobami lokowania kapitału - zwracają na zakończenie uwagę Bartosz Turek i Oskar Sękowski.