Wskaźnik Rynku Pracy (WRP), informujący z wyprzedzeniem o przyszłych zmianach wielkości bezrobocia, w marcu nie zmienił wartości - podało dzisiaj Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Oceniło, że rynek pracy dopiero odczuje efekt pandemii.
Jak zaznaczyli analitycy BIEC, przez poprzednie pięć miesięcy odnotowywano spadek wartości wskaźnika, choć o różnej dynamice.
- Jeśli jednak poddać analizie średniookresowe tendencje, to widoczne są symptomy odwrócenia trendu w kierunku wzrostu bezrobocia - czytamy w komunikacie.
Zdaniem BIEC możliwości spadku stopy bezrobocia zostały w dużej mierze wyczerpane. Dodano, że nawet gdyby gospodarce nie zagrażał kryzys koronawirusa, należało spodziewać się pogorszenia sytuacji na rynku pracy.
Obecna pandemia, jak napisano, z pewnością wpłynie na rynek pracy, ale "o skali trudno w tej chwili przesądzać" - dodano.
Eksperci zaznaczyli, że stopa bezrobocia rejestrowanego w lutym, podobnie jak w styczniu, wyniosła 5,5 proc.
"Po uwzględnieniu wpływu czynników sezonowych zmalała jednak o 0,1 punktu procentowego, po raz pierwszy od trzech miesięcy, i wyniosła 5,1 proc." - wskazali.
Jak podkreślili, cztery zmienne oddziałują obecnie w kierunku spadku wartości wskaźnika, co wskazywałoby na spadek stopy bezrobocia.
Tyle samo zmiennych zapowiada wzrost wartości wskaźnika, a tym samym prognozuje pogorszenie sytuacji na rynku pracy i wzrost stopy bezrobocia
BIEC zwróciło uwagę, że symptomy spowolnienia gospodarczego było widać w gospodarce od pewnego czasu.
"Stosunkowo mała kreacja zatrudnienia za pośrednictwem powiatowych urzędów pracy wynikała (...) z ograniczeń efektywnej i odpowiedniej podaży pracy" - wskazali analitycy Biura.
W lutym, jak dodali, istotnie zmalała liczba nowych bezrobotnych.
"W urzędach pracy zarejestrowało się o nieco ponad 20 tys. mniej osób bezrobotnych niż w styczniu" - zaznaczyli. Wzrosła natomiast w porównaniu do stycznia liczba osób, które wyrejestrowały się urzędów pracy, bo znalazły zatrudnienie - podano.
"W najbliższych miesiącach można spodziewać się zahamowania napływu ofert pracy, z jednej strony z powodu obostrzeń instytucjonalnych, z drugiej strony z powodu ograniczenia działalności wielu firm i upadłości" - ocenili.