Bitcoin dojdzie do 100 tys. dolarów? Giganci nakręcają kryptowalutę

Dwa tygodnie temu pisaliśmy o powrocie Bitcoina na ścieżkę wzrostu i o barierze 40K, która została z powodzeniem przekroczona na początku sierpnia. Cyfrowa waluta wciąż pnie się w górę, a eksperci twierdzą, że do końca roku może osiągnąć kurs 100 tys. dolarów za 1 BTC. Takie głosy pojawiały się już przy lutowych zwyżkach kryptowaluty. 

Na początku mijającego tygodnia Bitcoin osiągnął wartość ponad 46 tys. dolarów, co stanowi najwyższy kurs tej waluty od trzech miesięcy. Ponowny szybki wzrost wartości BTC nastąpił w drugiej połowie lipca i zdecydowanie przyspieszył na początku sierpnia. Przez trzy tygodnie kurs wzrósł o ok. 50 proc. - od ok. 30 tys. USD 20 lipca do ponad 46 tys. USD 9 sierpnia. 

Bitcoin idzie na 100K?

Po pierwszych lipcowych wzrostach, Peter Brandt prorokował, że granica 40 tys. dolarów będzie stanowiła dla Bitcoina nie lada problem. Twierdził on, że „w ostatnich miesiącach kryptowaluta próbowała kilkukrotnie sforsować ten pułap, za którym nie podążały jednak dalsze wzrosty”. Firma Fundstrat uważa jednak, że w aktualnej sytuacji Bitcoin na koniec roku może osiągnąć wartość 100 tys. USD. 

Tom Lee z Fundstrat zapowiada zdecydowany rajd wzrostowy kryptowaluty. Podobną wizję roztacza Mike McGlone, ekspert Bloomberga. 

Bloomberg zauważa także, że Bitcoin "opiera się krytyce dotyczącej wpływu wydobywania kryptowaluty na środowisko" i pomimo coraz ostrzejszych represji.

Analitycy zwracają również uwagę na toczącą się w amerykańskim Kongresie debatę nad prawem dotyczącym wydatków infrastrukturalnych. Zakłada ono m.in. opodatkowanie zysków z inwestycji w kryptowaluty.

- Kryptowaluty będą głównym źródłem dochodów podatkowych w celu finansowania infrastruktury. To bardzo pozytywna informacja, bo pokazuje, że kryptowaluty to nie jest już margines, ale główny nurt

powiedziała w Bloomberg TV Emilie Choi z Coinbase Global Inc.

Nowe Syczuany

Bloomberg podkreślił także, że na ceny kryptowalut w ostatnich tygodniach nie wpłynęły istotnie również kolejne zakazy wydobycia formułowane przez rząd w Pekinie. Pewna część „górników” z Chin przeniosła się za ocean – do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Jak donoszą media, nowym Syczuanem, chińską prowincją przodującą w „wydobyciu”, ma szansę stać się kanadyjska Alberta. 

W połowie lipca firma Black Rock Petroleum zawarła umowę na dostarczenie miliona (!) maszyn do wydobywania kryptowalut do zakładów wydobycia gazu ziemnego w południowej Albercie. Bliskość i niskie ceny energii mają skłonić "minerów" do przenoszenia swoich przedsięwzięć do Kanady. Zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że może to być także korzystne dla firm energetycznych, które szukają możliwości biznesowych w trudnym czasie pandemii. Z drugiej strony jednak firmy te czują na sobie presje ze strony rządów i organizacji forsujących "zieloną energię".  

Wiele starań nakierowanych na przyjazd i osiedlenie się "górników" czyni również Teksas. Podstawą jest dostęp do niedrogiej i stabilnej energii. Konkurencję stanowią zarówne inne stany np. Wyoming, jak i inne kraje - jak np. Norwegia czy Kazachstan.

Firmy nakręcają wzrost?

Głosy o kursie Bitcoina na poziomie 100 tys. dolarów pojawiły się już w lutym, kiedy kryptowaluta osiągała wartość 55 tys. dolarów. Ówczesny wzrost był w dużej mierze spowodowany aktywnością Elona Muska i dużej inwestycji Tesli w kryptowaluty. Także i tym razem za wychodzenie Bitcoina z "dołka" odpowiada w pewnej mierze Tesla oraz Amazon. Pierwsza z firm, która ograniczyła obrót kryptowalutami z uwagi na zużycie energii pochodzącej z paliw kopalnych, dała sygnał, że "sytuacja się poprawia", a druga - rozważa wprowadzenie płatności z wykorzystaniem kryptowalut. 

Do listy firm, które wprowadzą płatności Bitcoinem, dodać należy sieć kinową AMC Entertainment. 

- AMC jest na początkowym etapie poznawania szans, jakie daje skok w przestrzeń kryptowalut. Przez ostatnie miesiące musiałem się nauczyć więcej o kryptowalutach, niż przez całą poprzednią dekadę – powiedział Adam Aron, szef AMC.

Skąd zwrot AMC w kierunku Bitcoina? Media spekulują, że może to mieć związek z sytuacją z maja 2021 r., gdy prywatni inwestorzy postanowili uratować sieć AMC, której groziło bankructwo.

Na jesieni 2020 sieci groziło bankructwo, także za sprawą pandemii COVID-19. Spółka na początku roku pozyskała jednak ok. 900 mln dolarów kapitału, a kurs jej akcji wzrósł ponad pięciokrotnie. Stało się to głównie za sprawą prywatnych inwestorów skupionych wokół platformy Robinhood i serwisu Reddit. To właśnie indywidualni inwestorzy posiadają ok. 80 proc. akcji spółki.

W maju ich aktywność pozwoliła na kolejny wzrost cen akcji AMC. Wartość spółki wzrosła od 750 mln USD na koniec 2019 r. do 12 mld USD w maju 2021 r. Aron zapowiedział wówczas "większą aktywność" w mediach społecznościowych i zgłębienie mechanizmów, które pozwoliły na uratowanie jego firmy. 

Skomentuj artykuł: