Black Friday wejdzie do spożywczaków?

W sklepach spożywczych Black Friday się nie przyjął, w tym roku przez inflację może się to zmienić - ocenił analityk z Centrum Monitorowania Rynku Marek Zachalski. Wyjaśnił, że w czasach drożyzny klienci poszukują też promocji na żywność, która wcześniej nie była hitem wyprzedaży.

- Black Friday to wyczekiwane przez miliony konsumentów na Zachodzie święto handlu, w Polsce wydaje się ciągle rozwijać, choć nie można mu odmówić popularności. Wypadające na przełomie listopada i grudnia naturalnie stało się celem nie tylko łowców promocji, ale przede wszystkim tych, którzy kwestii prezentów świątecznych nie chcą odkładać na ostatnią chwilę - ocenił Zachalski.

Jak dodał, naturalnym głównym łupem obu tych grup stają się odzież, elektronika, kosmetyki, książki czy treści cyfrowe, najczęściej kupowane są jednak w poniedziałek, czyli w "Cyber Monday" - trzy dni po Czarnym Piątku.

- Klienci, oczekujący na Czarny Piątek, spędzą go zapewne w galeriach handlowych bądź w niezliczonych aplikacjach zakupowych, tym samym w mniejszym stopniu skupią się na ofercie sklepów spożywczych - zaznaczył.

Według eksperta, główną tego przyczyną jest trwający już przedświąteczny okres zakupowy.

- Ponadto żywność nie należy do kategorii, z którą wstrzymujemy się z zakupem z uwagi na ceny, do czego z kolei jesteśmy skłonni choćby w przypadku odzieży czy elektroniki - wyjaśnił.

Jak zauważył Zacharski, detaliści chętnie wykorzystują to hasło w gazetkach, na plakatach czy ulotkach, lecz z punktu widzenia klientów sklepów spożywczych (w szczególności tych mniejszych) oferta promocyjna nie różni się specjalnie od innych w tym przedświątecznym już okresie.

- Jeśli gdzieś doszukiwać się większego znaczenia Czarnego Piątku, to w sklepach większego formatu np. w dużych supermarketach, hipermarketach i oczywiście dyskontach, w których oferta kategorii przemysłowych czy kosmetycznych jest zdecydowanie szersza. Jednak nawet tam znaczenie czarnopiątkowej sprzedaży promocyjnej nie odbiega zbytnio od innych tygodni przedświątecznych

ocenił.

Według eksperta, tegoroczny Black Friday ma szanse być inny, niż te w ubiegłych latach.

- Najpopularniejsze w ten dzień kategorie - jak odzież czy elektronika - wydają się również pierwszymi, z których w dobie pędzącej inflacji Polacy będą rezygnować bądź ograniczać ich zakupy, żeby ciąć wydatki. Z drugiej strony, w poszukiwaniu oszczędności kliencie częściej szukają promocji na produkty spożywcze, które w poprzednich latach były ignorowane w czasie Black Friday, więc skłonić ich to może do zainteresowania się ofertą sklepów spożywczych - wyjaśnił.

Dodał, że to już się dzieje, a świadczą o tym obserwowane reakcje w sklepach detalicznych.

- Przekierowanie sprzedaży do tańszego, dużego formatu, rosnące znaczenie marek własnych, wybór przez konsumentów większych opakowań, wielopaków czy w końcu tańszych odpowiedników - zaznaczył Zacharski.

Jak podkreślił, nic nie wskazuje na to, żeby ceny kluczowych produktów miały spadać w okresie przedświątecznym, wręcz przeciwnie, bo inflacja nie zwalnia. Dlatego w tym roku Black Friday wydaje się doskonałą okazją do wykorzystania przez sklepy spożywcze.

Centrum Monitorowania Rynku jest niezależną agencją badawczą specjalizującą się w analizach danych transakcyjnych pozyskiwanych drogą elektroniczną z kas fiskalnych zainstalowanych w sklepach spożywczych.

Źródło

Skomentuj artykuł: