Bunt na północy Anglii

Szefowie władz lokalnych na północy Anglii wezwali w sobotę brytyjski rząd do większego wsparcia finansowego dla obszarów, na które nałożone są dodatkowe restrykcje z powodu epidemii, i ostrzegli, że rząd nie może zamknąć Północy tanim kosztem.

W piątek minister finansów Rishi Sunak ogłosił, że pracownicy firm, które będą musiały wstrzymać działalność w przypadku wprowadzenia nowych restrykcji z powodu koronawirusa, będą od 1 listopada otrzymywać z budżetu państwa dwie trzecie dotychczasowych zarobków. Ta pomoc, wraz z innym programem wspierania miejsc pracy, zastąpi wygasający z końcem października program wypłacania z budżetu 80 proc. zarobków tym pracownikom, którzy z powodu kryzysu zostali wysłani na przymusowe urlopy.

Zapowiedź nowego programu wsparcia pracowników ma związek z nowymi restrykcjami, które w poniedziałek ma ogłosić premier Boris Johnson. Jak się oczekuje, wprowadzone zostaną trzy poziomy restrykcji, w zależności od zagrożenia na danym terenie. Wśród tych, które zostaną objęte surowszym reżimem są północno-zachodnia i północno-wschodnia Anglia, gdzie liczba zakażeń jest obecnie najwyższa.

Andy Burnham, laburzystowski burmistrz hrabstwa metropolitalnego Greater Manchester, oświadczył w sobotę, że zapowiedź Sunaka o wypłacaniu dwóch trzecich pensji jest niewystarczającą. Powiedział, że negocjacje w sprawie blokady w północnej Anglii są w toku, ale został poinformowany przez wysokiego rangą urzędnika z rządu, że proponowana pomoc finansowa "nie podlega negocjacjom".

Podczas wspólnej konferencji z liderami władz lokalnych Liverpoolu, Sheffield i Newcastle Burnham powiedział, że te plany najmocniej uderzą w ludzi najuboższych.

 "Jestem zły, bo powiedziano mi, że wpływ na życie ludzi nie podlega negocjacjom. Ci ludzie nie mogą wybrać, że zapłacą dwie trzecie czynszu lub dwie trzecie rachunków. Zaakceptowanie pakietu ministra oznaczałoby poddanie naszych mieszkańców trudom w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie i narażeniem naszych przedsiębiorstw na potencjalne bankructwo lub upadek - a my nie jesteśmy na to gotowi"

mówił Burnham.

"Jeśli 80 proc. było właściwe w marcu, to jest też właściwe teraz. Nie można zrobić blokady na Północy tanim kosztem"

oświadczył z kolei burmistrz Liverpoolu Steve Rotherham.

Podkreślił, że jeśli nowe ograniczenia będą równie surowe jak podczas pierwszej blokady, powinien być podobny pakiet pomocowy.

Burnham poinformował, że on i inni burmistrzowie piszą do posłów wzywając ich do wymuszenia do głosowania nad pakietem, w celu doprowadzenia do jego odrzucenia i zastąpienia go nowymi środkami wsparcia.

Źródło

Skomentuj artykuł: