Scott J. Kelly, znany amerykański astronauta, postanowił na Twitterze demaskować kremlowską propagandę wojenną i w języku rosyjskim komentował wpisy „wierchuszki”. Na jego wpisy nerwowo zareagował szef Roskosmosu, Dmitrij Rogozin, nazywając astronautę „głupcem”. Aktywność Kelly'ego w mediach społecznościowych została jednak dostrzeżona przez NASA, która zaleciła uspokojenie twitterowych waśni dla dobra misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Dwa tygodnie temu informowaliśmy o tym, jak inwazja Rosji na Ukrainę i reakcja świata wobec agresywnych działań Władimira Putina przeniosła się w przestrzeń pozaziemską. W butnych wpisach Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu, groził zerwaniem współpracy przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, co doprowadzić miałoby do jej spadku z orbity i roztrzaskania się na terenie któregoś z państw. Amerykańscy specjaliści studzili jednak porywy Rogozina, wskazując, że na MSK „panuje pewna symbioza”.
Na wpisy Rogozina zareagował na Twitterze Scott J. Kelly, znany amerykański astronauta. W latach 2015-2016 spędził on blisko rok na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, biorąc udział w eksperymencie sprawdzającym wpływ długotrwałego przebywania w przestrzeni kosmicznej na ludzki organizm (kilka dni temu jego rekord pobił wspomniany później Mark Vande Hei). Łącznie, Kelly przebywał w kosmosie ponad 520 dni. Swoje doświadczenia z rocznego pobytu na MSK opisał w bestsellerowej książce, która w Polsce ukazała się pod tytułem „Nieziemskie wyzwanie. Rok w kosmosie, życie pełne odkryć”. Współpracując na MSK z Rosjanami, Kelly nauczył się ich języka i co więcej, został przez Rosję odznaczony nawet medalem „za zasługi w eksploracji kosmosu”.
9 marca 2022 r. rzeczony medal odesłał do rosyjskiej ambasady w Waszyngtonie, pisząc do Dmitrija Miedwiediewa, by dał go „rosyjskiej matce, której syn zginął w tej niesłusznej wojnie”. Kelly od początku wybuchu wojny na Ukrainie aktywnie demaskuje na Twitterze rosyjską narrację, wdając się – po rosyjsku - w dyskusje z czołowymi propagandzistami i urzędnikami Kremla.
Poprzednio pisaliśmy o opublikowanym przez Rogozina nagraniu, na którym pracownicy kosmodromu Bajkonur zaklejają białą taśmą flagi niektórych państw-eksploratorów kosmosu. - Obsługa na Bajkonurze stwierdziła, że bez flag niektórych państw nasza rakieta będzie wyglądała ładniej - napisał szef Roskosmosu.
Na ten wpis odpowiedział Kelly:
Dimon, bez tych flag i obcych walut, które przynoszą te państwa, twój program kosmiczny nie jest nic wart. Może znajdziesz sobie pracę w McDonald'sie, jeśli McDonald's jeszcze będzie działał w Rosji.
Kelly'emu zawtórował inny amerykański astronauta, Garrett Reisman, który stwierdził wprost na Twitterze, że „Rogozin zawsze był durniem”.
"On faktycznie śmiertelnie rani Roskosmos i zamyka jedno z nielicznych pozostałych źródeł waluty dla Rosji. Wspomnicie, gdy wasz bankomat będzie pusty. Wkrótce jemu będzie potrzebna trampolina"
W obliczu nakładanych na Rosję, w tym przemysł kosmiczny, sankcji po aneksji Krymu, Rogozin stwierdził, że Amerykanie będą wynosić ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną za pomocą trampoliny, odnosząc się do wykorzystywania rosyjskich rakiet i Bajkonuru do misji kosmicznych na MSK.
Nie było to jedyne starcie na Twitterze na linii Rogozin-Kelly. Niedługo później, szef Roskosmosu, drwił z prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego i jego spotkania z szefem SpaceX, Elonem Muskiem, na którym rozmawiano o przyszłych projektach kosmicznych, w które mogłaby zaangażować się Ukraina.
- Dimon, tak myślałem, Rosja zablokowała Twittera. U ciebie co? VPN czy po prostu jesteś wyjątkowy? - odpowiedział mu amerykański astronauta.
Wpis Scotta R. Kelly'ego rozwścieczyły szefa Roskosmosu do tego stopnia, że na Twitterze wyzwał astronautę od "głupków" i kazał "spadać". "Śmierć Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie także twoją zasługą" - napisał we wpisie, który jednak szybko usunął.
Nie umknęło to rzecz jasna uwadze Amerykanina, który zapytał Rogozina, dlaczego usunął tweet. "Nie chcesz, żeby wszyscy widzieli, jakim jesteś dzieckiem?" - zapytał. W odwecie szef Roskosmosu zablokował na Twitterze Kelly'ego, co astronauta skomentował słowami "prawda w oczy kole".
Kelly komentował także wpisy czołowego propagandzisty Kremla, Władimira Sołowiowa. Aktywność astronauty w mediach społecznościowych obserwowała jednak NASA, która oceniła ją niezbyt przychylnie. Kilka dni temu Kelly poinformował, że wycofuje się z twitterowej batalii z Rogozinem po tym, jak urzędnik amerykańskiej agencji kosmicznej ostrzegł go, iż „niszczy” to misję Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Jak podaje CNN, mail z przestrogą od NASA dotarł do wszystkich byłych amerykańskich astronautów. Zaapelowano w nim o ostrożność w „atakach na rosyjskich partnerów”, gdyż mogą one „zaszkodzić obecnej misji”.
Scott Kelly stwierdził, że uszanował polecenie NASA, jednak zadeklarował, że dalej zamierza aktywnie sprzeciwiać się wojnie, w płynnym rosyjskim docierając do 5 mln obserwujących na Twitterze.
Na trwającą wojnę i napięcia na linii NASA-Roskosmos nakłada się wymiana części zespołu na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jeszcze przed kilkoma dniami przebywało tam 7 astronautów - dwóch Rosjan, czworo Amerykanów oraz Niemiec. W sobotę zespół zasiliło trzech Rosjan, którzy zastąpią część załogi. Na Ziemię wraz z końcem marca 2022 r. powrócić mają Anton Szkaplerow (obecny dowódca misji), Piotr Dubrow oraz Amerykanin Mark Vande Hei.
Roskosmos stworzył już kilkanaście dni temu film, na którym widać, jak dwóch rosyjskich członków dotychczasowej załogi żegna Vande Heia, a rosyjski segment odłącza się od MSK. Wideo to wywołało wiele komentarzy, wskazujących, że rosyjska agencja jawnie podważa przyszłość misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Dwóch Rosjan i Amerykanin na Ziemię mają powrócić na pokładzie rosyjskiego statku Sojuz MS-21, który wyląduje w Kazachstanie. Pojawiły się jednak pytania o możliwość podjęcia przez NASA amerykańskiego astronauty przy obecnie napiętych stosunkach i blokadzie lotów z Rosji do Stanów Zjednoczonych czy Europy. Spekuluje się, że pobyt Vande Heia może zostać nieznacznie wydłużony, a on sam powróciłby na Ziemię na pokładzie amerykańskiego statku, który w połowie kwietnia ma dotrzeć na MSK w ramach misji Crew-4.
Od 30 marca na MSK obecnych będzie troje Amerykanów (wraz z dowódcą misji, Thomasem Marshburnem), trzech Rosjan oraz Niemiec. Jeśli wszystko iść będzie zgodnie z planem, 21 kwietnia na stacji zostanie również trzech astronautów z USA i Rosji, jednak Niemca Matthiasa Maurera zastąpi Włoszka Samantha Cristoforetti, a dowództwo misji obejmie Rosjanin Oleg Artemiew.