Do 2030 r. większa część pojazdów nie będzie już napędzana przez silniki spalinowe. Najważniejszymi trendami w branży wskazującymi kierunki rozwoju rynku motoryzacyjnego są obecnie pojazdy o napędzie akumulatorowym, zdolność łączenia się pojazdów z otoczeniem i digitalizacja, pojazdy elektryczne napędzane ogniwami paliwowymi i hybrydowe pojazdy elektryczne.
Po raz pierwszy w historii, respondenci badania KPMG International „Global Automotive Executive Survey 2020” są zdania, że globalna pandemia prowadzi do powstania wyraźnie różnych rynków motoryzacyjnych. Kończy się tradycyjny światowy rynek samochodów osobowych, a sytuacja spowodowana pandemią COVID-19 znacznie przyspieszy ten proces. Według prognoz KPMG w trzecim kwartale tego roku produkcja i sprzedaż pojazdów na całym świecie ponownie wzrośnie.
Ponad połowa (52 proc.) przedstawicieli kadry zarządzającej z branży motoryzacyjnej wskazała pojazdy o napędzie elektrycznym akumulatorowym jako kluczowy trend do 2030 r. Równie istotna zdaniem respondentów jest zdolność łączenia się pojazdów z otoczeniem i digitalizacja (50 proc.) oraz pojazdy elektryczne napędzane ogniwami paliwowymi (49 proc.). Według ankietowanych najmniej istotnymi trendami są downsizing (37 proc.), a także racjonalizacja produkcji w Europie Zachodniej (34 proc.).
Staje się coraz bardziej oczywiste, że nie będzie jednego globalnego kierunku strategicznego dla wszystkich. Przedsiębiorstwa będą musiały opracować niezależne strategie regionalne, z ofertą produktów dostosowaną do oczekiwań konsumentów na różnych rynkach. Poza tradycyjnymi czynnikami ekonomicznymi, popyt konsumencki na poszczególne technologie i produkty jest w coraz większym stopniu kształtowany przez regionalne wpływy firm z branży ICT, które dyktują technologiczne myślenie o całym ekosystemie i w ten sposób definiują kulturę mobilności
W tegorocznej edycji globalnego badania KPMG, 76 proc. przedstawicieli kadry zarządzającej w branży motoryzacyjnej zgadza się, że w 2030 r. w Europie Zachodniej nadal będzie produkowany co najwyżej jeden na dwadzieścia samochodów. Nie będzie jednej dominującej na świecie formy napędu, a silniki spalinowe nie będą już dominującą formą napędu na rynku.
Kryzys spowodowany pandemią COVID-19 doprowadzi do istotnych zmian w strukturze popytu, a w konsekwencji do znacznie głębszej systematycznej recesji. Przedsiębiorstwa powinny intensywnie skupić się na zarządzaniu relacjami z klientami i popytem na technologie cyfrowe oraz oferowaniu elastycznych ofert zakupu o niskich kosztach początkowych, aby aktywnie przeciwdziałać rosnącej niepewności konsumentów i zakupom uzależnionym od całkowitego kosztu utrzymania (TCO)
W wyniku kryzysu, konsumenci bardziej niż kiedykolwiek wcześniej traktują samochód jako komfortowy i bezpieczny sposób przemieszczania się. Coraz więcej osób będzie wolało przesiąść się z komunikacji publicznej do własnego samochodu, aby zminimalizować ryzyko zarażenia się koronawirusem.
W czasach niepewności i zwiększonej świadomości kosztów ze strony konsumentów, producenci i sieci dealerskie powinny opracować elastyczne i atrakcyjne oferty zakupu nowych samochodów. Na przykład w Chinach panika związana z zarażeniem koronawirusem doprowadziła już do większego popytu zarówno w segmencie aut popularnych jak i segmencie premium. Taka sama sytuacja miała miejsce podczas pandemii SARS w 2003 r.
Aż 73 proc. przedstawicieli kadry zarządzającej z firm motoryzacyjnych uważa, że zasoby mineralne danego kraju dyktują preferowaną przez niego technologię napędową.
Kraje mające dostęp do litu są bardziej skłonne do promowania elektromobilności zasilanej bateriami. Inne regiony będą opierać się na ogniwach paliwowych, a inne na napędach hybrydowych. COVID-19 może także wpłynąć na prognozowany obecnie udział w rynku poszczególnych napędów. Wynika to z faktu, że wsparcie dla firm motoryzacyjnych w celu wyjścia z obecnego kryzysu może być uzależnione od inwestycji w elektromobilność lub inne alternatywne napędy. Brak takiego wymogu, przy jednoczesnym, kapitałochłonnym charakterze tych inwestycji, mógłby z kolei doprowadzić do opóźnienia elektryfikacji – uważa Szywacz.