GUS podsumował III kwartał 2020 r. w handlu zagranicznym. Dynamika polskiego eksportu i importu towarów nadal pozostaje pod kreską. Jednak eksperci Akcenty, międzynarodowej instytucji płatniczej, zauważają, że przynajmniej najgorszy okres firmy wydają się mieć już za sobą. Po przetrwaniu pierwszej fali chaosu, lockdownu i reorganizacji powoli odbudowują obroty. Mimo że do powrotu do wyników sprzed pandemii jeszcze bardzo daleko, to dobry sygnał świadczący o tym, że firmy przystosowują się coraz lepiej do nowych warunków prowadzenia biznesu.
Wartość eksportu w ciągu III kwartałów br. liczona w EUR spadła o 4% w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem i wyniosła prawie 170 mld euro. Wpływ pandemii na handel jest zatem wyraźnie widoczny. W poprzednim roku podobne wartości do obecnych spadków notowano wówczas na plus – w III kwartale 2019 r. wywóz rósł w tempie 5% r/r. O ile po podobnych wynikach pozostaje wspomnienie, to we wrześniowych danych można doszukać się jednak także pozytywów, wskazuje ekspert międzynarodowej instytucji płatniczej Akcenta.
– Wydaje się, że polskiemu eksportowi udało się wyjść z największego dołka, który przypadł na miesiące maj, czerwiec, lipiec, gdy obroty spadały w tempie odpowiednio 8,4%, 7% i 6% r/r. W kolejnych miesiącach sytuacja w biznesie zaczęła się już normować, a rynek wymiany ożywiać. W III kwartale szczególnie udany był eksport towarów konsumpcyjnych. Jednakże kolejne ograniczenia w handlu i restrykcje związane z drugą falą pandemii, wprowadzone w kraju, jak i na innych rynkach, znów mogą się odbić na wynikach firm handlujących z zagranicą. Tym razem jednak miały trochę czasu aby na taki scenariusz się przygotować. Jednakże kolejnego osłabienia wyników handlu nie można na razie całkowicie wykluczyć
Mniej towarów na granicach
Wymiana handlowa na polskich granicach osłabła także w sferze wwozu. Dynamika importu zmalała dwukrotnie mocniej niż eksportu (-8% r/r). Tym samym zwiększyła się jednak nadwyżka w saldzie handlu zagranicznego. Po 9. miesiącach br. sięga 7,5 mld euro. Dla porównania w poprzednich latach wartość sprzedawanych i sprowadzanych do Polski towarów była bardzo zbliżona – w całym 2019 r. dodatni bilans wyniósł jedynie 1,17 mld euro.
Ekspert Akcenty zaznacza jednak, że na wyniki salda w tym roku wpływ miały także kursy walut. – Od marca mamy do czynienia z wysokim kursem euro. Oznacza to korzystną relację kursową dla eksporterów, którzy w największym stopniu operują właśnie na europejskim rynku i w tej walucie rozliczają swoje kontrakty. Dzięki drogiej wspólnej walucie za swoje towary po przewalutowaniu na złotówki dostają więcej. Dla firm, które nie utraciły kontrahentów i rynków to szansa. W tak trudnych czasach liczy się bowiem każda złotówka czy euro – dodaje Miroslav Novák.
Sąsiedzi też się podnoszą
W kontekście wyników polskiego handlu zagranicznego analityk Akcenty zwraca też uwagę na sytuację u naszego najważniejszego partnera handlowego – Niemiec. Aktywność gospodarcza zachodniego sąsiada przyspieszyła w III kwartale, co pozytywnie przekłada się również na ożywienie polskiego eksportu w ostatnich miesiącach. Widać to wyraźnie w wielkości eksportu do poszczególnych krajów - sytuacja w Niemczech normalizowała się najszybciej w porównaniu z innymi ważnymi polskimi kierunkami eksportowymi w Europie, jak np. Czechy, W. Brytania, Francja, Holandia czy Włochy, wskazuje ekspert firmy.
A jaka będzie końcówka roku?
Rok 2020 mocno odznaczy się w historii polskiego handlu zagranicznego, który od lat wypracowywał wzrost, szczególnie pod kątem eksportu, przyznaje analityk Akcenty. - Miesiące, w których w międzynarodowy biznes uderzyła pandemia, mają widoczny, negatywny wpływ na łączną liczbę obrotów zagranicznych w III kwartale br. i przełożą się oczywiście na wyniki całego roku 2020. Na jego koniec spodziewam się spadku wartości polskiego eksportu o ok. 2% r/r i spadku importu o ok. 8% r/r. Nadal jednak należy brać pod uwagę ryzyko pogorszenia się sytuacji w kontekście trwającej drugiej fali pandemii. Jednak sądzę, że tym razem wpływ na handel zagraniczny powinien być znacznie mniejszy niż wiosną/latem – podsumowuje Miroslav Novák.