Czy ubezpieczenie uratuje przed skutkami pandemii?

Pandemia COVID-19 wywołała wielkie zmiany nie tylko w gospodarce ale i w zachowaniach konsumentów. Niechęć do ubezpieczenia powoli zamienia się w ostrożność i przewidywania, że kupowanie polis może być korzystne. 

- Polacy z obawy przed Covid-19 i problemami z dostępem do służby zdrowia przypomnieli sobie o dodatkowych ubezpieczeniach i o samych ubezpieczycielach. Najwyraźniej zaczęli też przykładać większą wagę do terminowego opłacania wszelkiego rodzaju składek, choć oczywiście nie wszyscy - podkreśla Halina Kochalska, rzeczniczka BIG. 

Co 12. osoba przyznaje, że woli nie zapłacić za polisę niż stracić płynność finansową – wynika z badania dla BIG InfoMonitor. Mimo to ubezpieczyciele dobrze radzą sobie z pandemia, co potwierdzają wyniki Grupy PZU po I półroczu 2020 roku. Udział PZU Życie w rynku ubezpieczeń na życie w Polsce w tym okresie był na poziomie 41,8% - i jest to najwyższy udział od 2009 roku. 
 

- Tak wysoka dynamika to rezultat bardzo dobrych wyników sprzedaży ubezpieczeń na życie i abonamentów zdrowotnych. Polacy zgłaszają popyt na usługi medyczne wysokiej jakości i my te potrzeby realizujemy. Szczególnie widoczne to było w trudnej sytuacji pandemicznej

podkreśla Aleksandra Agatowska, pełniąca obowiązki prezesa PZU Życie.

PZU jest jednym z największych operatorów medycznych w Polsce. Na koniec I półrocza 2020 roku PZU Zdrowie miało podpisanych 2,7 mln umów. W ramach oferty PZU klienci mieli dostęp do 2,2 tys. współpracujących partnerów medycznych, 130 lokalizacji Grupy PZU, 48 szpitali oraz 2200 lekarzy.

Stabilna była też składka PZU z ubezpieczeń na życie grupowych i indywidualnie kontynuowanych w I półroczu 2020 r/r w Polsce pomimo ograniczania benefitów pracowniczych. PZU udało się też utrzymać pozycję lidera w ubezpieczeniach na życie ze składką okresową (udział w rynku 45,6% w I kw. 2020). 

- Pierwsza połowa 2020 roku to okres, w którym otoczenie biznesowe Grupy podlegało bardzo dynamicznym zmianom. Dla Grupy PZU był to test zwinności i elastyczności, w którym dążyliśmy do integracji i cyfryzacji wielu struktur korporacyjnych. Z perspektywy pierwszej połowy roku widzimy, że przyjęty model działania wykazuje dużą stabilność i odporność, pozwalając efektywnie funkcjonować nawet przy dużej zmienności rynku – zarówno po stronie oferty produktowej, jak i dopasowania się do preferencji zakupowych klientów. Jednocześnie pracujemy nad nową strategią Grupy PZU, która będzie kontynuacją, wzmocnieniem i rozszerzeniem wprowadzanych dotąd zmian. Znajdą się w niej cele i założenia mające służyć osiąganiu ponadprzeciętnych wyników finansowych, mimo niełatwej rzeczywistości biznesowej i koniunktury gospodarczej. Liczę, że niezależnie od przyszłych zmian sytuacji gospodarczej, PZU będzie w stanie nadal generować ponadprzeciętne dywidendy dla akcjonariuszy – mówi Beata Kozłowska-Chyła, która pełni obowiązki prezesa zarządu PZU SA (Komisja Nadzoru Finansowego 2 października br. jednogłośnie wyraziła zgodę na powołanie Beaty Kozłowskiej-Chyły na stanowisko prezesa zarządu Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń SA - przyp. red.).

Pozycja kapitałowa PZU pozostaje silna. Wskaźnik Wypłacalność II na koniec II kwartału 2020 roku wyniósł 258% i był zauważalnie wyższy od średniej dla europejskich ubezpieczycieli. 27 sierpnia 2020 roku agencja S&P Global Services podtrzymała rating „A-” z perspektywą „stabilną”. 

Agencja wskazała, że pomimo utworzenia odpisów na aktywa bankowe Grupa PZU powinna w 2020 roku osiągnąć wyniki porównywalne do międzynarodowych ubezpieczycieli, a także utrzymać bezpieczną nadwyżkę kapitałową powyżej wymogów dla oceny siły kapitałowej wg. modelu S&P na poziomie „AAA”. To o tyle ważne, że zdaniem ekspertów bieżący rok nie jest łatwy dla towarzystw ubezpieczeniowych, którym w czasach koronakryzysu Polacy są winni prawie 225 mln zł.  

- Taka właśnie kwota zaległości należącą do ponad 96 tys. podmiotów widniała w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor na koniec lipca - informuje Halina Kochalska, rzeczniczka BIG. 
 

- Suma jak i liczba dłużników są spore, choć nie wszystkie firmy ubezpieczeniowe wpisują niepłacących do rejestrów BIG. Byłaby też wyższa, gdyby nie poprawa odnotowana na początku roku i przyhamowanie wzrostu liczby dłużników w trakcie pandemii. Z pomocą mógł przyjść wirus, który przewartościował myślenie ludzi o różnego rodzaju ubezpieczeniach. Polacy chętniej sięgnęli po polisy zapewniające pomoc w razie choroby albo pobytu w szpitalu, ale też utraty pracy lub innego źródła dochodów

dodaje.

Zaległości zgłaszane do Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor związane są głównie z ubezpieczeniami komunikacyjnymi. Niemniej jednak i te w czasach koronakryzysu stały się bardziej potrzebne, bo bezpieczniejsze od przemieszczania się komunikacją miejską stało się podróżowanie własnym autem, a bez nieopłaconej składki jest to ryzykowne.

– Wpisani do Rejestru BIG InfoMonitor mają głównie niezapłacone raty składek od obowiązkowych polis OC. Ich płatność może być rozłożona na raty i niestety zdarza się klientom, że po opłaceniu pierwszej nie regulują już kolejnych. Jeśli przypomnienia i negocjacje z dłużnikiem nie dają efektu, ubezpieczyciel wpisuje go do Rejestru BIG, dochodząc w ten sposób swoich należności – wskazuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. 

– Z naszych danych wynika, że nawet 37 proc. zobowiązań dłużników sektora ubezpieczeń, zostaje spłaconych w ciągu pierwszych trzech miesięcy od zgłoszenia ich do BIG InfoMonitor. Niepłacących mobilizuje fakt, że na informacje o ich długach trafiają banki, firmy pożyczkowe, telekomunikacyjne, leasingowe. Osoba czy firma, która zalega swojemu ubezpieczycielowi, nie dostanie kredytu, oferty na  leasing, faktoring czy franczyzę, może też utracić kontrakt z dostawcą. Konsekwencje te potrafią zdopingować do zmiany zdania w sprawie płatności – dodaje.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: