Znana jest już data „następnej porażki prezydenta USA Joe Bidena w polityce zagranicznej” – napisał niemiecki dziennik „Die Welt”. „3 września sporny gazociąg Nord Stream 2 między Niemcami a Rosją może zostać dokończony, jeżeli dopisze pogoda. Do ułożenia jest jeszcze aktualnie tylko jedenaście z 1230 kilometrów rurociągu” - poinformowała gazeta.
Według niemieckiego dziennika w piątek za tydzień odcinek gazociągu zaczynający się w Greifswaldzie w Niemczech i odcinek z przeciwległego kierunku zostaną wyciągnięte na platformę na powierzchni morza i zespawane. Warunkiem jest jednak dobra pogoda.
„Tym samym druga nitka gazociągu Nord Stream, którego budowę ostro krytykowano przede wszystkim w USA, na Ukrainie i kilku krajach Europy Środkowej i Wschodniej, będzie gotowa. Według niedawnych zapowiedzi Gazpromu po przetestowaniu i certyfikacji, gaz może popłynąć tą droga jeszcze w tym roku” – dodaje „Die Welt”.
Jak pisze dziennik, na plany te nie wpłynie najnowsze orzeczenie sądu w Duesseldorfie, który w środę (25.08.2021) odrzucił odwołanie spółki Nord Stream 2 AG od decyzji niemieckiego regulatora, Federalnej Agencji ds. Sieci w sprawie objęcia gazociągu europejskimi przepisami dotyczącymi rynku gazu.
Zgodnie z regulacjami unijnymi produkcja, transport oraz dystrybucja gazu nie mogą być w rękach jednego podmiotu, dostęp do sieci przesyłowej musi być możliwy także dla innych stron.
„Die Welt” twierdzi, że rosyjski Gazprom, który jest właścicielem gazociągu, zamierza obejść te przepisy „za pomocą swego rodzaju podstępu”. „Koncern planuje formalne rozdzielenie właściciela gazociągu i jego użytkownika. Wystarczy do tego ponoć założenie w ramach Gazpromu niezależnego operatora systemu przesyłowego (Transmission System Operator – TSO), który według umowy będzie oddzielony „chińskim murem” od całego koncernu” – twierdzi niemiecki dziennik.
Dodaje, że objęcie gazociągu regulacjami UE ma jednak negatywne gospodarcze konsekwencje dla Gazpromu. Ogranicza m.in. swobodę określania wysokości opłat przesyłowych, a możliwy jest też nakaz udostępnienia części przepustowości zainteresowanym stronom trzecim. Aby uniknąć tych negatywnych konsekwencji spółka Nord Stream 2 skarży w Trybunale Sprawiedliwości UE oraz przed sądem arbitrażowym samą unijna dyrektywę gazową.
Spółka powołuje się m.in. na zasadę niedziałania prawa wstecz oraz ochronę pewności inwestycyjnej. Argumentuje, że gdy 23 maja 2019 roku dyrektywa weszła w życie, budowa gazociągu była już zaawansowana i poczyniono wielomiliardowe inwestycje. Zgodnie z dyrektywą spod unijnych regulacji dotyczących rynku gazu wyłączone mogą być te gazociągi, które było gotowe do 23 maja 2019 roku.