- Wojna, która pustoszy miasta na Ukrainie i zabija niewinnych ludzi, ma nie tylko wymiar militarny. Wojna ta postawiła nas przed ważnymi wyborami: między zależnością a suwerennością, między długoterminowym bezpieczeństwem a krótkoterminową stabilnością, między liberalną demokracją a nacjonalizmem. Dokładnie to samo działo się w ostatnich dniach w Bułgarii - napisał we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" bułgarski premier Kirił Petkow z antykorupcyjnej partii Kontynuujemy Zmiany. Według niego Moskwa dąży do podziału UE i obalenia rządu bułgarskiego poprzez odcięcie gazu do wybranych krajów UE.
Rosyjski Gazprom postanowił wstrzymać dostawy gazu ziemnego do Bułgarii od 27 kwietnia, po tym jak Sofia odmówiła zmiany istniejącego kontraktu. 26 kwietnia Gazprom wstrzymał również dostawy do Polski po tym, jak kraj ten odmówił płacenia w rublach zamiast w euro.
Kirił Petkow - premier Bułgarii - rzucił nowe światło na postępowanie Moskwy w swoim tekście dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Jeszcze przed decyzją Gazpromu z 27 kwietnia, który jednostronnie i niezgodnie z obowiązującym porozumieniem odciął dostawy gazu do Bułgarii i Polski, wiedzieliśmy, że takie ryzyko istnieje. Przez ponad dekadę rząd Borysowa (Bojko Borysow, trzykrotny premier Bułgarii, w latach 80. członek partii komunistycznej - przyp. "Filary Biznesu") osiągnął kilka oszałamiających wyników: 95-procentową zależność od rosyjskiego gazu, niedokończony interkonektor z Grecją, szybko budowany gazociąg przez Bułgarię do Węgier, którego jedynym celem jest przesyłanie gazu do innych krajów. Jeśli dodać do tego fakt, że Bułgarzy są w większości rusofilami, a obecna koalicja jest złożona i niestabilna, to zatrzymując bułgarski gaz, Putin postawił na potrójny efekt"
Jaki to "potrójny efekt".
Po pierwsze - zdaniem bułgarskiego premiera - Putin chciał pokazać, że jest w stanie zdestabilizować rząd europejski, który zadeklarował politykę zerowej tolerancji dla korupcji. Jak w wielu innych krajach, tak i w Bułgarii, Rosja wpływa na politykę państwa właśnie poprzez korupcję.
Po drugie, licząc na nowy, prorosyjski rząd, Kreml dąży do przywrócenia rosyjskich wpływów w Bułgarii, kraju o historycznych sympatiach dla Rosji, który jednak świadomie zdecydował się na przystąpienie do NATO i UE po trudnym okresie transformacji.
Po trzecie wreszcie:
"Celując w Bułgarię i Polskę, Kreml oparł się na napięciach i rozłamie w Unii Europejskiej. Fakt, że UE zachowuje obecnie jedność i determinację w walce z Rosją, był prawdopodobnie dla wielu największym zaskoczeniem. To właśnie tutaj Kreml dostrzegł dobrą okazję, aby spróbować przełamać tę determinację. Jeśli z powodu jednostronnie naruszonej umowy Bułgaria przestaje otrzymywać gaz od Gazpromu, a Niemcom i innym krajom pośrednio grozi się lub przekonuje do lepszych warunków - czy nie jest to odpowiedni sposób na pokazanie, że istnieją różne klasy państw członkowskich?"
"Zdaliśmy sobie sprawę, że w tej sytuacji Bułgaria musi pozostać nieugięta i szybko zaczęliśmy szukać alternatywnych źródeł gazu dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, przechodząc od 95% do 0% zależności. Podczas mojej wizyty w Waszyngtonie podpisaliśmy kontrakt na dostawy amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego. Renegocjowaliśmy warunki z konsorcjum Shah Deniz, aby nasz kraj mógł znów otrzymywać gaz z Azerbejdżanu, po tym jak poprzedni rząd z niewytłumaczalnych powodów odmówił tej możliwości. Należy zauważyć, że w kryzysie, takim jak obecny, interes rynkowy musi ustąpić miejsca względom strategicznym"
Według Petkowa dyskusje na temat solidarności i jedności w sojuszu transatlantyckim nie powinny być tłumione przez umowy dwustronne, w których duże kraje wypierają mniejsze. Jak przekonuje szef bułgarskiego rządu - istnieje potrzeba wspólnych zakupów gazu dla Unii Europejskiej oraz skoordynowanego podejścia do dostępu do terminali i portów, a UE powinna wyciągnąć wnioski z błędów z pierwszych miesięcy pandemii i w tym przypadku działać w sposób skoordynowany.
"Jeden z generałów z czasów I wojny światowej powiedział, że w czasie wojny prawdziwymi profesjonalistami są ci, którzy potrafią rozwiązywać praktyczne problemy. My również musimy przyjąć praktyczne podejście do trudności, jakie stwarzają działania Putina. Oznacza to, że w UE należy pomyśleć o dostarczeniu Ukrainie wystarczającej ilości gazu przed następną zimą, o przezwyciężeniu zależności energetycznej Bułgarii, o pomocy Słowacji w uniezależnieniu się od rosyjskiej ropy. Jeśli na przykład znajdziemy teraz mechanizm, który pozwoli z czasem zmniejszyć różnicę między rynkową ceną gazu a ceną Gazpromu, to takie rozwiązanie pomoże utrzymać spójność w tych społeczeństwach, które są bardziej podatne na wpływy rosyjskie"