Pod zarządem odwołanych w lutym 2016 r. prezesów trwała swoista „prywatyzacja” państwowych stadnin koni arabskich. Doszło do tego, że stadniny zostały niejako „wzięte w ajencję”. Polskie państwo niemal całkowicie straciło w latach 2010–2015 kontrolę nad stadninami w Janowie Podlaskim i Michałowie - informuje wtorkowa "Gazeta Polska Codziennie".
Gazeta wzmiankuje raport „Dlaczego w stadninach koni arabskich była potrzebna dobra zmiana” byłego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, w którym porusza temat zwolnienia w 2016 r. ze sprawowanych funkcji prezesów stadnin koni w Janowie Podlaskim i Michałowie - dokument przypomina, że na nielegalne procedery wskazywały akta CBA, NIK, Agencji Nieruchomości Rolnych i audytu zewnętrznego.
"Utrata kontroli przez państwo polskie nad stadninami doprowadziła m.in. do handlu na masową skalę zarodkami od najlepszych polskich klaczy. Np. w latach 2011–2013 jedna tylko stadnina z Belgii uzyskała drogą embriotransferu aż 10 źrebiąt od jednej wybitnej michałowskiej klaczy. Taki proceder to prosta droga do dewaluacji całej puli genetycznej, jaką dysponują polskie stadniny. Umowy dzierżawy najlepszych klaczy nie przewidywały często żadnych limitów, jeśli chodzi o pobieranie od nich embrionów" - czytamy.
Jak informuje dziennik, zastrzeżenia budziła też finansowa strona handlu embrionami.
"Podawane do publicznej wiadomości wyniki aukcji w Janowie Podlaskim bywały fałszowane na tyle, że wybrani klienci kupowali konie, podpisując umowy na inne usługi. I tak uzyskana na aukcji cena obejmowała np. nie tylko wylicytowaną klacz, lecz także dwa embriony od innej klaczy, plus stanówkę cennym ogierem. „Umowy wiązane” udawały wyniki aukcyjne, co było manipulacją rynkiem"