Dwie miary dla węgla - polska i niemiecka

Niemcy otwierają nową elektrownię na węgiel. Dzieje się tak pomimo forsowania unijnej polityki Zielonego ładu oraz faktu - co podkreśla niemiecki portal dw.com - że rządowa komisja ekspercka była temu przeciwna.

Zdaniem obrońców klimatu uruchomienie elektrowni stoi w sprzeczności z rządowymi planami rezygnacji z węgla. Jak informuje portal dw.com, przeciwna jej uruchomieniu była niemiecka komisja węglowa, którą tworzą naukowcy, związkowcy i ekolodzy. W Niemczech obowiązuje ustawa o rezygnacji z węgla, która zakłada zamknięcie wszystkich tego typu elektrowni już do 2038 roku. Mimo to w Zagłębiu Ruhry już działalność rozpoczęła elektrownia Datteln 4. Jak podkreślają eksperci,  to nie tylko dowód na nierówne kryteria unijnej polityki wobec poszczególnych krajów, ale i fiasko stawiania wszystkiego na odnawialne źródła energii (OZE). W tym roku już kilka krajów - w tym m.in. Austria, Wielka Brytania, Irlandia i Hiszpania miały kłopoty z dostawami energii.

Seria poważnych awarii w europejskiej energetyce nie była dziełem zimy ani pechowego zbiegu okoliczności. Przyczyną okazała się zawodność OZE. W czasie niemieckiej prezydencji w Unii Europejskiej był to temat tabu

podkreśla europosłanka PiS Izabela Kloc.

Jej zdaniem z powodu zawodności OZE Europa może mieć kłopoty z dostawami energii również w lecie, a nawet wpaść w kryzys energetyczny. Tego obawiają się też Niemcy, którzy otwierając elektrownię węglową chcą zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne.
Tymczasem w Polsce pod naciskiem Brukseli trwa przyspieszona redukcja mocy w energetyce węglowej.

Zamykane są też kopalnie, a tymczasem węgiel importuje się do nas z najdalszych zakątków świata

alarmuje Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Resort aktywów podjął już działania, by ten import ograniczyć. W zatwierdzonej 2 lutego 2021 r. przez Radę Ministrów „Polityce energetycznej Polski do 2040 r. zapisano m.in., że „krajowy potencjał surowcowy stwarza możliwość niezależnego pokrycia zapotrzebowania na węgiel”. Jednak zakazów na prywatnych importerów nie można nałożyć. Tymczasem jak donosi branżowy portal Biznes Alert Polska, do Polski trafia węgiel nawet z Mozambiku. W sumie w 2020 r. do Polski dotarło prawie 13 mln ton z zagranicy. To niemal jedna czwarta całego węgla wykorzystywanego w naszym kraju. W tym samym roku na hałdach przy naszych kopalniach zalegało ponad 5,5 mln ton tego paliwa. W odpowiedzi na interpelację poselską Ministerstwo Aktywów Państwowych poinformowało, że w 2020 r. z Rosji sprowadzono 9,44 mln ton węgla, z Australii 1,05 mln ton, z Kolumbii 0,9 mln ton, z Kazachstanu 0,84 mln ton, z USA 0,27 mln ton, z Mozambiku 0,21 mln ton oraz mniejsze ilości z Czech (78 tys. ton), a z innych kierunków – ok. 25 tys. ton. Ilości te stanowiły ok. 23,6 proc. produkcji węgla kamiennego i 12,8 proc. produkcji węgla ogółem. Natomiast ilość węgla zaimportowanego do Polski w 2020 roku przez Spółki Skarbu Państwa lub spółki, w których Skarb Państwa posiada udziały nie była już tak znacząca i wyniosła: 1,78 mln ton (w tym 1,60 mln ton węgla energetycznego i 0,18 mln ton węgla koksowego).

Do największych nabywców węgla z importu w 2020 r. należały m.in. gospodarstwa domowe, administracja państwowa, ogrodnictwo, lecznictwo, przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowo-usługowe (w sumie 65,5 proc.), a także oraz koksownie (13,4 proc.). Do energetyki zawodowej i przemysłowej trafia 8 proc. importowanego węgla, do ciepłowni – przeszło 10 proc.

Jak podkreśla ministerstwo, węgiel jest importowany, bo na krajowym rynku brakuje także surowca o wybranych parametrach, m.in. niektórych węgli koksowych, które Polska zarówno eksportuje jak i importuje. Niemal cały węgiel importowany z Australii i Mozambiku był właśnie węglem koksowym.

Import, zdaniem resortu aktywów wywołuje  „presję na wyniki finansowe polskich kopalń, jednak nie są ich głównym determinantem”.

„Na brak bezpośredniego przełożenia importu węgla na wyniki polskiego górnictwa, zwłaszcza w krótkich okresach czasowych, może wskazywać sytuacja z lat 2017 – 2018, kiedy to przy bardzo wysokim poziomie importu węgla spółki węglowe osiągały dodatnie wyniki finansowe. Na ten okres nakłada się wysoki popyt polskiej gospodarki na węgiel oraz wysokie ceny w portach ARA” – czytamy w analizie ministerstwa.

Źródło

Skomentuj artykuł: