Prognozujemy, że dno koniunktury przypadnie na drugi kwartał, jednak zamiast szybkich wzrostów, będzie powolne wygrzebywanie się. Pierwszy dodatni odczyt PKB przewidujemy na pierwszy kwartał 2021 r. - powiedział ekonomista banku PKO BP Marcin Czaplicki.
"Widać już wpływ kryzysu na rynek pracy" - powiedział Czaplicki. "Powinniśmy widzieć sezonowy spadek stopy bezrobocia, a mamy jej wzrost" - dodał.
Według ekonomisty nie widać za to, by stopa bezrobocia miała osiągnąć prognozowane jeszcze w marcu 10 proc.
Jego zdaniem to efekt tego, że firmy aktywnie korzystają z pakietów pomocowych w ramach tarczy antykryzysowej i finansowej, m.in. utrzymując zatrudnienie.
"Jeśli te programy nie zostaną przedłużone, to możemy być świadkami przesuniętego szczytu bezrobocia, przedsiębiorstwa mogą zwlekać ze zwolnieniami ze względu na finansowanie z Tarczy" - powiedział Czaplicki.
"Dodatkowo w marcu i kwietniu opuściło Polskę ok. 200 tys. osób ze Wschodu, w tym wielu pracowników" - ocenił.
"Widać też, że cześć osób wychodzi z rynku pracy - korzysta z emerytur, czy przechodzi na rentę. Nie zgłasza się po zasiłek, tylko po emeryturę" - dodał.
Według ekonomisty PKO BP tworzy to bufor między spadkiem zatrudnienia a wzrostem stopy bezrobocia.
Kolejna kwestia, która zdaniem Czaplickiego nie ma odwzorowania w statystykach zatrudnienia, to samozatrudnienie. Jak zauważył, w Polsce jest to wyjątkowo liczna - jak na średnią unijną - grupa na rynku pracy. "Obecnie są objęci np. postojowym. Jednak stanowią grupę ryzyka z punktu widzenia całego rynku pracy." - dodał.
Czaplicki ocenił, że losy rynku pracy zależą w dużej mierze od rozwoju sytuacji pandemicznej. "Scenariuszy jest wiele, w tym kolejna fala epidemii, co ponownie groziłoby zwolnieniem gospodarki i redukcją etatów" - stwierdził Marcin Czaplicki.
Jego zdaniem widać pierwsze oznaki ożywienia, po "odmrożeniu", jednak gospodarka "nie osiągnęła jeszcze swoich normalnych obrotów". "Ożywia się zagranica, w tym nasi partnerzy eksportowi, jednak to powolny proces" - skomentował ekonomista.
"Dołek wykopany w marcu i kwietniu długo będziemy zasypywać, więc jeszcze kilka dobrych miesięcy, albo i kwartałów, będziemy odczytywali ujemne wskaźniki. Jednak sytuacja w ujęciu miesiąc do miesiąca nie wygląda źle" - powiedział.
"Prognozujemy, że dno koniunktury przypadnie na drugi kwartał, jednak zamiast szybkich wzrostów będzie powolne wygrzebywanie się" - stwierdził Czaplicki. "Pierwszy dodatni odczyt PKB przewidujemy na pierwszy kwartał 2021 r. i to w dużej mierze dlatego, że pierwszy kwartał tego roku był słabszy"- dodał.
"Dobrą stroną obecnej fazy kryzysu jest to, że nie pogorszyła się znacznie sytuacja gospodarstw domowych. Mimo spadku zatrudnienia działania osłonowe, zarówno w Polsce, jak i zagranicą, przynoszą skutek, na co nakłada się ograniczenie konsumpcji przez gospodarstwa"
Zdaniem Czaplickiego można odbudować popyt w wielu segmentach rynku, np. w sprzedaży samochodów, czy innych dóbr trwałych, która tąpnęła.
"Widać po spływających danych, że popyt jest, jednak kluczowe jest to, jak będą wyglądały dalsze restrykcje i przebieg epidemii – czynniki niepewności i strachu mają duże znaczenie w kształtowaniu decyzji konsumentów" - skomentował.
Dodał, że zyskiwać będą branże, które są na tyle elastyczne, by odnaleźć się w sytuacji związanej z pandemią. W tym te, które zyskują na tym, że siedzimy w domu, jak telemedycyna, e-commerce, czy IT. Kryzysowe problemy z łańcuchami dostaw wskazują na potencjał do rozwoju branży magazynowej.
Według ekonomisty stracą natomiast te branże, które są najmniej elastyczne i nie mogą dostosować procesów wytwórczych lub strategii biznesowych pod nowe poepidemiczne zmiany, w tym te związane z rozwojem technologii.
"Konsumenci powinni wrócić na rynek, niwelując częściowo lukę z czasu wybuchu pandemii. Niektóre ceny pójdą w górę, np. te usługi, która wymagają ochrony i zabezpieczeń, albo których podaż będzie wyjątkowo niska. To potencjalnie może wydarzyć się w przypadku krajowej turystyki, gdzie nie wystarczy miejsc dla wszystkich tych, którzy zrezygnowali z wyjazdów zagranicznych."
Zdaniem Czaplickiego nasza gospodarka korzysta z tego, że szybko zareagowały instytucje publiczne. Ocenił, że w przyszłości czeka nas potencjalnie jeszcze kolejny silny impuls ze strony instytucjonalnej, w postaci środków unijnych z planu odbudowy unijnej gospodarki.