Ekspertka: Zły wizerunek kosztuje

Firmy, które zostały w Federacji Rosyjskiej po jej ataku na Ukrainę, mają niższą dynamikę obrotów niż konkurencja - powiedziała ekonomistka PKO Banku Polskiego Marta Petka-Zagajewska. Dodała, że przedsiębiorstwa te będą musiały ponieść wysokie koszty neutralizacji złego wizerunku.

Ekonomistka kierująca Zespołem Analiz Makroekonomicznych PKO Banku Polskiego powołała się na dane, które eksperci banku analizowali w pierwszej fazie konfliktu. Dane transakcyjne – jak wyjaśniła – dotyczyły dwóch bezpośrednio konkurujących ze sobą firm na rynku polskim, z których jedna wycofała się z Rosji po ataku wojsk tego państwa na Ukrainę, a druga nie.

"Dane pokazały, że firmy, które pozostały aktywne w Rosji, miały niższą dynamikę obrotów niż konkurencja"

powiedziała Marta Petka-Zagajewska.

Zwróciła uwagę, że przed wybuchem wojny obydwa analizowane przez ekspertów PKO BP podmioty notowały podobne wyniki, jeśli chodzi o płatności. Natomiast po agresji "trendy te zaczęły się rozjeżdżać na niekorzyść firmy, która postanowiła zachować aktywność na rynku rosyjskim".

"To pokazało, jak klienci PKO BP zareagowali na decyzję o utrzymaniu działalności biznesowej w kraju, który rozpoczął wojnę, oraz że indywidualne decyzje ludzkie w skali zagregowanej przynoszą widoczny efekt"

wskazała ekonomistka.

Zaznaczyła zarazem, że zmiany transakcyjności zależą od wielu czynników, np. od dnia tygodnia czy czynników sezonowych.

"Obecnie mamy okres przedświąteczny, kiedy kupujemy więcej, więc pewnie zarówno w jednej jak i drugiej firmie transakcyjność wzrośnie"

powiedziała Petka-Zagajewska.

Zapytana o szacunki już poniesionych i przyszłych strat przedsiębiorstw, które pozostały w Rosji, powiedziała, że wiele zależy od przebiegu konfliktu na Wschodzie, a także od kolejnych decyzji konkretnych firm. Ponadto - jak dodała - najprawdopodobniej będą one starały się neutralizować negatywne efekty wizerunkowe, np. stosując większe promocje czy angażując się w intensywną kampanię marketingową. Zaznaczyła jednak, że jeśli przedsiębiorstwa takie będą chciały utrzymać udziały rynkowe, najpewniej będą musiały ponieść wysokie koszty neutralizacji złego wizerunku.

24 lutego br. Federacja Rosyjska rozpoczęła inwazję na Ukrainę; wcześniej Moskwa uznała niepodległość dwóch separatystycznych "republik" znajdujących się na wschodzie Ukrainy. W związku z rosyjską napaścią i zbrodniami na ludności cywilnej wiele państw i przedsiębiorstw na świecie nałożyło na Rosję sankcje gospodarcze i polityczne. Setki podmiotów ogłosiły, że wstrzymują działalność lub wycofują się z Federacji Rosyjskiej i sprzymierzonej z nią Białorusi. Taki krok podjęły m.in. takie przedsiębiorstwa i marki, jak PepsiCo, Volkswagen, Apple, Amazon, Boeing, Daimler, Dell, Lidl czy DHL.

8 marca badacze z Uniwersytetu Yale opublikowali tzw. "listę wstydu" obejmującą podmioty, które postanowiły kontynuować swoją działalność w Rosji. Znalazły się na niej m.in. niektóre firmy z Francji. Negatywna reakcja opinii publicznej względem tych przedsiębiorstw okazała się jednak tak intensywna, że wiele z nich postanowiło się jednak wycofać.

29 marca sieć odzieżowo-sportowa Decathlon poinformowała, że zawiesza swoją działalność w Rosji, ponieważ - jak napisano w komunikacie - "warunki dostaw nie są już spełniane, aby kontynuować działalność w Rosji w związku z respektowaniem sankcji międzynarodowych". Decathlon precyzuje, że będzie nadal wspierać "2500 rosyjskich członków zespołu, z których niektórzy są zaangażowani w działalność firmy od 2006 roku".

Marka Decathlon należy do Grupy Mulliez Family Association, właściciela sieci Auchan i Leroy Merlin, które nadal utrzymują swoją działalność w Rosji pomimo apeli ukraińskiego rządu do ich bojkotu i natychmiastowego opuszczenia Rosji.

Źródło

Skomentuj artykuł: