Fed konsekwentny w walce z inflacją

Rezerwa Federalna po raz czwarty z rzędu podniosła stopy procentowe o 75 punktów bazowych. W następstwie wczorajszej decyzji koszt pieniądza w USA wzrośnie do 4,00-4,75 proc. i będzie najwyższy od grudnia 2007 r., gdy rozkręcał się Globalny Kryzys Finansowy. Środowa podwyżka najprawdopodobniej będzie ostatnią tak mocną w cyklu. Nie oznacza to jednak, że Fed łagodzi kurs, a polityka pieniężna przestaje być mocnym punktem dolara.

Od czerwca stopy w USA podniesiono w czterech równych ruchach o łącznie trzy punkty procentowe. Faza najagresywniejszego zacieśniania dobiega końca, ale teraz ważny staje się docelowy poziom kosztu pieniądza, który zostanie osiągnięty w pierwszej połowie 2023 r. Z miesiąca na miesiąc cel przesuwa się na wyższe pułapy. Dzieje się tak dlatego, że amerykańska inflacja bazowa osiągnęła we wrześniu 40-letni szczyt, ale przy tym rynek pracy pozostaje bardzo mocny.

– W obecnych warunkach jakiekolwiek rozważania na temat zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA są zdecydowanie przedwczesne. Wręcz przeciwnie, Fed jest skłonny, by przedłożyć zbyt mocne zacieśnienie polityki finansowej, popychając amerykańską gospodarkę w recesję, ponad ewentualność niewystarczającego podniesienia stóp procentowych, co mogłoby przełożyć się na ryzyko utrwalenia się rekordowej presji cenowej – wyjaśnia Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Poziom stóp procentowych w USA zmierza do 5 proc.

Wiara, że amerykański bank centralny porzuci swoje dotychczasowe nastawienie, była jednym z fundamentów październikowej odwilży na rynkach finansowych. Indeksy giełdowe odbijały z dna bessy, doszło do zwrotu na rynku obligacji, dolar został zepchnięty do defensywy. Na tych przetasowaniach wydatnie zyskiwał złoty. W poprzednim miesiącu frank potaniał o 5 proc., dolar o 4 proc., a euro o 3 proc.

– Nadzieje na kontynuację tego trendu przerwał w środowy wieczór szef Fed Jerome Powell. Gdy konferencja prasowa z jego udziałem dobiegała do końca, indeks S&P500 był już 2,5 proc. na minusie, a dolar w relacji do euro był najsilniejszy od tygodnia, co USD/PLN wypchnęło w kierunku 4,80. Powell jasno określił, że Fed nie porzuci ostrego, jastrzębiego kursu polityki finansowej, by zwalczać inflację. Po takiej deklaracji o kilka punktów bazowych wzrosła wycena poziomu stóp w horyzoncie najbliższego półrocza. Inwestorzy zakładają, że koszt pieniądza w tym czasie wzrośnie łącznie o ok. 125 punktów bazowych i przekroczy 5 proc. – określa analityk Cinkciarz.pl.

Kiedy dolar zacznie wyraźnie słabnąć?

Co to może oznaczać dla notowań polskiej waluty? Gdy w końcówce września kurs euro zbliżał się do 4,90 zł, a frank i dolar kosztowały wyraźnie powyżej 5 zł, przez rynki przechodziło prawdziwe tsunami. Poza polityką Fed w złotego uderzały wtedy mobilizacja w Rosji, strach przed kryzysem gazowym czy podsycający niepewność krach funta.

– Samo potwierdzenie dotychczasowego, zdecydowanego podejścia przez Fed nie powinno wpędzać złotego w poważne tarapaty. Może jednak oznaczać, że polska waluta, przynajmniej chwilowo, wyczerpała przestrzeń do umocnienia. Dolar zacznie wyraźnie słabnąć dopiero wtedy, gdy z gospodarki USA zaczną napływać sygnały o wygasaniu inflacji i słabnięciu rynku pracy przekładające się na obniżanie się wyceny zamiarów amerykańskich władz monetarnych – zapowiada ekspert z Cinkciarz.pl.

Źródło

Skomentuj artykuł: