Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma dziś wydać wyrok, w którym odpowie na kluczowe pytania, dotyczące rozliczeń kredytobiorców z bankami. "Frankowicze zyskają potężną broń" - podkreśliła w wypowiedzi medialnej Karolina Pilawska z Kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.
Jak przypomina TSUE w komunikacie zapowiadającym wydanie orzeczenia, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia rozpoznaje sprawę o zwrot nienależnie pobranych rat kredytu hipotecznego, indeksowanego kursem franka szwajcarskiego. Żądanie to oparte jest na abuzywności zawartych w umowie tzw. klauzul przeliczeniowych.
Warszawski sąd zadał Trybunałowi Sprawiedliwości UE cztery pytania, wnioskując o wyjaśnienie, „czy sankcja bezskuteczności (nieważności) umowy ma skutek wsteczny (tj. od chwili zawarcia umowy) dopiero po złożeniu przez konsumenta oświadczenia, że nie wyraża zgody na utrzymanie w mocy tego postanowienia, przy świadomości skutków upadku całej umowy i wyrażeniu na nie zgody”.
Wątpliwości sądu dotyczą także „rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia roszczenia banku o zwrot świadczenia spełnionego na podstawie umowy”.
”Sąd zastanawia się, czy przedawnienie biegnie od wyrażenia przez konsumenta wyżej wymienionej zgody na upadek umowy, niezależnie od dokonanych przez niego wcześniej wezwań do zapłaty i wiedzy banku o abuzywności klauzul umowy. Wyjaśnienia wymaga ponadto, czy konsument może domagać się zapłaty ustawowych odsetek za opóźnienie dopiero od daty, w której złożyłby takie oświadczenie, nawet jeżeli uprzednio wezwał bank do zapłaty” - wskazał TSUE.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową Pilawska, adwokat specjalizująca się w prawie gospodarczym i finansowym, wyjaśnia, co dokładnie dla przeciętnego klienta banku, który wziął kredyt we frankach szwajcarskich, będzie oznaczać wyrok Trybunału.
Jak zauważyła, pytanie pierwsze i trzecie odnoszą się do oświadczeń o skutkach nieważności umowy kredytu, które polscy frankowicze od dłuższego czasu są zobowiązani składać przed sądem, aby potwierdzić swoją wolę uznania umowy kredytu za nieważną.
„To praktyka polskich sądów powszechnych, która stanowi pokłosie uchwały Sądu Najwyższego z 7 maja 2021 roku, sygn. akt III CZP 6/21, w której to została stworzona koncepcja 'bezskuteczności zawieszonej'. Oznacza to, że dopóki kredytobiorca nie potwierdzi przed sądem, że chce uznania jego umowy za nieważną, taka umowa jest niejako skuteczna do chwili złożenia oświadczenia” – podkreśliła ekspertka.
Wyjaśniła, iż oznacza to, że dopóki kredytobiorca nie potwierdzi przed sądem, że chce uznania umowy za nieważne, jest ona „niejako skuteczna do chwili złożenia oświadczenia”. Zaznaczyła, że taka konstrukcja „nie ma nic wspólnego z przepisami postępowania i kodeksu cywilnego”, ale jest "niejako 'furtką' do zasądzania kredytobiorcom odsetek” za opóźnienie za krótszy okres, czyli od takiego oświadczenia, a nie od doręczenia odpisu pozwu do banku.
W efekcie kredytobiorca może na tym stracić kilkadziesiąt, a czasami nawet kilkaset tysięcy złotych – wskazała Pilawska. Dodała jednak: „Na szczęście, nie wszystkie sądy stosują koncepcję 'bezskuteczności zawieszonej' i w mojej ocenie stanowisko TSUE mocno zrewiduje na korzyść kredytobiorców tę koncepcję, stworzoną na potrzeby tzw. spraw frankowych”.
„Z kolei odpowiedź na pytanie 2 jest kluczowa dla sektora bankowego. TSUE zajmie bowiem stanowisko, od kiedy należy liczyć termin przedawnienia roszczenia o zwrot kapitału, a konkretnie czy termin ten powinien być liczony od momentu złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o tym, że chce on, aby jego umowa kredytu została uznana przez sąd za nieważną” – przekazała ekspertka.
Jak oceniła, jeżeli TSUE uzna, że liczenie przedawnienia od tego terminu jest całkowicie błędne i powinien być on liczony chociażby od doręczenia odpisu pozwu do banku, to „sektor bankowy znajdzie się w ogromnych tarapatach”. „Może się bowiem okazać, że w wielu przypadkach roszczenie banku o zwrot kapitału będzie przedawnione i bank nie będzie się mógł skutecznie domagać od kredytobiorcy jego zwrotu” – podkreśliła.
W odniesieniu do pytania 4, TSUE ma odpowiedzieć, czy w przypadku uznania umowy kredytu za nieważną kredytobiorca ma prawo żądać zwrotu wszystkich wpłaconych do banku kwot z tytułu rat kapitałowo-odsetkowych, prowizji, innych opłat i kosztów, czy też jego żądanie powinno być obniżone o wartości odsetek kapitałowych, które przysługiwałyby bankowi od kredytobiorcy, gdyby umowa kredytu hipotetycznie była ważna.
„Z mojego punktu widzenia TSUE nie dopuści takiej możliwości, ponieważ byłoby to w oczywisty sposób sprzeczne z przepisami Dyrektywy 93/13 i polskimi przepisami w zakresie roszczeń kondykcyjnych, opartych o przepisy o bezpodstawnym wzbogacaniu” – oceniła Pilawska.
Jeśli TSUE wyda korzystny dla frankowiczów wyrok, to spory w tzw. sprawach frankowych „wejdą na zupełnie inny poziom, a kredytobiorcy zyskają potężną broń” - podsumowała adwokat.