Inflacja hamuje, ale wciąż za wolno, aby po zakończeniu lokaty cieszyć się z realnych zysków. Nie jest to nic nowego, bo taka sytuacja trwa już prawie 8 lat. W tym czasie oszczędności kogoś kto konsekwentnie trzymał pieniądze na przeciętnych rocznych depozytach straciłyby ponad 1/4 swojej pierwotnej siły nabywczej - napisał w komentarzu Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust (HREIT).
Jeśli posiadana lokata skończyła się w sierpniu 2023 r., to najpewniej oznaczało to stratę – sugerują dane GUS i NBP. Chodzi o to, że nawet jeśli lokowaliśmy pieniądze w banku i generowały one zyski, to i tak te dochody nie rekompensują destrukcyjnego działania inflacji.
Lokaty dają straty. Ale to i tak lepiej niż przed rokiem
Spójrzmy na konkrety - pisze dalej ekspert. Jeśli ktoś rok wcześniej założył przeciętną roczną lokatę, to otrzymywał od banku obietnice naliczenia odsetek w wysokości 5,77%. W praktyce oznacza to, że roczna lokata założona na 10 tys. zł, dała 467 zł odsetek (577 zł minus 19% podatku). Dwucyfrowa inflacja spowodowała jednak, że za nasze oszczędności mogliśmy kupić tyle co za niewiele ponad 9,5 tys. zł w dniu zakładania lokaty. To wciąż oznacza prawie 5% realnej straty.
Jest to i tak znacznie lepiej niż w październiku 2022 r. Kończąca się wtedy przeciętna roczna lokata po uwzględnieniu naliczonych odsetek i inflacji dała aż 15% realnej straty. W uproszczeniu po odebraniu pieniędzy z lokaty założonej na 10 tys. zł mogliśmy za nasze oszczędności kupić po roku tyle co za niecałe 8,5 tys. zł w dniu zakładania lokaty. Był to najgorszy wynik od grudnia 1996 r., a więc od kiedy mamy dostępne dane potrzebne do przygotowania stosownych wyliczeń.
Polacy i tak chętnie zanoszą pieniądze do banków
Jak pisze dalej Turek niestety nie są to odosobnione przypadki. Sytuacja, w której przeciętne roczne lokaty nie są w stanie uchronić naszych oszczędności przed utratą siły nabywczej trwa już od lat. Wszystko zaczęło się na przełomie lat 2015-16, a dostępne dziś dane sugerują, że podobnie będzie z lokatami zakładanymi w br. Z szacunków HREIT wynika, że w tym okresie ktoś kto konsekwentnie zanosiłby do banku swoje oszczędności i zakładał przeciętny roczny depozyt, straciłby łącznie ponad 1/4 siły nabywczej posiadanych oszczędności.
Pomimo perspektywy, w której lokaty nie pokonują inflacji, Polacy chętnie zanoszą bajońskie wręcz sumy do banków.
Dla porządku warto dodać, że spadająca inflacja daje szanse na to, że realne straty na lokatach nie będą już aż tak duże. Przecież jeśli faktem staną się projekcje przygotowane przez analityków NBP, to inflacja będzie spadać. W III kw. 2024 r. ma ona wynosić nawet trochę poniżej 5%. Jeśli tak faktycznie będzie, to uchronić siłę nabywczą oszczędności powinny dziś roczne lokaty oprocentowane na trochę ponad 6%. Takie produkty można nawet na rynku znaleźć.
Mało tego, bankowe promocje dla oszczędzających są często mocno limitowane. Banki stosują tu przeważnie maksymalne kwoty, które możemy ulokować, oferują takie rozwiązania tylko nowym klientom lub wymagają przelania na konto nowych środków, a do tego potrafią obligować nas do założenia konta, zainstalowania aplikacji mobilnej, aktywnego korzystania z konta lub karty.