Co najmniej na trzy powody wskazują analitycy, komentujący dzisiejsze załamanie na światowych giełdach. Kluczowy dla lepszego oglądu sytuacji będzie wtorkowy poranek.
Dziś rano opinię publiczną zmroziły informacje z Azji o bardzo wysokich spadkach na tamtejszych giełdach.
Japoński indeks Nikkei 225 spadł o ponad 4400 pkt, czyli o 12,4 proc. Jest to w rekordowy spadek w ciągu jednego dnia. Eksperci przypominają, że był to najgorszy dzień na japońskiej giełdzie od czasu krachu z 20 października 1987 r., który zwany jest Czarnym Poniedziałkiem.
Także inne rynki w regionie odnotowały spadki: południowokoreański indeks Kospi o 8,77 proc., tajwański Taiex o 8,35 proc., australijski S&P/ASX 200 o 3,7 proc., hongkoński indeks Hang Seng o 1,46 proc., a chiński indeks giełdowy Shanghai Composite o 1,54 proc.
Również otwarcie na parkietach w Europie i Ameryce Północnej było "czerwone".
Dow Jones Industrial Average spadł na otwarciu o 681,07 pkt, czyli o 1,71 proc., do poziomu 39 056,19 pkt. S&P 500 otworzył się niżej o 195,42 pkt, czyli o 3,66 proc., na poziomie 5151,14 pkt. Z kolei Nasdaq Composite spadł o 1063,63 pkt, czyli 6,34 proc., do 15 712,53 pkt. Spadł również DAX, FTSE 100 oraz warszawski WIG20.
Do zamknięcia część giełd nieco ograniczyła straty.
Dlaczego giełdy zanurkowały?
Na całym świecie padły pytania, co stało się przyczyną poniedziałkowego zanurkowania giełd.
Głównym powodem ma być odczyt dotyczący bezrobocia za lipiec w Stanach Zjednoczonych. Mimo oczekiwanego spadku, stopa bezrobocia wzrosła z 4,1 do 4,3 proc., do najwyższego poziomu od października 2021 r. Oznaczało to, zgodnie ze stosowaną przez Rezerwę Federalną "regułą Sahm", że gospodarka w USA weszła w stan recesji. Rozpoczęło to, jeszcze w poprzednim tygodniu, nerwową reakcję rynków.
Perspektywa spowolnienia amerykańskiej gospodarki miała wynikać z pasywnej postawy Fed, która nie spieszy się z obniżaniem najwyższych od lat stóp procentowych. Teraz komentatorzy wskazują, że może być do tego zmuszona. Prawdopodobnie obniżek stóp w USA trzeba będzie się spodziewać we wrześniu.
Do tego dochodzi zjawisko carry trade dotyczące japońskiego jena. W strategii tej chodzi o skupowanie waluty o niskiej stopie i lokowaniu jej w instrumentach o wyższej rentowności. To po prostu gra oparta na różnicach w stopach procentowych. Bank Japonii w ubiegłym tygodniu niespodziewanie podniósł stopy procentowe. Wywołało to obawy o dalszy "carry trade" - w poniedziałek jen gwałtownie wzrósł, a akcje na tokijskiej giełdzie zapikowały.
Należy także wskazać niepokoje geopolityczne - trwającą wojnę na Ukrainię i zaostrzającą się sytuację na Bliskim Wschodzie. Plus rozpoczynająca się kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych.
- Korekta cen akcji na giełdach, choć poważna, jest korektą hossy, a nie zapowiedzią poważniejszej recesji, przynajmniej trzymając się amerykańskiej definicji. Istotne w tej całej układance będą wydarzenia z kolejnej wtorkowej sesji
- wskazał w komentarzu Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.