Zagregowany zysk na akcję spółek z WIG zwiększy się w 2020 roku między 5 a 10 proc. i o tyle indeks ma szansę w tym roku wzrosnąć - ocenił w rozmowie z PAP Biznes dyrektor zespołu analiz NN Investment Partners TFI, Bartłomiej Chyłek. Dodał, że obniżył swoje prognozy w związku z obawami o wpływ koronawirusa na wyniki spółek.
„Jeszcze na początku stycznia w naszym scenariuszu bazowym zakładaliśmy, że zyski przypadające na akcję (EPS) dla indeksu WIG mogą w 2020 r. mogą wzrosnąć o +małe+ kilkanaście proc. Nie było wtedy jednak istotnego czynnika ryzyka. Z dnia na dzień coraz bardziej wydaje się, że koronawirus jest większym problem niż to z początku oceniano. Teraz spodziewamy się, że dynamika EPS wyniesie między 5 a 10 proc., ale może być mniej, jeżeli nie uda się szybko opanować epidemii. Na przestrzeni ostatnich kilku lat, roczna stopa zwrotu z WIG była zbliżona właśnie do przyrostu zysków na akcję” - powiedział Bartłomiej Chyłek.
Ocenił, że epidemia w Chinach skutecznie odwróciła wzrosty cen surowców z początku stycznia, a spadające ceny miedzi i ropy będą wpływać negatywnie na spółki w WIG. Spadek cen surowców będzie bowiem hamował inflację, która dla większości spółek notowanych na GPW jest korzystnym zjawiskiem.
„Teraz jestem raczej negatywnie nastawiony do tego, co polskie spółki mogą pokazać w wynikach na koniec 2020 roku. Dopóki rosły ceny ropy i miedzi, krajowe spółki surowcowe mogły sobie dobrze poradzić. Pod presją znajduje się także segment przetwórstwa ropy, w którym może dojść do nadpodaży paliw. Przez rosnące obawy związane z koronawirusem spada popyt na paliwa w transporcie i turystyce, a efekt spadku cen się potęguje”
Chyłek ocenił, że na warszawskiej giełdzie w 2020 r. to właśnie banki będą odgrywały pierwsze skrzypce, ze względu na ich udział w głównych indeksach i dokonywane przez nie odpisy na portfele kredytów frankowych.
„Widzimy, że wyrok TSUE diametralnie odwrócił sytuację – po orzeczeniu sądu około 85 proc. spraw zostało pod koniec roku 2019 r. rozstrzygniętych na korzyść klientów. Jeżeli napływ informacji o sprawach i odpisach na nie będzie częstszy, to sytuacja dla sektora może być bardziej negatywna niż w naszym bazowym scenariuszu. Na tym etapie spodziewamy się, że banki będą je aktualizować raz do roku, choć trzeba pamiętać, że KNF ma narzędzia, którymi może skłonić banki do częstszego dokonywania odpisów”
Dodał, że pewne obawy wobec całego sektora może budzić to, że banki, których portfele kredytowe wydawały się być lepszej jakości, podeszły do kwestii odpisów bardziej konserwatywnie.
„Banki również są pośrednio powiązane z surowcami. Popyt rodzi presję na wzrost cen surowców. To z kolei przekłada się na powstanie inflacji. W pierwszym momencie zyskują spółki surowcowe, stanowiące ok. 20 proc. WIG. Później zaczynają się spekulacje o podnoszeniu stóp procentowych, które często rzeczywiście mają miejsce – na tym korzystają banki. Zatem łącznie około 75 proc. WIG-u jest pozytywnie skorelowane ze scenariuszem wzrostu cen surowców. Jeśli jednak tego wzrostu nie będzie, to cały cykl nie zostanie uruchomiony, a tym samym zniknie pozytywny czynnik dla sektora” - zauważył.
W jego ocenie potencjalne osłabienie wyników firm surowcowych i banków mocno wpłynie na cały WIG.
„Spodziewam się, że w 2020 r. małe i średnie spółki poradzą sobie lepiej od tych największych. Ze względu na mniejszą płynność, te spółki są bardziej wrażliwe na napływający kapitał. Każda złotówka popytu silniej przekłada się na ich wyceny niż w przypadku spółek z WIG20. Jeżeli fundusze zdefiniowanej daty nie będą silnie przeważały WIG20 w ramach swoich ograniczeń inwestycyjnych, to wyceny w segmencie małych i średnich spółek mogą po prostu rosnąć”
Ocenił, że spadki cen surowców również będą sprzyjać wycenom w tym segmencie.
„W mniejszych przedsiębiorstwach surowiec często jest wkładem do produkcji. Dlatego w przypadku tych spółek niższe ceny surowców bezpośrednio przełożą się na niższe koszty i pozytywnie wpłynie na wyniki” - dodał.