Wielkanocny tydzień przyniósł nowe rekordy na rynku złota, a we wtorek 22 kwietnia królewski metal dotarł do kolejnej, psychologicznej granicy, sięgając pułapu 3500 dolarów za uncję. Czy to dopiero początek? Sprawdzamy, co stoi za dynamicznym wzrostem ceny kruszcu - pisze w komentarzu ekspert rynku złota, Michał Tekliński.
Rynek złota nie przestaje zaskakiwać inwestorów. W przedświątecznym tygodniu cena kruszcu ustanowiła nowy rekord wszech czasów, przekraczając pułap 3300 dolarów za uncję. A najnowsze, poświąteczne informacje wskazują na kontynuację dynamicznego wzrostu. We wtorek 22 kwietnia 2025 roku cena złota dotarła do granicy 3500 dolarów za uncję, ustanawiając nowe, historyczne maksimum na poziomie 3499,95 USD/oz. Według Goldman Sachs, w połowie przyszłego roku kurs może dojść nawet do 4000 USD/oz.
Dodajmy, że już wielkanocny poniedziałek przyniósł gwałtowne zawirowania na rynkach i spadki na amerykańskiej giełdzie. Inwestorzy zareagowali w ten sposób na groźbę odwołania przewodniczącego Fedu Jerome’a Powella przez Donalda Trumpa. Szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej kolejny raz został w ostrych słowach skrytykowany przez prezydenta USA, który stwierdził, że Fed powinien obniżyć stopy procentowe, dodając, że “jeśli będzie tego chciał, Powell bardzo szybko odejdzie ze stanowiska”.
To spowodowało, że ceny złota osiągnęły w poniedziałek nowy rekordowy poziom, przekraczając 3385 dolarów za uncję, przy jednoczesnym spadku kursu dolara do najniższego poziomu od początku 2024 roku. Jak podkreślają analitycy szybki wzrost cen złota wskazuje, że rynki mają najmniej zaufania do USA niż kiedykolwiek, a komentarze prezydenta Trumpa spowodowały ucieczkę kapitału z amerykańskiego rynku akcji i obligacji oraz mocne osłabienie kursu dolara.
Warto przypomnieć, że kadencja Powella wygasa w maju przyszłego roku, a zgodnie z amerykańskim prawem przewodniczący Rezerwy Federalnej jest nieusuwalny przed jej zakończeniem, nie było też dotąd takiego precedensu w historii. Nie istnieje zatem żadna procedura, w myśl której prezydent USA może zdymisjonować szefa Fedu. Rynki odczytują więc te zachowania Donalda Trumpa jako rażącą presję na niezależność najważniejszego banku centralnego świata.
Wojna handlowa głównym katalizatorem wzrostów
Jednym z głównych czynników wpływających na rekordowe ceny złota w ostatnim czasie pozostaje eskalacja konfliktu handlowego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Ostatnie decyzje administracji USA doprowadziły do nałożenia ceł sięgających nawet 245% na wybrane towary importowane z Państwa Środka. Choć Biały Dom później tłumaczył, że chodzi o „maksymalną możliwą stawkę” obejmującą tylko niektóre produkty, reakcje rynku były natychmiastowe.
Peter Schiff, znany amerykański analityk rynku złota, ostrzega, że obecna polityka celna może prowadzić do poważnych konsekwencji gospodarczych. Według niego, cła nakładane przez USA i odwetowe działania innych państw prowadzą do wzrostu cen, co skutkuje kryzysem inflacyjnym. To z kolei negatywnie wpływa na firmy, które w obliczu trudności zaczynają ograniczać inwestycje, co prowadzi do spadku produktywności i długoterminowych strat w gospodarce amerykańskiej.
Niepewność związana z wojną handlową wpływa również na decyzje banków centralnych. Podczas gdy Europejski Bank Centralny obniżył już stopy procentowe o 25 punktów bazowych, Jerome Powell stwierdził, że Fed będzie uważnie monitorował sytuację gospodarczą i na razie wstrzymuje się z obniżkami stóp procentowych ze względu na zbyt wiele zmiennych. To właśnie ta postawa spotkała się z krytyką ze strony Donalda Trumpa, który wezwał Powella do ustąpienia.
Chiny reagują na amerykańskie cła i kupują złoto
Władze w Pekinie koncentrują się obecnie na wzmocnieniu handlu wewnętrznego i stymulacji własnej gospodarki. Chiny, mimo nałożonych ceł, odnotowały w pierwszym kwartale 2025 roku wzrost PKB na poziomie 5,4%. Analitycy sugerują, że może to być krótkoterminowy efekt przyspieszonych zakupów dokonywanych przez amerykańskich importerów w obawie przed wprowadzeniem jeszcze wyższych ceł.
Odpowiedzią Pekinu jest też przyspieszona dywersyfikacja partnerów handlowych. Chiny aktywnie poszukują bowiem alternatywnych rynków i dostawców, co widać na przykładzie Brazylii, która znacząco zwiększyła swój eksport produktów rolnych do Państwa Środka. W rezultacie to właśnie Brazylia może okazać się jednym z głównych beneficjentów tej wojny gospodarczej.
W obliczu globalnej niepewności Chiny kontynuują strategię gromadzenia rezerw złota. Bank Ludowy Chin regularnie dokonuje zakupów kruszcu i oficjalnie je raportuje, choć niektóre analizy sugerują, że rzeczywista skala tych zakupów może być znacznie większa.
Równolegle rośnie też popyt ze strony chińskich obywateli i funduszy ETF. Jak podaje Światowa Rada Złota, chińskie ETF-y w marcu 2025 roku zainwestowały w kruszec ponad 770 milionów dolarów, zwiększając swój stan posiadania o 7,7 ton - łącznie do 138 ton złota.
Srebro z niedocenianym potencjałem
Coraz częściej mówi się również o niedoszacowaniu srebra. Choć jego cena pozostaje znacznie niższa od złota, rosnące zapotrzebowanie przemysłowe – szczególnie w sektorze odnawialnych źródeł energii – może wkrótce wywindować jego wartość. Popyt systematycznie przewyższa podaż, a producenci zaczynają szukać alternatyw dla drożejącego metalu, takich jak miedź.
Jednak zanim do tego dojdzie, srebro może doświadczyć znaczącego wzrostu wartości. Eksperci prognozują, że cena tego metalu będzie systematycznie rosła, "goniąc" złoto. Oczywiście nie oznacza to zrównania cen obu metali, ale może wskazywać na atrakcyjną okazję inwestycyjną dla osób rozważających dywersyfikację swojego portfela.
W obliczu rekordowych cen złota i rosnącego napięcia w relacjach handlowych między największymi gospodarkami świata, metale szlachetne pozostają atrakcyjnym aktywem dla inwestorów poszukujących bezpiecznej przystani. Zarówno złoto, jak i srebro mogą stanowić istotny element zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego, szczególnie w czasach zwiększonej niepewności gospodarczej.