Inspekcja Handlowa w 2019 r. skontrolowała 187 modeli ładowarek do urządzeń elektronicznych i zakwestionowała jedną trzecią z nich - poinformował UOKiK. Zastrzeżenia dotyczyły m.in. braku odporności na temperaturę czy dostępu do części pod napięciem.
Jak podał Urząd, inspekcja skontrolowała 83 ładowarki USB, 88 sieciowych oraz 16 akumulatorowych w łącznie 55 sklepach, marketach i hurtowniach w ośmiu województwach.
Inspektorzy zakwestionowali 62 modele. W połowie z nich brakowało nazwy producenta lub importera, niewiele mniej miało niepełne informacje dotyczące bezpiecznego użytkowania lub tych informacji brakowało w ogóle. Ponad jedna trzecia zakwestionowanych produktów nie miała deklaracji zgodności lub była ona źle sporządzona. Deklaracja zgodności to dokument wystawiany przez producenta lub jego upoważnionego przedstawiciela, stwierdzający zgodność wyrobu z wymaganiami dyrektyw unijnych - przypomniał UOKiK.
15 produktów - 12 ładowarek sieciowych i 3 ładowarki USB - przeszło badania w laboratoriach. 80 proc. z nich miało nieprawidłowości konstrukcyjne, na przykład część wtyczki była niewłaściwych wymiarów, ładowarka nie była odporna na temperaturę lub elementy pod napięciem były łatwo dostępne, co groziło porażeniem prądem - podkreślił Urząd.
UOKiK zaznaczył, że wielu przedsiębiorców dobrowolnie usunęło nieprawidłowości formalne. W jednym przypadku Inspekcja Handlowa wydała decyzję zakazującą udostępniania ładowarek, ze względu na niewystarczającą ochronę przed porażeniem elektrycznym.
Urząd przypomniał, że na ładowarce bądź na dołączonym do niej dokumencie powinny znajdować się podstawowe informacje, takie jak napięcie pracy, czy rodzaj urządzeń, do których jest przeznaczona. Na produkcie, w instrukcji obsługi, karcie gwarancyjnej lub innej dokumentacji powinna znajdować się nazwa, określenie modelu, numer serii, dane producenta lub importera. Na produkcie powinien też znajdować się znak CE - producent deklaruje w ten sposób, że ładowarka spełnia wymagania określone w przepisach UE i jest bezpieczna.