Kozłowski: Na rynkach tzw. III świata mogą pojawić się większe perspektywy rozwoju [WYWIAD]

- Myślę, że nasi eksporterzy powinni bardziej zwracać uwagę na rynki afrykańskie czy azjatyckie. To mógłby być nasz alternatywny kierunek ekspansji: nie – kraje rozwinięte, typu USA czy Wlk. Brytania. To na rynkach tzw. III świata mogą pojawić się większe niż na rozwiniętym Zachodzie perspektywy rozwoju, co powinni wykorzystać nasi eksporterzy - powiedział w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, wiceprezes Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej.

Maciej Pawlak: Według danych GUS inflacja CPI (wzrost rok do roku cen towarów i usług konsumpcyjnych) w lutym 2025 r. wyniosła o 4,9% (przy wzroście cen usług o 6,6% i towarów o 4,3%). Przy czym w stosunku do stycznia ceny towarów i usług wzrosły o 0,3% (w tym usług – o 0,8% i towarów – o 0,2%). Zaś w porównaniu z lutym 2024 r. najbardziej podrożały m.in. ceny: nośników energii (o 10,7%), mieszkań (o 8,5%), edukacji (8,3%), żywności (o 6,3%), restauracji i hoteli (o 6,4%), rekreacji i kultury (o 5,0%), zdrowia (o 5,4%) oraz napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych (o 5,1%). Luty był więc już 6. miesiącem z rzędu (od września 2024) z podwyższoną inflacją w granicach 4-5%. Kiedy inflacja wróci do celu inflacyjnego RPP NBP (maks. 3,5%)?

Łukasz Kozłowski: Inflacja na poziomie około 5-procentowym pewnie będzie się utrzymywać do połowy br. Ponieważ ok. 2 punkty proc. jej poziomu dają efekty podwyższonych cen energii. Dalsza ścieżka przebiegu inflacji będzie zależała też od tego, w jakim stopniu te ceny będą się kształtować w br., ponieważ będziemy mieć do czynienia z kolejnymi ich zmianami, co będzie się przekładało na przebieg inflacji także w kolejnych miesiącach. Chyba, że ceny energii będą w dalszym ciągu mrożone, a więc pozostaną na obecnym poziomie. Przy tym jednak nie zapominajmy, że inflacja bazowa (bez uwzględniania cen energii i żywności) utrzymuje się wciąż na prawie 4-proc. poziomie. A więc to nie tylko czynniki regulacyjne mają wpływ na pozostawanie inflacji na dość wysokim poziomie.

Kiedy więc inflacja wróci do celu inflacyjnego RPP NBP?

Do tego celu inflacja powinna powrócić w perspektywie 2026 roku. To jest zresztą horyzont, na który patrzy sama Rada Polityki Pieniężnej. Podkreśla przy tym występujące czynniki niepewności – politykę pieniężną, czy obecną politykę handlową USA. Wszystko to nie przekłada się na obniżki stóp procentowych, których wysokość utrzymywana jest na tym samym poziomie przez NBP od końca 2023 r. Wydaje się jednak, że 2026 rok powinien okazać się czasem, gdy możemy spodziewać się stopniowego powrotu inflacji do celu inflacyjnego.

Z GUS-owskich danych za styczeń br. wynika, że w handlu zagranicznym – w cenach wyrażanych zarówno w złotych, euro jak i w dolarach – eksport liczony rok do roku wciąż, tak jak w ub. roku, spada (od 2,8% /euro/, przez 4,4% /zł/, do 6,9% /USD/, zaś import także liczony rok do roku rośnie. Kiedy można spodziewać się odwrócenia tego trendu? Kiedy eksport zacznie rosnąć?

Być może jeszcze w tym roku. Mimo wszystko zaczyna się już stopniowo poprawiać. Fundamentalne czynniki, które powodują słabość naszego eksportu to przede wszystkim sytuacja gospodarcza strefy euro, która jest głównym odbiorcą naszych towarów i usług. Niestety jej odbicie następuje później, niż w Polsce. Co prawda ostatnie obniżki stóp procentowych wprowadzane przez Europejski Bank Centralny w jakimś stopniu będą pobudzały rozwój krajów strefy euro. Obecnie bowiem zwłaszcza tamtejszy poziom konsumpcji nie prezentuje się szczególnie optymistycznie. Ale na osłabienie eksportu wpływ ma także silny złoty. Nasza umacniająca się w ostatnich miesiącach waluta nie oddziałuje korzystnie na nasz eksport. I pewnie w dającej się przewidzieć przyszłości jest to czynnik z którym będziemy mieć w dalszym ciągu do czynienia. Zatem nawet, gdy koniunktura krajów unijnych zacznie się poprawiać, to niestety na wynikach naszego eksportu silny złoty będzie ciążyć. Nie będzie też poprawiać naszej konkurencyjności na rynkach zagranicznych.

Czy będą miały miejsce dalsze spadki udziału naszego największego partnera handlowego, tj. Niemiec, w eksporcie (w styczniu br. 26,4%, podczas gdy w styczniu ub.r. 27,8%, a jeszcze kilka lat temu prawie 1/3 eksportu) w kolejnych miesiącach? 

W przypadku Niemiec zwraca uwagę utrzymująca się słabość tamtejszego przemysłu – na tym bowiem rynku polskie firmy działają jako poddostawcy komponentów. Z uwagi na zmieniającą się strukturę popytu konkurencyjność niemieckiego przemysłu pogarsza się. Przypomnę, że ze względu na unijne sankcje wobec Rosji, Niemcy straciły dostęp do rosyjskiego gazu, a jego alternatywy, z których korzystają, są stosunkowo wysoko emisyjne i drogie. Nie służy im odchodzenie od energii konwencjonalnej. Więc w tych warunkach polscy eksporterzy powinni brać pod uwagę inne rynki niż niemiecki, skoro ten ostatni przeżywa stagnację. Myślę więc, że w kolejnych miesiącach będzie postępować dywersyfikacja kierunków naszego eksportu, choć Niemcy zapewne jeszcze długo pozostaną naszym największym partnerem handlowym, aczkolwiek ich udział w naszym eksporcie będzie się jeszcze zapewne zmniejszał.

Czy w kolejnych miesiącach będzie rósł udział w naszym eksporcie partnerów spoza UE, skoro już w ciągu 2024 r. udział w nim USA wzrósł i wynosił w styczniu br. 3,5%, podczas gdy w styczniu ub.r. 3,1%, zaś w przypadku Wlk. Brytanii udział ten wynosił odpowiednio: 5,7% i 5,3%?

Z całą pewnością tak będzie. Choć np. w przypadku kontaktów gospodarczych z Wlk. Brytanią odnotowaliśmy spadek w pierwszych latach po Brexicie. Przy czym intensywność naszych relacji handlowych z USA pozostaje w cieniu wojny handlowej, którą obecna administracja amerykańska prowadzi niemal z całym światem. Nie tylko z UE, ale także z Kanadą czy z Chinami. I to, przynajmniej przez jakiś, czas ograniczać będzie rozmiary naszego ewentualnego zaangażowania na rynku amerykańskim, skoro nasze produkty, tak, jak i unijne będą obłożone dosyć wysokimi amerykańskimi cłami. Myślę więc, że nasi eksporterzy powinni bardziej zwracać uwagę na rynki afrykańskie czy azjatyckie. To mógłby być nasz alternatywny kierunek ekspansji: nie – kraje rozwinięte, typu USA czy Wlk. Brytania. To na rynkach tzw. III świata mogą pojawić się większe niż na rozwiniętym Zachodzie perspektywy rozwoju, co powinni wykorzystać nasi eksporterzy.

W 2024 r. oddano do użytkowania 200,4 tys. mieszkań, tj. o 9,4% (20,9 tys. szt.) mniej niż w 2023. Jednocześnie w 2024 r. rozpoczęto budowę 233,8 tys. mieszkań, tj. o 23,7% więcej niż przed rokiem; wydano pozwolenia na budowę 291,7 tys. mieszkań, tj. o 20,7% więcej niż w 2023 r. Czy w tym roku mieszkaniówka ma szansę po raz pierwszy od kilku lat wybudować więcej mieszkań niż rok wcześniej? 

Być może. Ale będzie to wynikać z tego, że mamy do czynienia z niską bazą. Ponieważ w pierwszych latach obecnej dekady doszło do takiego dołka w wynikach tej branży, że nawet stosunkowo niewielkie odbicie w obecnym roku będzie pokazywać stosunkowo znaczący wzrost. Generalnie jednak, w odniesieniu do powrotu do wysokiej aktywności w wynikach tej branży, z jaką mieliśmy do czynienia jeszcze kilka lat temu, będziemy musieli jeszcze poczekać. Ponieważ w dalszym ciągu nie sprzyjają jej wciąż czynniki popytowe. Związane są one z tym, że nasi konsumenci dopiero zaczęli odbudowywać swoje oszczędności po szoku inflacyjnym z pierwszych lat obecnej dekady. A ich zdolność nabywcza nie jest wciąż tak wysoka, jak jeszcze jakiś czas temu. Na to nakłada się stosunkowo niewielka realna dostępność kredytów mieszkaniowych związana z wciąż wysokimi stopami kredytowymi. Bo nie ma programów mieszkaniowych stymulujących popyt związany ze wsparciem państwa dla kupujących mieszkania. Np. zapowiadany wcześniej program „Bezpieczny kredyt 2%” nie został przez władze wprowadzony. W tej sytuacji rynek czeka na nadejście cyklu obniżania stóp procentowych NBP, czy – szerzej – luzowania polityki pieniężnej. Dopóki to jednak nie nastąpi to raczej jakichś spektakularnych wyników na rynku mieszkaniowych bym się nie spodziewał.

Czy udział pozostałych – oprócz deweloperskich i indywidualnych – form budownictwa mieszkaniowego, tj. mieszkań zakładowych, komunalnych, spółdzielczych, a zwłaszcza społecznych czynszowych, ma szansę w br. na jeszcze większy udział w całym budownictwie mieszkaniowym (w sumie niecałe 3% w ub.r.) i jeszcze większy wzrost realizowanych mieszkań niż w ub.r.?

Biorąc pod uwagę fakt, że legislacja w zakresie społecznych inicjatyw mieszkaniowych istnieje, to jakiś wzrost w tym segmencie rynku mieszkaniowego będzie możliwy. Ale w dalszym ciągu proporcje między nim, a segmentem mieszkań deweloperskich i indywidualnych, się nie zmienią. Będzie to w dalszym ciągu kilkuprocentowy udział. Jednak myślę, że wciąż istnieje perspektywa odbudowy tych alternatywnych form budownictwa. Biorąc bowiem istniejące na nie zapotrzebowanie, a także działania legislacyjne prowadzone przez władze w ostatnich latach, wszystko to może się przełożyć właśnie teraz na wzrost liczby mieszkań alternatywnych wobec rynku deweloperskiego i mieszkań indywidualnych.
 

Źródło