Masło - tanio już było

Ostatnie lata charakteryzują się coraz częstszymi nierównowagami rynkowymi wynikającymi zarówno z uwarunkowań ekonomicznych, jak i środowiskowych. Dotyczy to także rynków rolnych, na które znaczący wpływ miały: początek wojny w Ukrainie (zboża, oleje roślinne), rosnący popyt na żywność wynikający ze wzrostu liczby ludności i rosnącej zamożności społeczeństw. Ten ostatni wymusza  dalszy wzrost plonów, który wymaga pobrania przez rośliny większych ilości wody, ale też zwiększa wrażliwość roślin na niedobory wody. Susze i powodzie powodują więc coraz większe spadki plonów, co rodzi dodatkowe napięcia po stronie podaży - pisze w komentarzu dr hab. Benedykt Pepliński, profesor Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

W ostatnich dwóch latach obserwowaliśmy duże wzrosły cen m.in. kakao, soi, kawy, ryżu, masła. Ceny masła w końcu 2024 r. zbliżyły się do rekordowych 10 zł/kostkę 250 g, czyli wzrosły o 40 proc. w stosunku do roku poprzedniego i o ponad 100 proc. do 2020 r. W tej sytuacji masło stało się w Polsce przedmiotem ostrej debaty politycznej, skutkiem czego było sięgnięcie w okresie przedświątecznym po 1000 ton tego produktu z rezerw strategicznych. Niestety taka ilość (jednak kostka na osiem osób) nie zmieniła sytuacji na polskim rynku. Nieznaczna poprawa nastąpiła natomiast na rynkach światowych i ceny masła od początku tego roku zmalały o kilkanaście procent.

Rodzi się zatem pytanie o przyczyny wzrostu cen masła i trwałość zjawiska. Po pierwsze, rosnąca populacja ludzi na świecie i wzrost ich zamożności powodują, że popyt na masło systematycznie rośnie w tempie około 1 proc. rocznie. Zapewne trend ten utrzyma się do co najmniej 2050 roku, kiedy to populacja ludzi prawdopodobnie osiągnie maksimum. Tymczasem w 2024 roku największy eksporter masła, czyli Nowa Zelandia (25 proc. światowego eksportu), doświadczyła suszy i zmniejszyła o 10 proc. eksport masła na rynki globalne (do 455 tys. ton). Jednocześnie ważni importerzy tacy jak Chiny, USA, Wielka Brytania i Indonezja, znacząco zwiększyły import. W dobie ocieplającego się klimatu problem susz i powodzi powodujących lokalne niedobory pasz, a więc i zmniejszanie się produkcji wyrobów mleczarskich na różnych rynkach, będzie się powtarzać.

Polska również jest eksporterem netto masła z eksportem netto na poziomie 40 tys. ton w 2024 roku (50 tys. ton w 2023 r.) i produkcją na poziomie około 240 tys. ton rocznie.

Trzecim czynnikiem, który podobnie jak zakłócenia w eksporcie jest prawdopodobnie również elementem krótkoterminowym, są ceny mleka odtłuszczonego w proszku (OMP). To produkt powstający po odciągnięciu tłuszczu z mleka i wysuszenia. Ponieważ ceny OMP na rynkach światowych osiągnęły bardzo niski poziom, to chcąc zapewnić opłacalność przerobu mleka na masło zakłady mleczarskie zaczęły podnosić ceny masła. Jeśli więc ceny OMP wzrosną, to należy oczekiwać wtedy spadku cen masła.

Po czwarte, rozprzestrzenia się w Europie choroba niebieskiego języka (BTV), która atakuje bydło. Obecnie w UE wirus nie występuje tylko w Finlandii, Irlandii, Słowenii, Słowacji, na Węgrzech i w krajach bałtyckich. W Polsce zanotowano kilka przypadków w 2024 roku. BTV co prawda występuje od dziesięcioleci prawie na całym świecie, jednak od 2023 roku liczba przypadków w unijnych stadach była zdecydowanie większa niż w latach poprzednich. Mimo iż chorobę tę przenoszą niektóre gatunki muchówek i nie ma zakażeń między zwierzętami, to istnieje spore ryzyko dalszego rozwoju epidemii BTV.

Dla bydła choroba nie jest wysoce śmiertelna, ale ze względu na objawy chorobowe i zmniejszenie poboru pasz następuje spadek produkcji mleka oraz zmniejszenie zawartości białka i tłuszczu. Ten ostatni jest zaś podstawowym składnikiem masła.

Ponieważ UE wytwarza ponad 1/6 światowej produkcji masła, epidemia BTV będzie nadal negatywnie wpływać na jego podaż na rynkach światowych oraz na ceny. Poprawa sytuacji możliwa będzie po upowszechnieniu szczepionek, na dystrybucję których 20 lutego tego roku Komisja Europejska wydała zgodę.

Kolejnym czynnikiem jest systematyczny spadek konkurencyjności europejskich produktów zwierzęcych, w tym masła, który wynika z kolejnych obostrzeń środowiskowych nakładanych na unijne rolnictwo. Ponadto problem z wymianą pokoleniową, niechęć do pracy na wsi, uciążliwość pracy przy krowach i duża niepewność ekonomiczna sprawiają, że szczególnie w Europie Zachodniej od kilku lat zmniejsza się produkcja mleka. Z unijnego raportu „EU Agricultural Outlook 2023-2035” wynika, że spadek produkcji mleka do 2035 roku w krajach Europy Zachodniej sięgnie 7 proc., i zostanie tylko w połowie zrekompensowany wzrostem jego produkcji w krajach UE-13. Ten sam raport prognozuje ponad 25-proc. wzrost przeciętnych cen skupu mleka w UE do 2035 roku. Przełoży się to na wzrost cen masła.

W kontekście powyższych zjawisk trwałe obniżenie cen masła w sklepach w najbliższej przyszłości jest więc mało prawdopodobne.
 

Źródło
Tagi