Termin ważności minął? Nie szkodzi, przynajmniej w jednym wypadku

Dane mówią o tym, że w Polsce marnujemy blisko 5 mln ton żywności rocznie, z tego 60 proc. konsumenci. Na świecie marnuje się ponad 1,3 mld ton żywności – co zaspokoiłoby potrzeby żywieniowe takiego kraju jak Polska na 60 lat. To druzgocące liczby. A zbliżają się święta, nasze zakupowe kosze będą jeszcze pełniejsze. Jak planować i robić zakupy, by potem część nie wylądowała w koszu na odpady?

– Nie róbmy zakupów nieplanowanych, pod wpływem impulsu lub goniąc za kulinarną modą, kupując produkty, które nam potem nie smakują i nie kupujmy na zapas, zwłaszcza w ilościach przekraczających nasze możliwości ich zużycia – mówi dr Marzena Styczyńska, kierownik Katedry Żywienia Człowieka UPWr. 

Dodaje, że kuchnia jest miejscem, w którym możemy wykazać się wyobraźnią i kreatywnością, niestety często brak pomysłów lub czasu jest przeszkodą, żeby te nadwyżki żywności zagospodarować i wtedy lądują w koszu. 

Dlatego tak ważne jest, by kupować tylko to co potrzebne. Jak to robić? 

–  Ja przed pójściem na zakupy robię listę produktów biorąc pod uwagę to, co już mam w domu oraz to, dla ilu osób będę przygotowywać posiłek. Staram się „zinwentaryzować” produkty, które mam w lodówce i spiżarni aby nie powielać ich zakupu. Staram się też nie chodzić na zakupy głodna – bo wtedy tak naprawdę kupujemy oczami, a nie zgodnie z naszymi potrzebami. Planuję też posiłki z pewnym wyprzedzeniem i preferuję potrawy proste, niewymagające wielu składników, co również wpływa na ilość kupowanych produktów – wylicza dr Styczyńska.

Jeśli ktoś na święta przygotuje za dużo potraw, może je zamrozić, najlepiej podzielone na porcje. Wekowanie również pozwoli nam na zachowanie trwałości produktów. Mamy też pakowanie próżniowe, które znacznie wydłuża czas przechowywania, a jest możliwe do zastosowania w domowych warunkach.

–  Zawsze pozostaje też opcja podzielenia się potrawami, produktami z sąsiadem, rodziną, przyjaciółmi, to niby taki drobny świąteczny gest, a sprawi przyjemność osobie obdarowanej. Najważniejsze to nie wyrzucać!  –  mówi dr Marzena Styczyńska.

Badania pokazują, że konsumenci mają ogromny problem z odróżnianiem daty ważności od daty przydatności do spożycia. A terminów, z którymi konsument musi się zmierzyć: należy spożyć do, należy spożyć przed, czy termin minimalnej trwałości jest więcej.  

 

–  Dlaczego pamiętajmy, że termin przydatności do spożycia, oznaczony na opakowaniu „należy spożyć do”, to data ważności, czyli maksymalna, graniczna data, po której upływie zjedzenie produktu może spowodować groźne konsekwencje dla zdrowia. Stosowany jest dla produktów nietrwałych mikrobiologicznie. Należą do nich m.in.: mięsa, wędliny, ciasta, ryby, soki niepasteryzowane, produkty mleczne, wyroby garmażeryjne, inne produkty łatwo się psujące

wyjaśnia naukowiec z UPWr.

–  Termin „najlepiej spożyć przed końcem” to data minimalnej trwałości, którą stosuje się dla produktów trwałych mikrobiologicznie, do których należą: produkty zbożowe, przyprawy, mrożonki, konserwy, produkty sypkie, napoje, wybrane słodycze oraz inne produkty trudno się psujące. Takie produkty możemy bez obaw spożywać nawet po upływie ich daty ważności, oczywiście do momentu, gdy nie mają widocznych oznak zepsucia, pleśni itp. Produkty te mogą nieznacznie zmieniać kolor, zapach smak czy konsystencję – dodaje dr Marzena Styczyńska. 

Pytana o to, czy te przeterminowane produkty można wykorzystać w kuchni mówi, że owszem i to nawet, gdy są uszkodzone mechanicznie lub po prostu nieatrakcyjnie wyglądają, co jest często związane z procesem ich dojrzewania. 

– Takie owoce czy warzywa zawierają duże ilości naturalnych, nieprzetworzonych cukrów, wiec mogą śmiało zastąpić cukier w przygotowaniu ciast, pasztetów warzywnych czy po prostu koktajli – wylicza.

 

Skomentuj artykuł: