Impulsywne zakupy za spore sumy? Wydaje się, że to atrybut kobiet, ale badania pokazują co innego. Pokusie szalonych wydatków częściej ulegają mężczyźni. Finansowych lekkoduchów, których pieniądze się nie trzymają, każda z płci ma jednak prawie tyle samo. Ale ostatecznie to panie, z tytułu nieopłaconych rachunków i rat kredytowych mają dwa razy niższe zaległości niż panowie. Na koniec minionego roku było to 25,7 mld zł, wobec 51,9 mld zł zaległości płci przeciwnej – wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i BIK. Może kobiety zasługują na korzystniejsze warunki cenowe ze względu na lepszą solidność płatniczą?
Być może płeć piękna wydaje nieco więcej podczas zakupów, robi to jednak w bardziej przemyślany sposób. Połowa pań wskazuje, że nigdy nie dokonała impulsywnego zakupu za co najmniej 500 zł. Wśród panów ten odsetek jest zdecydowanie niższy i wynosi 38 proc. - pokazuje badanie Quality Watch wykonane dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor. Jeszcze większe różnice widać w grupie respondentów z naprawdę słabą „silną” wolą zakupową. Raz w miesiącu, albo nawet częściej niż raz na miesiąc pozwala sobie na kosztowne impulsywne wydatki 3 proc. kobiet i 10 proc. mężczyzn.
Mimo takich odpowiedzi, kobiety są wobec siebie bardziej krytyczne. Niżej niż mężczyźni oceniają np. swoje zdolności do oszczędzania - 16 proc. wobec 20 proc. mężczyzn, nieznacznie częściej niż panowie postrzegają się za rozrzutne. Przyznających wprost: pieniądze się mnie nie trzymają jest 12 proc. wśród kobiet i ponad 11 proc. wśród mężczyzn. Odsetek finansowych lekkoduchów, przynajmniej w samoocenie jest więc zbliżony po obu stronach.
- Obiegowa opinia na temat kobiet wskazuje, że są one rozrzutne i gorzej niż mężczyźni zarządzają domowym budżetem. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona. Panie rzadziej pozwalają sobie na impulsywne drogie zakupy, ale mimo to surowiej się oceniają. Udział osób, których pieniądze się nie trzymają, przynajmniej w deklaracjach jest niemal identyczny dla każdej płci. I można byłoby założyć, że problemy finansowe kobiet i mężczyzn są podobne, ale statystyki z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK zupełnie tego nie potwierdzają
Opóźnione o co najmniej 30 dni na min. 500 zł raty kredytów w BIK oraz nieopłacone raty i rachunki zgłoszone do BIG InfoMonitor przez wierzycieli m.in: firmy pożyczkowe, telekomy, firmy windykacyjne, operatorów kablówki, zarządców nieruchomości, pokazują, że odsetek kobiet z problemami w swojej pełnoletniej populacji wynosi 6,5 proc., a mężczyzn dochodzi do 11,4 proc.
- Jeszcze większe dysproporcje widać, gdy analizuje się wartość zaległości. Panie mają dwa razy mniej opóźnionych i nieopłaconych zobowiązań niż panowie. Kwoty te nie mają szans zrównać się nawet po odjęciu mężczyznom niemal 12 mld zł długów alimentacyjnych, w 95 proc. należących do ojców – mówi Halina Kochalska.
Przeterminowane zobowiązania kobiet są dwa razy niższe niż mężczyzn
Zaległe zobowiązania zarówno kredytowe, jak i pozakredytowe kobiet wynoszą 25,7 mld zł, mężczyzn 51,9 mld zł. O przewadze nie przesądzają wyłącznie alimenty, bo po ich odjęciu zaległości mężczyzn to nadal około 40 mld zł. Przewagę mężczyzn widać też w liczbie niesolidnych dłużników, kobiet jest ponad 1 mln, mężczyzn powyżej 1,7 mln.
Portret kobiety, nieradzącej sobie z obsługą bieżących rachunków i kredytów, przedstawia osobę między 35. a 44. rokiem życia, zamieszkującą przede wszystkim województwo lubuskie, zachodniopomorskie, dolnośląskie lub kujawsko-pomorskie. Jej średnia zaległość to 23 899 zł, o 6 352 zł mniej niż średnia zaległość mężczyzn. W czterech wymienionych regionach kobiet, niesolidnych dłużniczek jest najwięcej, na każde 100 dorosłych pań przypada ponad 8 z zaległościami, ale już w podkarpackim, małopolskim i podlaskim jest co najwyżej około czterech na 100. I tu akurat kobiety nie różnią się od mężczyzn, ich solidność płatniczą w dużej mierze determinuje region zamieszkania. Również panów niepłacących na czas lub wcale, na Ziemi Lubuskiej, Pomorzu Zachodnim i w kujawsko-pomorskim jest najwięcej, a na Podkarpaciu, czy Podlasiu najmniej.
Oczywiście ze względu na liczbę mieszkańców, najwięcej niesolidnych dłużniczek, z największą łączną kwotą zaległości, pochodzi z województw mazowieckiego i śląskiego. Na Mazowszu jest to kwota ponad 4,77 mld zł, należąca do ponad 139 tys. kobiet. Z kolei na Śląsku kobiece zaległości sięgają niemal 3,5 mld zł i przypadają na 154 tys. osób. Wysoki poziom zobowiązań jest także na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce. Kobiety mają tam zaległości w wynoszące odpowiednio – 2,4 mld zł i 2,3 mld zł. W obu przypadkach długi dotyczą ponad 100 tys. pań.
Na czołową pozycję Mazowsza w dużym stopniu wpływa liczba rekordowych zaległości. Siedem na dziesięć rekordowych kobiet-dłużniczek pochodzi właśnie stąd. Listę uzupełniają dwie panie z województwa dolnośląskiego i jedna z małopolskiego.
Gdyby mężczyźni spłacali swoje zobowiązania tak jak kobiety, z dnia na dzień zniknęłoby z baz BIG InfoMonitor i BIK ponad 700 tys. niesolidnych dłużników, a kwota zaległości stopniałaby o 26 mld zł. Wielu wierzycieli odetchnęłoby z ulgą. Na lepsze warunki cenowe, z racji przynależności do płci, która rzetelniej reguluje rachunki i raty kredytów, kobiety niestety jednak liczyć nie mogą, byłoby to bowiem niezgodnym z prawem nierównym traktowaniem konsumentów.