Likwidacja ROD? Wesoły dla filarybiznesu.pl: Zarządy nie mogą przegapić procedury

Rolą zarządów, działkowców, ale też parlamentarzystów jest przypilnowanie, aby na etapie planowania istniejące Ogrody znalazły się w zielonej strefie. To zakończy sprawę, odsuwając jakiekolwiek zagrożenie - mówi w rozmowie z portalem filarybiznesu.pl parlamentarzysta Marek Wesoły.

FilaryBiznesu.pl: Do końca 2025 roku strefy planistyczne niczym puzzle pokryją całe terytoria gmin w kraju. Z czego zrodziły się tak radykalne zmiany w planowaniu przestrzennym? Wśród działkowców ROD zasiało to masę ziaren niepewności.

Marek Wesoły, poseł Prawa i Sprawiedliwości, Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Wspierania Rozwoju Rodzinnych Ogrodów Działkowych: Polska potrzebuje, aby plany ogólne były w każdym dużym i małym mieście po to, aby zachodził szybki i równomierny rozwój. Wielokrotnie zdarzało się, że brak takich planów powodował wielkie opóźnienia w inwestycjach.

Tutaj wchodzimy w problem, w jaki sposób ująć Rodzinne Ogrody Działkowe w planowaniu przestrzennym. W Polsce mamy milion takich ROD-ów, co przekłada się na kilka milionów użytkowników. Mówimy więc o potężnej grupie Polaków.

Na dzień dzisiejszy ROD-y znalazły miejsce w trzech z trzynastu obszarów, na jakie gminy będą musiały podzielić swoje terytoria. Polski Związek Działkowców zabiega zaś, aby ROD-y zostały ujęte w kolejnych strefach.

Skąd więc opór, aby w nowelizacji ustawy rozszerzyć katalog stref dla ogródków ROD?

W moim przekonaniu rozszerzenie katalogu stref dla ROD rodzi kolejne zagrożenia, choć inaczej uważa Polski Związek Działkowców. Tutaj jest kość niezgody.

Każda z gmin w Polsce będzie musiała przeprowadzić procedurę ustalania stref planistycznych. Rolą zarządów, działkowców, ale też parlamentarzystów jest przypilnowanie, aby na etapie planowania istniejące Ogrody znalazły się w zielonej strefie. To zakończy sprawę, odsuwając jakiekolwiek zagrożenie. Wydaje się oczywiste, że tam, gdzie Ogrody są, ta strefa zielona zostanie nadana. Jeśli jednak znajdzie się jakiś prezydent czy burmistrz, który będzie miał inny pomysł na rozwój swojego miasta, i będzie to dotyczyć akurat tego terenu, na którym funkcjonują Ogrody, wówczas pojawia się zagrożenie potencjalnej likwidacji tych ROD-ów.

Trudno jest rozwiązać to zagadnienie ustawą państwową, a właśnie do tego dąży Polski Związek Działkowców. PZD oczekuje rozszerzenia katalogu stref, które miałyby uwzględniać ROD-y.

Jeśli ustawodawca przekonuje, że nie zamierza likwidować Rodzinnych Ogrodów Działkowych, może warto nadać im specjalny status, nienaruszalny niezależnie od nałożonej strefy planistycznej?

To faktycznie kierunek, któremu warto poświęcić uwagę na poziomie pisania prawa. Podam jednak skrajny przykład pokazujący, że można tu przedobrzyć, osiągając efekt odwrotny do zamierzonego. Wyobraźmy sobie, że w życie wchodzi ustawa zakazująca likwidacji Rodzinnych Ogrodów Działkowych. Nagle gdzieś w Polsce znajduje się kompleks dwudziestu ogródków, na które nie ma chętnych, albo miasto tak dogadało się z użytkownikami, że nie ma cienia protestu, wszyscy są zadowoleni z rekompensat. Ogród znajduje się w atrakcyjnym punkcie na mapie, idealnie nadającym się do zbudowania jakiegoś obiektu użyteczności publicznej. I co? Pojawia się ściana w postaci ustawy.

Aż tak daleko z przepisami - z punktu widzenia państwa i samych miast - nie powinniśmy iść.

Ministrowie - zarówno poprzedniego, jak i obecnego rządu - zwracając się do działkowców - wysyłają konkretny sygnał: „tak, jak rozmawiacie z nami, tak jednocześnie musicie pozostawać w kontakcie ze swoimi samorządami. Stwarzajcie swoje reprezentacje, pilnujcie swoich interesów na poziomie gmin”. Ja także zwracam się do działkowców: „głośno wyrażajcie sprzeciw wobec nawet sugestii o przekazaniu tych terenów pod deweloperkę czy jakiekolwiek inne przeznaczenie”.

Taki dialog musi być. Dlatego między innymi powstał zespół w parlamencie. Będziemy konsekwentnie nagłaśniać to zagadnienie i wysyłać ostrzeżenia do prezydentów, by - podczas podejmowania decyzji - uwzględniali głos działkowców.

Co także bardzo ważne, zwracam uwagę na społeczne znaczenie ROD. W przypadku Rudy Śląskiej, z której pochodzę, Ogrody w tym roku obchodziły sto lat istnienia. Mają cały wiek historii. Takich elementów nie należy wyrywać z przestrzeni miejskiej.

Wynika z tego, że - mimo napisanego prawa - działkowcy muszą zawalczyć o swoje. Pokazać, jak liczną są grupą, której nie sposób zignorować.

Zachęcam, motywuję, sam działam w tym kierunku. Stąd właśnie inicjatywa zawiązania zespołu parlamentarnego. Głos działkowców w Sejmie jest. Zapewniam, że to środowisko ma swoich zwolenników wśród dużej grupy posłów z rozmaitych opcji politycznych.

Zwracam uwagę, że powstawanie planów miejscowych to procedura. A w niej mają prawo wziąć udział także środowiska działkowców. Ważne, aby żaden Zarząd ROD nie przegapił tej procedury. Proszę zgłaszać wnioski, upominać się o swoje, brać w tym udział. Najlepiej, aby tereny ROD zostały sklasyfikowane jako tereny zielone i rekreacji. To da pewność, że nic złego konkretnemu Ogrodowi nie grozi.

W jaki konkretnie sposób parlamentarny zespół wspiera rozwój Rodzinnych Ogrodów Działkowych?

Zespół powstał po konsultacjach ze stroną społeczną. Zorganizowaliśmy się na prośbę działkowców, by dać im pewną przestrzeń na poziomie centralnym. To miejsce, do którego można zgłaszać swoje obawy, ale też pomysły na rozwój. W poprzedniej kadencji wiele udało się załatwić dla ROD-ów. I to nawet w postaci konkretnych zapisów w ustawach.

Na każde posiedzenie zapraszamy przedstawicieli PZD, ministerstwa, są prawnicy każdej ze stron.

Na posiedzeniach zespołu będziemy wspierać rozwój ROD, pomagać w rozwiązywaniu problemów czy po prostu pozostawać w dialogu z działkowcami.

Nie zanosi się na masową likwidację ogródków ROD, ale z drugiej strony tej likwidacji nie można wykluczyć kompleksowo. Jakie przesłanie ma pan dla działkowców, którzy dziś obawiają się o „swój” kawałek ziemi?

Nie ma się co obawiać. Macie przyjaciół w Sejmie, także na poziomie legislacyjnym. Sami zbudowaliście sobie tę przestrzeń. Budujcie ją dalej na poziomach swoich samorządów. Strzeżcie swoich interesów. Pamiętajcie, że możecie mieć swoich reprezentantów w samorządzie; za niedługo przecież wybory samorządowe. Prezydentów zaś namawiam, aby życzliwie patrzyli na ROD-y, bo to bardzo dobra inicjatywa, ciesząca się coraz większą popularnością.

ROD-y to dobra rzecz dla społeczeństwa. Szczególnie przekonaliśmy się o tym w trakcie pandemii. Zwracam uwagę, że te Ogrody są też dobrem dla miast. Prezydenci, tworząc takie przestrzenie w miastach, zachowują wiele zieleni, jednocześnie nie musząc o to dbać finansowo, bo to już kwestia samych użytkowników. W wielu miastach tereny ROD to wręcz zielone płuca wszechogarniającej betonozy.

Źródło

Skomentuj artykuł: