Budzące kontrowersje podwyżki za odbiór odpadów to efekt błędów z przeszłości, gdy wprowadzano tzw. ustawę śmieciową - mówi Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.
W ocenie eksperta, którego cytuje piątkowa gazeta, doprowadziło to do tego, że samorządy były zmuszone pozbyć się własnych firm gospodarujących odpadami, skazując się na przetargi.
Obecnie mamy taką sytuację, że do przetargów ogłaszanych przez samorządy staje jedna firma, która podaje cenę 1,5-2 razy wyższą niż na poprzednim przetargu. Ten wzrost cen tłumaczy różnymi obiektywnymi względami związanymi ze wzrostem kosztów, np. wzrostem cen energii. Chociaż obiektywnie możemy oceniać, że ten wzrost kosztów nie jest adekwatny do żądanej ceny.
Jak zaznacza na łamach gazety, że dużo wyższe ceny prognozowane teraz przez firmy odbierające odpady to efekt tego, że podczas poprzednich przetargów stawki były sztucznie zaniżane.
Ponieważ wtedy firm było więcej, ubiegając się o zlecenia zaniżały oferty. Wybierane były najtańsze, a w międzyczasie rynek się ustabilizował. Tych firm, które nie dostały zleceń już nie ma, a rynek się podzielił za sprawą ultraliberalnych rozwiązań wprowadzonych pod naciskiem lobby śmieciowego około 6-7 lat temu.
Zwraca też uwagę, że już wówczas na uchwały o zaniżonych opłatach powinny reagować Regionalne Izby Obrachunkowe. W jego opinii rząd mógłby wprowadzić kilka poprawiających sytuację przepisów. Chodzi np. o zmniejszenie opłaty marszałkowskiej, stanowiącej jeden ze składników ceny za odbiór odpadów.
Zwiększyć należałoby również opłatę za odbiór odpadów z tzw. terenów niezamieszkanych, czyli od firm.