Przedstawiciele parlamentarnej grupy ds. Ukrainy w amerykańskim Kongresie opublikowali w środę list, w którym wyrazili zaniepokojenie w związku z zaplanowanym na 16 czerwca spotkaniem prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina. Wezwali przy tym do zastosowania wszystkich sankcji przeciwko Nord Stream 2.
W liście sygnatariusze z Partii Demokratycznej i Republikańskiej - w tym posiadająca polskie korzenie Demokratka Marcy Kaptur z Ohio - piszą, że spotkanie z rosyjskim prezydentem może być udane tylko pod warunkiem, że przystąpi się do niego "z pozycji siły". Tymczasem, ich zdaniem, niektóre działania administracji Bidena wysyłają przeciwny sygnał.
"Jesteśmy zaniepokojeni tym, że ostatnie kroki podjęte przez administrację nie pokazują siły pozycji USA przed spotkaniem z Putinem. Te kroki to m.in. wniosek administracji, by zmniejszyć pomoc ds. bezpieczeństwa dla Ukrainy z 275 milionów dolarów w 2021 r. do 250 milionów w 2022 r. Dochodzi do tego po kłopotliwej decyzji, by odstąpić od objęcia sankcjami spółki Nord Stream AG i (szefa tej spółki), znajomego Putina Matthiasa Warniga, powołując się na +interes narodowy+"
Jak dodają, decyzja ta została przyjęta z zadowoleniem w Moskwie oraz zignorowała wolę Kongresu i uchwalone przez niego prawo w sprawie sankcji.
Politycy wezwali również do poparcia dla tzw. MAP, czyli Planu Działań na rzecz Członkostwa w NATO dla Ukrainy, a także zasygnalizowania Kremlowi, że administracja amerykańska mocno odpowie na cyberataki z Rosji.
Dokument podpisali szefowie grupy ds. Ukrainy w Izbie Reprezentantów, Demokraci Marcy Kaptur i Mike Quigley oraz Republikanie Brian Fitzpatrick i Andy Harris.
Grupa działaczy związana ze środowiskami progresywnymi usiłowała zorganizować w Kongresie list wyrażający poparcie dla szczytu Biden-Putin i wysiłki na rzecz obniżenia napięć między USA i Rosją, ale inicjatywa ta - przynajmniej do tej pory - nie spotkała się z aprobatą najbardziej wpływowych członków Kongresu.
"W sprawach takich jak Nord Stream 2 mamy w Kongresie rzeczywisty ponadpartyjny konsensus, dlatego dużym i przykrym zaskoczeniem był krok administracji wbrew temu stanowisku"
Jak dodaje, w Kongresie nie ma jasności co do tego, jakie miałyby być korzyści spotkania Biden ma spotkać się z Putinem, bo przeciwko pomysłowi była znaczna część Demokratów i ludzi z jego administracji.
"Myślę po prostu, że Biden chciał po prostu to zrobić, bo uważa, że da Putinowi radę. Pozytywem jest jednak, że szczyt odbywa się w kontekście podróży Bidena, której celem jest odnowienie sojuszy"
Inny rozmówca w Kongresie po stronie Demokratów przekonuje natomiast, że choć niepokój związany ze spotkaniem Biden-Putin istnieje, to nie jest on tak duży, jak w przypadku szczytów z udziałem poprzedniego prezydenta.
"Owszem, nikt tak naprawdę nie wie, jak potoczy się to spotkanie. Ale generalnie panuje przekonanie, że nie będzie to nic przełomowego. Biden zakomunikuje Putinowi swoje czerwone linie, da jasne ostrzeżenie, czego może się spodziewać z naszej strony w przypadku pewnych działań. Ostatecznie myślę, że wyjdzie z tego kapiszon"