Muzeum Śląskie to kolejny dowód na to, jak nieudolnie były zarządzane instytucje kultury w czasach rządów PO i Ruchu Autonomii Śląska w regionie. Muzeum – niegdyś sztandarowa inwestycja PO i RAŚ w Katowicach - sypie się z powodu wad budowlanych – mówi Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego w rozmowie z Mariuszem Andrzejem Urbanke
Alicja Knast, odwołana niedawno z funkcji dyrektora Muzeum Śląskiego, skarży się, że straciła stanowisko, bo nie zgodziła się na wycofanie wartego 122 mln zł pozwu przeciwko firmie Budimex, która zbudowała gmach placówki. Ponoć to pan miał naciskać w tej sprawie na nią jako nadzorujący muzeum. Czy to prawda?
Była Dyrektor Muzeum Śląskiego Alicja Knast, której nieudolne zarządzanie wykazały kontrole i audyty, po wielu miesiącach znów rzuca kłamliwe i bezpodstawne zarzuty. W ten sposób najwyraźniej po raz kolejny, stara się odwrócić uwagę opinii publicznej od swojej odpowiedzialności za złe zarządzanie mieniem i marnotrawienie publicznych środków. Nigdy nie było żadnych nacisków. Istniała szansa na osiągnięcie mediacji z firmą Budimex. Na prośbę firmy Budimex doszło do dwóch spotkań w 2019 roku z władzami województwa na temat tej sytuacji. Firma deklarowała usunięcie wad i usterek oraz chęć wypracowania kompromisu. Ani ja, ani Zarząd Województwa nie ingerował w proces sądowy, który się toczy pomiędzy Muzeum Śląskim a firmą Budimex. Dowodem na to jest to, że na etapie sądowym nie nadano żadnego biegu prośbom ze strony firmy Budimex. W rozumieniu pani Alicji Knast każda rozmowa Marszałka Województwa z podległą jej instytucją to próba wywierania nacisków. Od momentu objęcia funkcji Marszałka odbierałem skargi na autorytarny sposób prowadzenia Muzeum Śląskiego przez p. Alicję Knast. Szczególnie ze strony pracowników i związków zawodowych. Jeśli chodzi o związek jej odwołania ze sprawą firmy Budimex, to sytuacja jest odwrotna. To była Dyrektor Muzeum Śląskiego zarządzała tym procesem. Efekt jest taki, że Muzeum straciło gwarancję, wady i usterki nie zostały usunięte. A teraz próbuje odwrócić kota ogonem. To wygląda na nieudolną próbę wybielenia swoich działań, czy też bardziej zaniechań. Złożę do prokuratury zawiadomienie na panią Alicję Knast w związku z jej kłamliwymi zarzutami i wprowadzaniem organów ścigania w błąd. Przesłanką do takich działań jest art. 238 k.k. Mówiący wprost o składaniu zawiadomień o niepopełnionym przestępstwie. Po analizie prawnej tekstów w mediach i wypowiedziach byłej dyrektor Alicji Knast złoże także pozew cywilny o naruszenie dóbr osobistych. Ponadto prawnicy analizują pozew z art. 212 k.k. Obejmując funkcję Marszałka Województwa Śląskiego wiedziałem, że naruszam wieloletnie układy towarzysko-biznesowe różnych środowisk w podległych instytucjach. Muzeum Śląskie za czasów pani Alicji Knast wydawało miliony złotych na reklamę w mediach. Za to przychody Muzeum Śląskiego ze sprzedaży biletów w skali rocznej sięgały ok. 1,4 mln zł, co przy budżecie na poziomie 36 mln zł jest kwotą żenująco niską. Jest to jeden z najgorszych wyników wśród instytucji kultury podległych województwu śląskiemu. Pragnę przypomnieć, że ta instytucja otrzymuje największe od lat dofinansowanie. W tej sytuacji sprawa jest absolutnie jasna i transparentna.
W takim razie jakież to merytoryczne przesłanki zdecydowały o odwołaniu Alicji Knast?
Prawda jest taka, że pani Knast została odwołana z powodów czysto merytorycznych. Są to nieprawidłowości wykazane podczas kontroli i audytu prowadzonych w Muzeum Śląskim przez Wydział Obsługi Prawnej i Kontroli oraz Wydział Audytu Urzędu Marszałkowskiego. Wnioski z tych czynności były podstawą do zawiadomienia Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. O sprawie została powiadomiona właściwa jednostka prokuratury, której przekazano dokumentację z całości przeprowadzonej kontroli i audytu. Chciałbym podkreślić, że decyzja zapadła po całej serii kontroli oraz skrupulatnych audytów w Muzeum Śląskim. Dodam, że podobne audyty przeprowadziliśmy w innych jednostkach podległych naszemu urzędowi i muzeum nie jest tu żadnym szczególnym wyjątkiem Wyniki kontroli w Muzeum Śląskim dały nam wszelkie podstawy do uruchomienia w listopadzie ubr. procedury zwolnienia pani Knast — ostatecznie została odwołana pod koniec stycznia br. Zarzutów wobec jej pracy oraz funkcjonowania całej placówki jest wiele. Muzeum nie podawało do publicznej wiadomości stawek opłat za wynajmowane powierzchnie, nieznane były też kryteria udzielania rabatów. Muzeum nie naliczało kar z tytułu nieprzedstawienia polisy OC przez trzech jego kontrahentów. Były też zastrzeżenia do umów i delegacji. Jednak najwięcej zastrzeżeń kontrolerzy mieli z tytułu braku należytego nadzoru nad elementami demontowanych wystaw, i to zarówno przekazywanych do magazynu jak i tych kierowanych do utylizacji. Dam przykład, żeby osoby niezorientowane w niuansach muzealnictwa wyrobiły sobie zdanie na ten temat. Proszę sobie wyobrazić, że robimy dużą wystawę za 800 tysięcy złotych, a następnie bardzo liczne elementy z niej trafiają do kosza albo po prostu znikają bez śladu. Czy taką działalność podatnik powinien dotować? A warto podkreślić, że muzeum pochłania rocznie ogromne środki. Głównym źródłem przychodu muzeum jest kwota dotacji podmiotowej przekazywanej przez organizatorów - Województwo Śląskie oraz Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która w latach 2016-2018 wyniosła średnio 76% przychodów ogółem. Bardzo niską wartość stanowią natomiast przychody ze sprzedaży usług własnych. Ich średnia wartość z lat 2016-2018 to zaledwie 1 mln 195 tys. zł, czyli 3% przychodów ogółem. Jest to najniższy poziom przychodów ze sprzedaży usług własnych spośród wszystkich muzeów, którym Województwo Śląskie przyznawało dotację.
Czy jednak na muzealnictwie rzeczywiście można zarabiać?
Przykłady placówek prywatnych czy też wielu muzeów zagranicznych na nawet publicznych w Polsce pokazują, że tak. Co prawda co do zasady muzea nie są nastawione na zysk, jednak w przypadku Muzeum Śląskiego kwota tych przychodów jest nieadekwatnie niska w stosunku do jego możliwości oraz potencjału - przede wszystkim ze względu na kapitał, wizerunkowy marki, doskonałą lokalizację, nowoczesne i funkcjonalne wnętrza, dużą przestrzeń wystawienniczą, możliwości techniczne. Jest tam np. największa i najnowocześniejsza komora fumigacyjna na Śląsku do dezynfekcji głównie: obrazów, grafik, rzeźb, tkanin, strojów, mebli, elementów wystroju wnętrz oraz książek, czasopism i innych materiałów archiwalnych oraz potencjał kadrowy. Można na tym zarobić spore pieniądze, ale jakoś pani Knast się nie udało. Do 2018 roku kierownictwo muzeum nie prowadziło też działań zmierzających do pozyskania dodatkowych środków finansowych od podmiotów zewnętrznych na potrzeby swej działalności – np. mecenatu, sponsoring itp. – o co zabiegają skutecznie inne placówki. Było to niezgodne z regulaminem organizacyjnym Muzeum Śląskiego. Warto też podkreślić, że największą część kosztów rodzajowych stanowiły usługi obce, których średnia wartość w latach 2016-2018 wyniosła aż 32,6% ogółu. Wygląda więc na to, że muzeum mając znakomitą kadrę, wolało zamawiać wystawy na zewnątrz, co generowało koszty, a nie zwiększało liczby odwiedzających i nie przysparzało zysków. Lista zarzutów wobec byłej dyrektor jest oczywiście dużo dłuższa, część spraw nadal jest wyjaśniana.
Odwołanie dyrektora Muzeum Śląskiego nie jest jednak proste, musiał pan zasięgnąć m.in. opinii ministra kultury. Co wicepremier Piotr Gliński odpowiedział w tej sprawie?
Zarząd Województwa Śląskiego uzyskał pozytywną opinię NSZZ „Solidarność” przy Muzeum Śląskim. Zgodnie z procedurą Zarząd Województwa otrzymał zgodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wicepremier prof. Piotr Gliński decyzję o odwołaniu ze stanowiska dyrektor Muzeum Śląskiego pozostawił Zarządowi Województwa Śląskiego – jako organowi, który sprawuje bezpośredni nadzór nad Muzeum Śląskim w którego rejestrze znajduje się ta instytucja kultury. Podejmując tę decyzję Zarząd Województwa Śląskiego, kierował się troską o funkcjonowanie Muzeum Śląskiego i finanse publiczne.
Co go przekonało?
Wysłaliśmy do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego całą zgromadzoną w toku audytu i kontroli dokumentację. To naprawdę obszerny materiał, który pokazuje nieudolny sposób zarządzania placówką kultury przez byłą dyrektor Alicję Knast.
Ze swej strony dodam, że każdego dyrektora instytucji kultury powołanego na czas określony można odwołać przed upływem tego okresu z powodu naruszenia przepisów prawa w związku z zajmowanym stanowiskiem. Powtórzę, że wnioski ze wspomnianych kontroli w Muzeum Śląskim stały się podstawą do skierowania doniesienia do prokuratury oraz do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych. To najlepiej obrazuje skalę nieprawidłowości.
A co ze sprawą Budimeksu, o której pan wspomniał?
Jest to kolejny dowód na to, jak nieudolnie były zarządzane instytucje kultury w czasach rządów PO, PSL i Ruchu Autonomii Śląska w regionie. A jednocześnie dowód na to, jak kiepsko radziła sobie była dyrektor Alicja Knast z rozwiązywaniem trudnych problemów inwestycyjnych, prawnych i finansowych. Dziś wszyscy wiemy, że Muzeum Śląskie – niegdyś sztandarowa inwestycja PO i RAŚ w Katowicach - sypie się z powodu wad budowlanych. Szkody są bardzo poważne. Jednak o nieszczelności powstałego na terenach dawnej kopalni Katowice budynku mówiono jeszcze na etapie jego odbioru w 2013 r. Wtedy też podobno wdrożono program naprawczy. Jednak była dyrektor Alicja Knast, obejmując stanowisko w lipcu 2014 r., nie od razu zabrała się do rozwiązywania problemu. Przeciwnie – popełniła w tej sprawie kardynalne błędy. Po pierwsze umieściła w pomieszczeniach, które były wadliwie zaizolowane i przez to zagrożone wilgocią, zbiory. Mam wrażenie, że była pod wielkim naciskiem, bo dla PO i RAŚ nieotwarcie muzeum było nie do przyjęcia. Dopiero, gdy media zaczęły alarmować, że Muzeum Śląskie jest w stanie krytycznym, który nie pozwala na dalszą eksploatację zgodnie z przeznaczeniem, była dyrektor złożyła w lipcu 2017 roku pozew przeciwko wykonawcy. W 2017 roku skończyła się również gwarancja. Wielu ekspertów uważało, że ten obiekt w zasadzie lepiej byłoby wyburzyć i zbudować od nowa. Było to niemożliwe ze względów finansowych i społecznych. Jednak pozew muzeum, w związku z wykrytą już dawno nieszczelnością murów w podziemnej części jego siedziby, której przez lata nie udało się usunąć, też był kuriozalny.
Dlaczego pan tak twierdzi?
Dopiero zlecona przeze mnie pogłębiona analiza prawna procesu odbioru i wykonania inwestycji, wykaże w jakich obszarach doszło tu do braku właściwego nadzoru nad powierzonym majątkiem przez osoby decyzyjne. Koszty tych zaniedbań z lat minionych są ogromne. Wstępne szacunki wskazują, że dotychczasowe koszty tylko obsługi prawnej w tym zakresie wyniosły około ćwierć miliona złotych. Województwo Śląskie ponosi też koszty innych nietrafionych decyzji inwestycyjnych z czasów rządów PO i RAŚ - już zapłaciło 3,5 mln zł za proces sądowy z wykonawcą budowy Stadionu Śląskiego, choć wynik nie jest dla nas satysfakcjonujące. Casus tamtej sprawy wskazuje, że podobne koszty jak nie większe będą poniesione w ramach procesu w firmą Budimex. To są znaczne kwoty pochodzące ze środków publicznych i trzeba je brać pod uwagę decydując się na ewentualny proces, którego wynik nie jest przesądzony.
Tymczasem pani Alicja Knast już w chwili objęcia funkcji dyrektora Muzeum Śląskiego powinna mieć świadomość występujących w Muzeum Śląskim deficytów substancji budowalnej. Pomimo to, jak wspomniałem, przeniosła zbiory do nowego budynku. Dopiero teraz kontrola zarządcza zlecone przez obecnego dyrektora Muzeum Śląskiego sprawdzi, kto dopuścił wadliwą konstrukcję do użytkowania i akceptował taki stan rzeczy. Prześwietlony zostanie przebieg całego procesu inwestorskiego. Tego typu budynek tzn. budynek o charakterze monumentalnym powinien wytrzymać około stu lat bez gruntownych remontów. Jak się okazuje, w tym przypadku to tylko teoria.
To smutne, ale poprzednie władze województwa były głuche na to, co działo się w podległych jednostkach. Kontrola prowadzona przez obecnego Dyrektora Muzeum Śląskiego, wskazuje na dalsze jeszcze większe nieprawidłowości, niż te, które zostały ustalone w czasie zeszłorocznej kontroli i audytu. Dodatkowy audyt wykaże, kto w procesie inwestycyjnym dopuścił się działania na szkodę Muzeum. Nadzór na tym procesem sprawowały m.in. poprzednie władze województwa oraz byłe dyrekcje muzeum. Fakty które już zostały ustalone są takie, że za czasów kiedy dyrektorem była pani Alicja Knast utylizowano i niszczono wystawy za miliony złotych. Tłumacząc się brakiem miejsca do składowania, co zostawiam bez komentarza.