Koszt kampanii informacyjnej będzie znany po jej zakończeniu – oznajmiła rzecznik ratusza Karolina Gałecka, odpowiadając na pytanie o wydatki miasta związane z kampanią reklamową, w której przekonuje mieszkańców, że za wysokie ceny wywozu śmieci odpowiada "nowa ustawa". Radny PiS wskazuje, że nie dość, że ratusz obciąża warszawiaków wysokimi opłatami za śmieci, to jeszcze za ich pieniądze prowadzi kampanię propagandową.
Od kilkunastu dni na wielu nośnikach reklam w stolicy, w tym na pojazdach komunikacji miejskiej, prezentowane są materiały graficzne, które mają przekonać mieszkańców, że za wysokie opłaty za gospodarkę odpadami odpowiada nie samorząd, a "nowa ustawa".
- Używamy wszelkich dostępnych metod informacji i reklamy, które pozwalają na wyjaśnienie mieszkańcom przyczyny zmiany stawek opłat za odpady. Korzystamy z reklam typu citylight, social media czy reklamy w pojazdach komunikacji miejskiej. Koszt kampanii informacyjnej będzie znany po jej zakończeniu – napisała Gałecka w odpowiedzi na pytanie Polskiej Agencji Prasowej o koszty tej kampanii.
Podkreśliła, że miasto "rzetelnie przedstawia zapisy ustawy o czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw".
W ocenie radnego Warszawy i rzecznika stołecznego PiS Michał Szpądrowskiego kampania medialna ratusza pokazuje, że zarząd miasta spodziewał się zdecydowanej reakcji mieszkańców na tak drastyczne podwyżki.
Wskazał, że nie dość, że ratusz obciąża warszawiaków serwując im bardzo wysokie opłaty na zagospodarowanie nieczystości, to jeszcze za ich pieniądze prowadzi kampanię propagandową.
- Jak zwykle w przypadku swych nieudolnych działań winą obarcza rząd – powiedział.
Pod koniec marca Ministerstwo Klimatu i Środowiska "sprzeciwiło się rozpowszechnianiu przez m.st. Warszawa nieprawdziwych informacji dot. rzekomej nowej ustawy zabraniającej dofinansowania systemu gospodarki odpadami".
Spór idzie o zapis w ustawie o gospodarowaniu odpadami, który mówi, że "Prawidłowo skalkulowana opłata za gospodarowanie odpadami komunalnymi powinna z jednej strony zapewniać sprawne funkcjonowanie systemu odbioru i zagospodarowania odpadów na terenie gminy, z drugiej zaś nie może stanowić źródła dodatkowych zysków gminy".
W myśl tego zapisu – jak przyznało ministerstwo klimatu w komunikacie - "dopłacanie do tego systemu z innych środków gminy nie powinno mieć miejsca i może zostać uznane za dopuszczalne jedynie w sytuacji wyjątkowej, przejściowej".
Resort wskazał, że "używanie przez m.st. Warszawa określenia >>nowa ustawa zabrania<< jest zwyczajnym wprowadzaniem w błąd odbiorców".
Przypomniał, że "zasada tzw. samofinansowania została uchwalona przez Sejm w 2011 i obowiązuje od 2012 roku, z kolei w latach 2015-2021 w żaden sposób nie nowelizowano wspomnianego przepisu".
Od kwietnia tego roku w Warszawie obowiązują nowe zasady naliczania opłat za gospodarowanie odpadami. Rada m.st. Warszawy, głosami rządzącej KO zadecydowała o wprowadzeniu metody naliczania opłaty od ilości zużytej wody. Mieszkańcy nieruchomości jednorodzinnych i wielolokalowych domów zapłacą za śmieci licząc 12,73 zł za 1 m sześc.
Natomiast, jeśli w nieruchomości nie ma wodomierza albo nie jest ona podłączona do sieci wodociągowej, opłata będzie naliczana według wzoru: liczba mieszkańców razy 4 m sześc. wody razy 12,73zł. Co w przypadku domu zamieszkałego przez pięcioosobową rodzinę da ok. 250 zł.