Polacy coraz częściej decydują się na ubezpieczenia z opcją leczenia za granicą

Coraz więcej Polaków deklaruje, że posiada polisę na życie – indywidualną bądź grupową. Jak wynika z badania Prudential Family Index 2020, tylko 19 proc. respondentów oświadcza, że nie ma żadnego ubezpieczenia zapewniającego pomoc w przypadku ciężkiego zachorowania i ochronę dla rodziny ubezpieczeniowego na wypadek jego śmierci. – Polacy coraz większą wagę przywiązują do tego, na jaki rodzaj wsparcia mogą liczyć w przypadku poważnych problemów ze zdrowiem – mówi Leszek Osiewacz z Unilink. Wśród wybieranych opcji coraz częściej jest możliwość konsultacji i leczenia za granicą.  

Ubezpieczenie na życie to wsparcie finansowe w przypadku śmierci ubezpieczonej osoby – wówczas świadczenie otrzymają wskazane przez nią osoby. Zakres ochrony można rozszerzyć o świadczenia m.in. po zdiagnozowaniu choroby onkologicznej, jeśli powoduje np. konieczność pobytu w szpitalu czy operację. W ramach dodatku do polisy można także liczyć na pomoc medyczną poza granicami kraju.

– Z roku na rok ubezpieczenia na leczenie za granicą cieszą się coraz większą popularnością. Za stosunkowo niedużą składkę klient zyskuje bardzo szeroką ochronę ubezpieczeniową. W przypadku produktu Best Doctors, który oferuje wiele towarzystw ubezpieczeniowych, ubezpieczyciel pokrywa świadczenie do 2 mln euro leczenia zagranicznego w przypadku poważnej choroby

mówi agencji Newseria Biznes Leszek Osiewacz, dyrektor Departamentu Sprzedaży Ubezpieczeń Życiowych i Zdrowotnych w Unilink.

Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że na ubezpieczenia na życie Polacy wydali w I półroczu 2020 roku 10,1 mld zł, o nieco ponad 4 proc. mniej niż przed rokiem. Słabszy wynik to jednak efekt wiosennego lockdownu, a jesienią widoczne było już odbicie sprzedaży. Na przestrzeni lat widać wyraźną tendencję wzrostową. Badanie firmy Prudential wskazuje, że w 2017 roku indywidualne polisy życiowe posiadało 42 proc. badanych, podczas gdy w 2020 roku odsetek wzrósł do 56 proc. W przypadku polis grupowych odsetek wzrósł z 33 do 41 proc. w ciągu trzech lat. Jednocześnie o 14 pkt proc. spadła liczba osób deklarujących, że nie posiadają żadnego ubezpieczenia na życie.

Na skutek pandemii i pierwszego lockdownu wzrosło też zainteresowanie Polaków dodatkowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi – dostęp do lekarzy stał się znacznie trudniejszy, a kolejki coraz dłuższe. Wiele wizyt zostało zastąpionych teleporadami. Dostęp do prywatnej opieki medycznej w I połowie ubiegłego roku posiadało – jak podaje PIU – ok. 3 mln Polaków,  czyli o 13 proc. więcej niż rok wcześniej. To pokazuje, że kwestie zdrowotne stały się w ostatnich miesiącach bardzo istotne.

– Dzisiaj COVID-19 pochłania bardzo dużą energię publicznej służby zdrowia, natomiast są inne schorzenia i choroby, dlatego ubezpieczenie leczenia za granicą zyskuje na popularności i widzimy to również u naszych agentów

wskazuje ekspert z firmy Unilink.

– To produkt oparty bardzo często na dużych, prywatnych klinikach, które są wyjęte z systemu publicznej opieki zdrowotnej. Działa również w czasie COVID-u, nie mamy żadnych sygnałów, żeby miało być inaczej.

Wykupienie możliwości leczenia za granicą pozwala skonfrontować uzyskaną w Polsce diagnozę z oceną zagranicznych lekarzy. Jeśli leczenie okaże się konieczne, ubezpieczyciel zorganizuje cały proces w zagranicznej placówce. Pacjent może wybrać leczenie w jednym z trzech zaproponowanych miejsc.

– W momencie, w którym jest potwierdzona diagnoza, czyli mamy poważne zachorowanie, klientowi są przedstawiane do wyboru trzy placówki, które specjalizują się w tego typu schorzeniach. Pokrywane są koszty przylotu, pobytu, operacji, zabiegu, do tego transport powrotny do kraju. Część tego typu rozwiązań pozwala jeszcze na rehabilitację w Polsce, ale co do zasady w całym procesie leczenia za granicą jesteśmy prowadzeni za rękę przez ubezpieczyciela – przekonuje Leszek Osiewacz.

Polisa działa w przypadku zdiagnozowania nowotworu złośliwego, nowotworu nieinwazyjnego lub raka in situ, w razie potrzeby przeprowadzenia zabiegu operacyjnego naczyń wieńcowych, wymiany zastawki, zabiegu neurochirurgicznego czy przeszczepu od żywego dawcy narządów lub szpiku kostnego.

Źródło

Skomentuj artykuł: