Włosi uciekają z północnej części kraju

Przewodnicząca władz włoskiego regionu Kalabria Jole Santelli zaapelowała w niedzielę o zatrzymanie "exodusu" ludności z północy kraju, gdzie szerzy się koronawirus na południe. "To jest szaleństwo" - skomentowała w niedzielę napływ mieszkańców Północy .

Wybrana niedawno szefowa władz regionalnych odniosła się w ten sposób do notowanego od nocy z soboty na niedzielę zjawiska opuszczania Mediolanu i całej Lombardii przez ludzi, zmierzających na południe. Wywołała je publikacja projektu dekretu, który - jak podawały nieoficjalnie media - miał doprowadzić do "zamknięcia" całej Lombardii, gdzie szerzy się wirus.

Premier Giuseppe Conte sprecyzował potem, że w regionie tym i w 14 miastach, w tym w Wenecji, Padwie i Rimini, obowiązywać będą jedynie ograniczenia możliwości przemieszczania się, ale nie absolutny zakaz.

Jednak w nocy z Mediolanu setki ludzi wyruszyły pociągami na południe. Według mediów na tamtejszym dworcu Garibaldi doszło do "szturmu" na wagony.

"To jest szaleństwo. Rozpowszechnienie projektu dekretu w sprawie nowej czerwonej strefy prowadzi do prawdziwego exodusu na południe, w tym do Kalabrii. Jesteśmy zaniepokojeni i pracujemy nad tym, by obronić naszą krainę przed tymi, którzy nie zrozumieli dobrze powagi powrotów bez kontroli"

stwierdziła szefowa władz regionalnych odnosząc się do ludzi z jej stron, pracujących na północy.

"Niekontrolowany powrót stawia w niebezpieczeństwie naszą ziemię"

ostrzegła Santelli.

"Nie róbcie tego. Zatrzymajcie się"

zaapelowała Jole Santelli.

Dotychczasowy bilans koronawirusa we Włoszech to 233 zmarłych i ponad 5800 potwierdzonych przypadków zarażenia. Epidemia koncentruje się przede wszystkim na północy, zwłaszcza w Lombardii.

Źródło

Skomentuj artykuł: