Ofiary przestępstw, szczególnie tych drobnych, coraz częściej nie zgłaszają ich na policję, bo rośnie społeczne przekonanie, że nie ma ona środków ani ludzi, aby złapać sprawców - wynika z opublikowanego raportu na temat efektywności policji w Anglii i Walii.
Jak podkreślono, w ciągu 12 miesięcy, do marca 2019 r. włącznie, tylko w 7,8 proc. przestępstw na terenie Anglii i Walii udało się postawić zarzuty sprawcy, podczas gdy rok wcześniej ten odsetek wynosił 9,1 proc. W efekcie coraz częściej takie przestępstwa, jak włamania, drobne kradzieże czy włamania do samochodów nie są w ogóle zgłaszane.
HMICFRS, publiczny organ nadzorczy badający efektywność policji, straży pożarnej i służb ratunkowych w Anglii i Walii (Szkocja ma odrębny), ocenił, że większość jednostek policyjnych jest ogólnie w dobrym stanie, jednak "nie można ignorować faktu, że siły policyjne muszą działać pod podwójną presją - rosnących oczekiwań i spadających zasobów". Podkreślono, że poczucie niewydolności policji jest duże przede wszystkim tam, gdzie przestępczość i tak jest już wysoka.
"Szczególnie na obszarach o dużej przestępczości opinia publiczna daje do zrozumienia, że zdolność policji do radzenia sobie z tymi problemami jest bardzo ograniczona. Są uderzająco niskie liczby dotyczące rozwiązywania problemów związanych z włamaniami do samochodów, co oznacza, że większość społeczeństwa po prostu rezygnuje z informowania o tym, ponieważ szanse na to, że będzie pozytywne rozwiązanie, są tak niewielkie" - napisał szef HMICFRS Matt Parr.
"W kraju po prostu brakuje śledczych. Jest wiele sił policji, które nie mają wystarczająco dużo detektywów - dlatego bardzo często przestępstwa nie są przydzielane odpowiednim ludziom, by prowadzić dochodzenie. Nie są one właściwie nadzorowane, a ludzie, którzy je badają, nie mają takiego wyszkolenia, jakie byśmy chcieli. W efekcie wynik jest taki jak widzimy - w mniej niż 8 proc. odnotowanych przestępstw postawiono zarzuty podejrzanym" - dodał.