Polak pracował na statku pływającym pod banderą Malty, ale dla norweskiej firmy. Na podstawie umowy ws. unikania podwójnego opodatkowania, nie zamierzając osiągać przychodów w Polsce, wystąpił o ograniczenie poboru zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych za cały 2019 r. do kwoty 0 zł. Jednocześnie wniósł o stwierdzenie, że brak jest opodatkowania podatkiem dochodowym w Polsce dla jego przychodów osiąganych z tytułu pracy dla norweskiego armatora, co oznaczałoby również konieczność dokonania przez organ podatkowy zwrotu całości wpłaconych przez niego zaliczek na podatek. Jak zareagował fiskus?
Zgodnie z art. 22 § 2a Ordynacji podatkowej organ podatkowy na wniosek podatnika ogranicza pobór zaliczek na podatek, jeżeli podatnik uprawdopodobni, że zaliczki byłyby niewspółmiernie wysokie w stosunku do podatku należnego od dochodu lub zysku przewidywanego na dany rok podatkowy.
Polak pracujący dla norweskiej firmy na statku pływającym pod banderą Malty
Polski obywatel pracujący na pokładzie chemikaliowca pływającego pod banderą Malty, eksploatowanego przez przedsiębiorstwo norweskie, wystąpił do naczelnika urzędu skarbowego z wnioskiem o ograniczenie do 0 zł kwoty poboru zaliczek na PIT za cały 2019 r. W swoim wniosku wskazał, że nie zamierza osiągać przychodów na terytorium Polski, stąd w jego sytuacji zastosowanie znajdzie zawarta między RP a Królestwem Norwegii Konwencja z dnia 9 września 2009 r. w sprawie unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania w zakresie podatków od dochodu (dalej: Konwencja między RP a Norwegią lub po prostu Konwencja). Zgodnie z art. 14 ust. 3 tej Konwencji wynagrodzenie uzyskane w związku z wykonywaniem pracy najemnej na pokładzie statku morskiego eksploatowanego w transporcie międzynarodowym przez przedsiębiorstwo umawiającego się państwa może być opodatkowane w tym kraju. Pobierane więc zaliczki na PIT w obliczu faktu, że wnioskodawca skorzysta z tzw. ulgi abolicyjnej, o której mowa w art. 27g ustawy o PIT, będą niewspółmiernie wysokie, a i tak w przypadku ich opłacenia organ podatkowy będzie zobowiązany do ich zwrotu w całości.
Fiskus powziął wątpliwość, czy Polak aby na pewno pracuje dla norweskiej firmy
W październiku 2019 r. naczelnik odmówił uwzględnienia wniosku podatnika. Uznał, że po przejrzeniu stron internetowych, jak i zapoznaniu się z przedłożoną przez wnioskodawcę dokumentacją, m.in. dokumentami zatrudnienia, wydrukiem z norweskiego rejestru przedsiębiorców, kserokopią książeczki marynarskiej, nie sposób stwierdzić, czy pływający pod maltańską banderą statek, na którym podatnik świadczy pracę najemną, jest eksploatowany przez firmę norweską.
W grudniu 2019 r. odwołania polskiego marynarza nie uwzględnił dyrektor izby administracji skarbowej, potwierdzając za organem I instancji, że przedłożone dokumenty nie rozwiewają wątpliwości, jaka jurysdykcja prawna znajdzie w tej sprawie zastosowanie.
Organy podatkowe często popełniają błąd, skupiając się na banderze statku
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku, do którego skargę na ww. rozstrzygnięcia organów wniósł polski marynarz, zgodził się z organami podatkowymi, że warunkiem ograniczenia wysokości zaliczek na podatek jest łączne spełnienie przesłanek zawartych w treści art. 14 ust. 3 Konwencji między RP a Norwegią, poprzez wykonywanie pracy najemnej na pokładzie statku morskiego eksploatowanego w transporcie międzynarodowym przez przedsiębiorstwo norweskie.
Sąd powtórzył za dyrektorem izby administracji skarbowej, że organ ten zgodził się, iż w sytuacji marynarza ziściły się dwa z trzech powyższych warunków, tzn. marynarz wykonywał pracę na pokładzie statku morskiego, a statek ten był eksploatowany w transporcie międzynarodowym. Organ nie dopatrzył się ziszczenia trzeciego z warunków do zastosowania Konwencji między RP a Norwegią, czyli udowodnienia eksploatacji tego statku przez firmę norweską. W opinii sądu dla normy art. 14 ust. 3 ww. Konwencji nie ma natomiast znaczenia, jaką banderę podnosił statek. Odwołuje się bowiem ona do wykonywania pracy najemnej na pokładzie statku eksploatowanego w transporcie międzynarodowym przez firmę jednego z państw będących stroną Konwencji. Zatem w regulacji tej chodzi o państwo siedziby przedsiębiorstwa eksploatującego statek, a nie państwo przynależności tego statku. Sąd orzekł więc, że odmawiając wnioskodawcy ograniczenia poboru zaliczek na podatek dochodowy, organy podatkowe naruszają art. 22 § 2a Ordynacji podatkowej:
„Podnoszona przez organ okoliczność, że statek podnosi banderę Malty, nie uzasadnia uznania, że w sprawie istnieją wątpliwości co do eksploatacji statku w transporcie międzynarodowym przez przedsiębiorstwo norweskie. Organy podatkowe w szeregu tego typu spraw przywiązują nadmierne znaczenie do kwestii bandery statku, a ta okoliczność pozostaje bez znaczenia […] Okoliczność podnoszenia przez statek bandery Malty nie może zatem stanowić podstawy do uznania, że skarżący nie uprawdopodobnił eksploatacji statku przez przedsiębiorstwo z faktycznym zarządem w Norwegii” (wyrok WSA w Gdańsku z 8 września 2020 r., sygn. akt I SA/Gd 242/20).
Zmiana rezydencji podatkowej remedium na drastyczne ograniczenie ulgi abolicyjnej
W wyroku z 8 września gdański sąd zwrócił uwagę, że organy podatkowe takich błędnych interpretacji na niekorzyść podatników dokonują „w szeregu tego typu spraw”. W obliczu ugruntowania takiej linii orzeczniczej sądów fiskus zareagował błyskawicznie, bowiem już 30 września 2020 r. rząd złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustaw podatkowych (druk 642), na mocy której od 1 stycznia 2021 r. niemal całkowicie zlikwidował ulgę abolicyjną. Co prawda wszyscy podatnicy nadal mogą z niej korzystać, jednak odliczenie od podatku dochodowego w jej ramach nie będzie mogło przekroczyć kwoty 1360 zł. Do tego nowelizacja różnicuje sytuację podatników osiągających dochody za granicą w zależności od państwa, w którym pracują.
Dlatego też z niektórymi krajami Polskę łączą umowy w sprawie unikania podwójnego opodatkowania, które dla realizacji tego celu przewidują stosowanie korzystniejszej dla podatnika metody wyłączenia z progresją. Zatem dla osób rozliczających się tą metodą, np. pracujących na Malcie czy Cyprze, likwidacja ulgi abolicyjnej nie będzie mieć znaczenia. Natomiast osiągający dochody w innych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, będą musieli opodatkować je w Polsce i dopłacić należny według polskich przepisów podatek. Czy w sytuacji tak znacznego pogorszenia położenia części osób pracujących za granicą jedynym wyjściem byłaby całkowita zmiana rezydencji podatkowej?
W skierowanym do Marszałka Sejmu piśmie z 20 października 2020 r. opiniującym projekt zniesienia ulgi abolicyjnej, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych napisało:
„Zaproponowane rozwiązanie podatkowe w zakresie likwidacji ulgi abolicyjnej nie wpłynie pozytywnie na uszczelnienie systemu podatkowego i uderzy w ogromną grupę pracownic i pracowników zarabiających poza granicami kraju. Ponad 2,5 mln Polaków, w tym grupy już dziś mierzące się z trudną sytuacją życiową jak marynarze i pracownicy morscy, zostanie postawionych przed koniecznością zamiany emigracji zarobkowej na emigrację stałą” (opinia OPZZ/PO/159/2020 do Rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne oraz niektórych innych ustaw, druk nr 642).
Dla tych, którzy nie chcą być ofiarami „proponowanych rozwiązań podatkowych”, odpowiedź na zadane wyżej pytanie wydaje się oczywista. Tylko zmiana rezydencji podatkowej może uchronić zarabiających na życie za granicą przed coraz głębszym sięganiem do ich kieszeni przez polskiego fiskusa, co w praktyce oznacza po prostu ucieczkę przed coraz większym pobieranym przez niego haraczem. Zmiana rezydencji pozwoli płacić podatki tylko w kraju, w którym osiąga się dochody z własnej pracy bądź w państwie, które oferuje jeszcze korzystniejsze ich opodatkowanie. Czy istnieje inna opcja? Tak, jedna – rezygnacja z pracy…
Autor: radca prawny Robert Nogacki z Kancelarii Prawnej Skarbiec.