Gaz: Niemcy boją się masowych protestów

Widmo kryzysu energetycznego jest coraz wyraźniej widoczne w wielu krajach Europy. Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser ostrzegła w rozmowie z dziennikiem Handelsblatt przed radykalnymi protestami, które mogłyby być skutkiem gwałtownego wzrostu cen energii.

W Niemczech panuje atmosfera niepewności związana z konserwacją gazociągu Nord Stream 1 i pytaniem, czy po 21 lipca, czyli oficjalnym terminie zakończenia prac, rosyjski gaz znów popłynie do Niemiec.

- Oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, że ci, którzy już w czasach koronawirusa wykrzykiwali swoją pogardę dla demokracji, często ręka w rękę z prawicowymi ekstremistami, będą próbowali nadużywać gwałtownie rosnących cen jako nowego tematu - powiedziała niemiecka minister w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla Handelsblatt.

Populiści i ekstremiści wykorzystują każdy kryzys do szerzenia strachu i podziału, ale także do nienawiści i gróźb - powiedziała Faeser i dodała: "chcą zaostrzyć kryzys, aby czerpać z niego zyski".

Jednak, jak podkreśliła, organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo bardzo uważnie obserwują ruchy ekstremistyczne.

- Jesteśmy przygotowani, także na ewentualne zaostrzenie form protestu - dodała minister.

Podobnie ocenia sytuację Sebastian Fiedler, ekspert SPD ds. polityki wewnętrznej, który widzi Niemcy "prawdopodobnie w obliczu największego testu społecznego w powojennej historii".

- Nie chcę sobie dziś nawet wyobrazić, co to może oznaczać dla wewnętrznego spokoju społeczeństwa i bezpieczeństwa nas wszystkich

dodał.

Jego zdaniem należy się spodziewać wzrostu przestępczości motywowanej politycznie.

Komisarz rządu federalnego ds. wschodnich Niemiec, Carsten Schneider, obawia się poważnych konsekwencji, zwłaszcza we wschodnich krajach związkowych. Polityk SPD uzasadnił to tym, że silnie rosnące ceny energii "uderzają tutaj mocniej w dużą część społeczeństwa".

Przedstawiciele niemieckiego Związku Zawodowego Policjantów (GdP) oświadczyli, że nie chcą "malować czarnych scenariuszy", ale jednocześnie zwracają uwagę, że niektóre grupy, już teraz w mediach społecznościowych "mocno pozycjonują się przeciwko rządowi federalnemu i wzywają do oporu".

Wiceprzewodniczący GdP Dietmar Schilff powiedział Handelsblattowi:"nie można wykluczyć, że doprowadzi to do wzmożonych protestów na ulicach, kiedy w wyniku kryzysu energetycznego znacznie wzrośnie bezrobocie".

Schilff podkreślił, że policja przygotowuje się na wszystkie ewentualności. W przypadku takich scenariuszy, jak braki w zaopatrzeniu i ewentualne konsekwencje takiej sytuacji dla bezpieczeństwa wewnętrznego istnieją plany awaryjne, do których przygotowują się organy bezpieczeństwa - powiedział. "Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i że nie doświadczymy w Niemczech żadnych niepokojów społecznych". Związkowiec zaapelował do polityków o działanie. Powiedział, że ważne jest, aby rozważyć dalsze ulgi dla osób z małymi i średnimi dochodami.

Źródło

Skomentuj artykuł: