Ministerstwo klimatu i środowiska zaproponowało ustalenie poziomu tzw. obowiązku OZE na poziomie 12,5 proc. w 2025 r., a następnie jego spadek o 0,5 pkt proc. w 2026 i potem w 2027 r. W środę opublikowano projekt odpowiedniego rozporządzenia w tej sprawie.
Zgodnie z ustawą o OZE, sprzedawcy energii elektrycznej muszą się legitymować zakupieniem określonego wolumenu energii, której pochodzenie jest potwierdzone świadectwami pochodzenia, czyli specjalnymi certyfikatami. Tzw. obowiązek OZE dotyczy świadectw pochodzenia energii elektrycznej z OZE - tzw. zielonych certyfikatów.
W przekazanym do konsultacji projekcie ministerstwo zaproponowało na rok 2025 obowiązek w wysokości 12,5 proc., w 2026 r. ma on spaść do 12 proc., a w 2027 r. - do 11,5 proc. Projekt zakłada też utrzymanie na poziomie 0,5 proc. obowiązku dla tzw. błękitnych certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia energii elektrycznej z biogazu.
Zaproponowany poziom obowiązku wynika z potrzeby zrównoważania popytu i podaży na przedmiotowe instrumenty w latach 2025–2027, przy utrzymaniu ich nadwyżki, która gwarantuje płynność rynku na poziomie, który zapewnia możliwość zakupu odpowiednio dużych wolumenów przez sprzedawców realizujących obowiązek ustawowy wynikający ze sprzedaży energii odbiorcom końcowym
- argumentuje MKiŚ w Ocenie Skutków Regulacji.
W 2023 r. obowiązek OZE wynosił 12 proc. Ministerstwo klimatu w poprzedniej kadencji początkowo skierowało do konsultacji projekt rozporządzenia z wysokością obowiązku OZE odpowiednio 11, 10 i 9 proc. w latach na 2024-2026. Ostatecznie w rozporządzeniu znalazł się jedynie obowiązek na 2024 r., w wysokości 5 proc. Ponad 2-krotne obniżenie poziomu obowiązku uzasadniano chęcią obniżenia rachunków za energię elektryczną.
Obowiązek OZE dotyczy pierwszego systemu wsparcia dla źródeł odnawialnych, wprowadzonego w 2005 r. i przewidującego 15-letni okres wsparcia. Najstarsze, korzystające z tego systemu instalacje zaczęły sukcesywnie wychodzić z niego od 2020 r.