Rok 2020 był trudny dla rynku fotowoltaiki. Pandemia koronawirusa wpłynęła na czasowe wstrzymanie dostaw komponentów. W wyniku kryzysu mniejszym firmom może zabraknąć środków na wypłacanie wynagrodzeń instalatorom, przez co rośnie ryzyko ich wypadnięcia z rynku. Wrześniowa nowelizacja prawa budowlanego może też sprawić, że proces inwestycji w panele słoneczne będzie dłuższy i bardziej kosztowny. Jednak zapowiedziane programy dopłat oraz rosnące ceny energii sprawią, że rynek nadal będzie się rozwijał. Na koniec 2021 r. może osiągnąć poziom 5,5-7 GW zainstalowanej mocy - szacuje Jan Kręt, Product Manager w firmie Eaton, amerykańskim producentem systemów zarządzania energią elektryczną.
Mijający rok nie zaczął się dobrze dla żadnej z gałęzi gospodarki, także dla rynku fotowoltaiki. Koronawirus sprawił, że na pewien czas zamknięto wiele azjatyckich fabryk produkujących komponenty do instalacji. Pojawiły się braki w magazynach, opóźniano realizację inwestycji w farmy fotowoltaiczne. Jednak po spadkach w marcu i na początku kwietnia sytuacja szybko się unormowała, a rynek wrócił do fazy wzrostowej. We wrześniu moc zainstalowanych paneli słonecznych była o 166% większa w porównaniu z 2019 r. - poinformowały Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Według różnych szacunków w całym 2020 r. obroty na rynku wzrosną nawet o ¼ w stosunku do ubiegłego i przekroczą 5 mld zł - wynika z tegorocznego raportu Instytutu Energetyki Odnawialnej .Trend rozwojowy utrzyma się także w nadchodzących 12. miesiącach, głównie dzięki mikroinstalacjom.
Wzrost sprzedaży rozwiązań fotowoltaicznych w kolejnych miesiącach może jednak spowolnić wprowadzona w mijającym roku nowelizacja prawa budowlanego. Nowe przepisy nakładają bowiem obowiązek przygotowania i uzgodnienia projektu instalacji z rzeczoznawcą ds. przeciwpożarowych, co utrudni i wydłuży cały proces oraz może generować większe koszty ponoszone na dodatkowe zabezpieczenia.
Względy finansowe będą dla konsumentów w nadchodzącym roku główną motywacją do inwestowania w panele słoneczne. Pojawią się bowiem nowe rodzaje kosztów (m.in. opłata mocowa), które wpłyną na wzrost cen prądu. Według rządowych zapowiedzi kontynuowany będzie program dopłat „Mój Prąd”, którego druga edycja została zakończona w grudniu.
Prognozy przedstawione przez Bloomberga przewidują też, że po spadku cen paneli o 10% w tym roku czeka nas kolejny - o około 15%. Rok 2021 może więc przynieść niższe ceny fotowoltaiki, a instalacje będą bardziej opłacalne zarówno dla gospodarstw domowych, jak i podmiotów biznesowych. Aby utrzymać rozwój branży w nadchodzącym roku potrzebne będą m.in. dopłaty do rynkowych cen odsprzedawanych nadwyżek energii. Znacznie zmniejszyłoby to niepewność związaną z opłacalnością inwestycji w fotowoltaikę i zwiększyło dostępność kredytów na instalacje. Rynkowi z pewnością pomoże też nowa edycja programu „Mój Prąd”, która ma zostać uzupełniona o rozwiązania pomagające zagospodarować wytworzoną energię czy ułatwiające zarządzanie domowymi magazynami energii.