Nie milkną głosy aprobaty dla premiera Mateusza Morawieckiego, który zablokował plany Brukseli dotyczące drastycznego i szybkiego odchodzenia od węgla. Specjalne oświadczenie w tej sprawie wydała Polska Grupa Górnicza – największa firma górnicza w Europie – która w swym stanowisku z aprobatą i dużą satysfakcją zauważa, że stanowisko Polski w Brukseli koresponduje z wnioskami przedstawicieli górniczych regionów Unii Europejskiej. Domagali się oni przede wszystkim zrównoważonej transformacji energetycznej.
Przypomnijmy, że nocą z czwartku na piątek (12-13 grudnia) w Brukseli Polska reprezentowana na Radzie Europejskiej przez premiera Mateusza Morawieckiego uzyskała zwolnienie z zasady osiągnięcia tzw. neutralności klimatycznej w 2050 r. Po raz pierwszy od 20 lat w konkluzjach RE jedno z państw skorzystało z wyjątkowego statusu. Eksperci PGG podkreślają, że jeszcze niedawno przyjmowano, że wytyczony cel neutralności osiągnięty zostanie pół wieku później (2100 r.), a zmiana jest miarą przyspieszenia ambicji klimatycznych UE.- Sukcesu premiera polskiego rządu na Radzie Europejskiej o neutralności klimatycznej w Brukseli nigdzie nie przyjęto z większym uznaniem niż na Górnym Śląsku, gdzie działa Polska Grupa Górnicza - mówi Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej, komentując konkluzje szczytu przywódców państw UE z 12-13 grudnia 2019 r.
- Nasze pozytywne emocje nie wynikają przy tym z niechęci do transformacji, w którą zdecydowanie wkroczyliśmy z całym sektorem energetycznym, ale ze świadomości warunków niezbędnych do tego, by transformacja surowcowo-energetyczna nie stała się tylko likwidacją przemysłu, skazując miliony mieszkańców regionu i Polski na katastrofę społeczną, dotkliwe ubóstwo i wykluczenie cywilizacyjne
– dodaje.
Na październikowym kongresie Energy Summit 2019 pod auspicjami PGG, Euracoal i rządu polskiego – o którym pisaliśmy w naszym portalu - przedstawiciele państw węglowych Europy postulowali m. in., by w zrównoważonej transformacji energetycznej kontynentu uwzględniono, iż koszty przekształceń są różne dla różnych krajów i dlatego konieczne jest przyznanie im prawa do elastycznego zastosowania takich działań, środków i ram czasowych, które uznają one za optymalne.
Sygnatariusze deklaracji przestrzegli też, że transformowanie energetyki nie może prowokować niepokojów społecznych ani zubażać regionów górniczych kontynentu, nie może również burzyć równowagi między konieczną ochroną klimatu, a równie niezbędną konkurencyjnością gospodarek.
Jednocześnie podczas obrad Platformy Wsparcia Regionów Górniczych Komisji Europejskiej w Brukseli w połowie października na sesji poświęconej modelowym projektom sprawiedliwej transformacji energetycznej Polska Grupa Górnicza wezwała stanowczo do ochrony łańcucha wartości, tworzonego przez spółki górnicze Europy w postaci setek tysięcy atrakcyjnych miejsc pracy i zasilania rynków miliardami euro z podatków, opłat i wynagrodzeń. Według wyliczeń ekspertów Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach koszt zastąpienia jednego miejsca pracy w górnictwie pełnowartościowym miejscem w nowych sektorach wynosi ok. 1,2 mln zł; dla samej tylko PGG (zatrudniającej ok. 42 tys. pracowników) oznacza to sumę ponad 50 mld zł, a dla przemysłu i usług wokół górnictwa – kolejne setki miliardów złotych.
Na początku listopada tego roku podczas międzynarodowej konferencji World Coal Association w Katowicach Polska Grupa Górnicza ponownie zaakcentowała konieczność roztropnego aplikowania mechanizmów dekarbonizacji – o czym też informowaliśmy:
- Poszczególni członkowie Unii Europejskiej powinni mieć swobodę w określaniu ram i narzędzi zrównoważonej i skutecznej transformacji energetycznej. Transfer pracy z firm górniczych do bardziej rozwiniętych i dojrzalszych branż musi być stabilny i ciągły oraz musi przyczyniać się do rozwoju gospodarczego regionów górniczych, zamiast do ich zubożenia i wykluczenia. W innym przypadku nie będzie można mówić o transformacji, lecz o prymitywnej likwidacji
– apelował wtedy Tomasz Rogala, prezydent Euracoal.
Premier podkreślał w Brukseli, że Polska będzie mogła przeprowadzić transformację energetyczną tak, żeby była ona „bezpieczna i korzystna gospodarczo”. Ocenił, że wnioski szczytu UE są „ze wszech miar dobre dla Polski”, zobowiązują nas do działania, ale zarazem „dają ogromne pole manewru”.
- Są kraje, które mogą dążyć do neutralności klimatycznej już w latach 30. XXI wieku. To będzie kosztowny proces, ale są kraje bardzo bogate, które nie doświadczyły komunizmu, gigantycznego spowolnienia gospodarczego i ogromnych strat na skutek nieefektywnego systemu komunistycznego. Państwa te mogą sobie pozwolić na inne tempo, a my dostosowujemy tempo transformacji do stanu naszej gospodarki, do tego na co nas stać, ale także do tego, jaki będzie Fundusz Sprawiedliwej Transformacji i ile Polska będzie mogła skorzystać z tego funduszu
- mówił szef polskiego rządu.
Ocenił, że z puli 100 mld euro w utworzonym właśnie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji „znaczna część, na pewno bardzo istotna, przypadnie właśnie Polsce”.
- Wszystkie państwa zdają sobie doskonale sprawę z tego, że niektóre kraje muszą otrzymać większe wsparcie niż inne i zapis o tych najbardziej dotkniętych przez transformację gospodarczą, energetyczną regionów i krajów świadczy o tym, że wśród krajów członkowskich jest zrozumienie dla tej kwestii - mówił Morawiecki, którego opinię potwierdził m.in. przewodniczący RE Charles Michel: - Podjęliśmy tę decyzję, szanując obawy różnych krajów członkowskich, bo wiemy, że trzeba wziąć pod uwagę różne uwarunkowania krajowe i różne punkty startu
– powiedział szef Rady Europejskiej.
Zrozumienie dla polskich argumentów wyraziła także przewodnicząca Komisji Europejskiej: - Całkowicie akceptuję to, że Polska potrzebuje bliżej się przyjrzeć naszej propozycji Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Polska jest krajem, który musi dogonić resztę, potrzebuje więcej czasu - mówiła po zakończeniu rozmów Ursula von der Leyen.
Na Górnym Śląsku – o czym donosiliśmy w naszym portalu - wieści z Brukseli powitano jak autentyczny sukces polskiej dyplomacji, która wyraziła istotę obaw, oczekiwań, ale też nadziei na nową szansę, jaką mieszkańcy najbardziej uprzemysłowionego regionu Polski żywią w związku z modernizacją tradycyjnych i zakorzenionych tu branż oraz systemową transformacją gospodarki.
Entuzjazmu nie krył m.in. Adam Gawęda, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego i wiceminister aktywów państwowych, który udzielił naszemu portalowi specjalnego wywiadu. - To wielki sukces w Brukseli pod przewodnictwem premiera Mateusza Morawieckiego, który pozwala na to, żeby wytyczać własną, odpowiedzialną, suwerenną drogę w transformacji surowcowo-energetycznej. Wywalczyliśmy coś, co wydawało się niemożliwe. Mamy rabat klimatyczny i dużo więcej czasu na bardzo korzystne rozwiązania. Dzięki temu Polska będzie w swoim tempie dochodzić do wyznaczonych celów. Teraz mamy bardzo mocny argument w negocjacjach budżetowych w przyszłym roku – mówił Adam Gawęda.
Aktywna na forum Parlamentu Europejskiego a także uczestnicząca w obradach madryckiego szczytu klimatycznego COP25 Jadwiga Wiśniewska, poseł do PE, doceniła „twardą postawę polskiego premiera, która przyniosła efekty”.
- Brukselski szczyt to ogromny sukces Polski. Dzięki skutecznym zabiegom premiera Morawieckiego będziemy dochodzić do neutralności klimatycznej w sposób bezpieczny i korzystny gospodarczo
– powiedziała Jadwiga Wiśniewska, dodając, że gdy forsowane są niebywale rosnące ambicje UE w dziedzinie dekarbonizacji, równolegle na COP25 w Madrycie w wymiarze globalnym z udziałem m.in. Chin występują coraz poważniejsze problemy z realizacją o wiele łagodniejszego Porozumienia Paryskiego, a takie autorytety, jak Faith Birol, dyrektor Międzynarodowej Agencji Energetycznej, otwarcie relatywizują znaczenie w globalnym rozrachunku programu Komisji Europejskiej Green Deal – Zielonego Ładu dla Europy.
Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego, członek Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii oceniła, że po szczycie Rady Europejskiej „Zielony Ład stał się dla Polski mniej groźny”. Polska wspólnie z Czechami przeforsowała uwzględnienie w konkluzjach RE energetyki jądrowej, co osłabia niebezpieczny monopol OZE.
- Wcześniej wydawało się to nierealne, ponieważ w swoim ortodoksyjnym kształcie „zielony ład” uwzględnia tylko odnawialne źródła energii. (…) Na szczycie unijnych przywódców premier Morawiecki odsunął od naszego kraju widmo pospiesznie i chaotycznie wprowadzanego „zielonego ładu”. Tylko w ciągu najbliższych dziesięciu lat, przy bardzo ostrożnych szacunkach, energetyczna rewolucja kosztowałaby nas ponad bilion złotych. Polska nie ma takich pieniędzy, a na wsparcie Unii Europejskiej nie ma co liczyć, bo nikt o takich sumach nawet nie wspomina. Zresztą cały „zielony ład” jest na razie tylko filozoficzną koncepcją, bo nie idą za tym gospodarczo-finansowe konkrety
– zauważyła Izabela Kloc. - Premier sprawił Polakom niezwykły świąteczny prezent, za który można dziękować przez dziesiątki lat! - dodała.