Minister Klimatu i Środowiska w środę przedłużył termin obowiązywania obecnej koncesji na wydobywanie węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża "Turów" do 2044 roku - przekazał w komunikacie resort. Przeciwko funkcjonowaniu kopalni protestują m.in. ekolodzy oraz Czesi.
"W opinii Ministra Klimatu i Środowiska kontynuacja wydobycia węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża >>Turów<< jest zgodna z zasadą racjonalnego gospodarowania złoża kopaliny, zatem zasadne było wydanie decyzji, umożliwiającej dalsze funkcjonowanie istniejącego zakładu górniczego" - podkreślono w komunikacie MKiŚ.
Poinformowano, że decyzję o przedłużeniu obowiązywania koncesji dla Turowa szef resortu klimatu i środowiska podjął w środę 28 kwietnia.
Ministerstwo dodało, że przedłużenie koncesji pozwala na kontynuację wydobycia węgla, a w konsekwencji na dalsze funkcjonowanie elektrowni, zapewniającej kilka procent krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną, co "jednocześnie oznacza, że odpowiada ona interesowi publicznemu".
Resort podkreślił, że spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, czyli operator kopalni i elektrowni Turów, została zobowiązana do prowadzenia wydobywania węgla zgodnie z postanowieniami decyzji Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia, polegającego na kontynuacji eksploatacji złoża węgla brunatnego Turów, realizowanego w gminie Bogatynia.
Jak wyjaśniono, wśród tych zobowiązań nakazuje się m.in. budowę do 1 lutego 2023 r. ekranu przeciwfiltracyjnego. Zgodnie z tą decyzją, spółka została również zobowiązana do zamontowania systemu zabezpieczenia przed emisją pyłów w rejonie zasobnika węgla, co zostało już zrealizowane, a także ograniczyć emisję pyłów. Operator będzie musiał także zainwestować w ograniczenie poziomu emitowanego hałasu.
Na początku ubiegłego tygodnia wiceminister aktywów państwowych i pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego Artur Soboń mówił, że spodziewa się dobrych decyzji, co do kolejnych lat pracy kopalni Turów.
Podkreślał jednocześnie, że kompleks w Turowie jest jednym z kluczowych z punktu widzenia krajowego systemu elektro-energetycznego, ponieważ elektrownia zaopatruje obecnie w energię 2,3 mln odbiorców, a po oddaniu kolejnego bloku będzie to dodatkowe 1 mln odbiorców.
Na początku marca Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę przeciwko Polsce dotyczącą rozbudowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów. Główną przyczyną podnoszoną w pozwie jest negatywny wpływ kopalni na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. Praga domaga się wstrzymania wydobycia w Turowie do czasu decyzji TSUE.
Polskie władze twierdzą, że w sporze z Czechami dot. funkcjonowania kopalni racje leżą po polskiej stronie.
Prezes PGE GiEK Wioletta Czemiel-Grzybowska zwracała uwagę, że Czesi w skardze do TSUE "nie uzyskali pozytywnej opinii Komisji Europejskiej".
Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. W 2020 r. koncesja na wydobycie węgla brunatnego w Turowie została przedłużona do 2026 r. Obecnie wydobycie będzie można prowadzić do 2044 roku.
6 kwietnia Polska wniosła o odrzucenie przez TSUE wniosku Czech o wstrzymanie wydobycia w kopalni węgla brunatnego Turów. Jak poinformowało wówczas PAP ministerstwo klimatu, w odpowiedzi Polska podnosi, że środek tymczasowy, o który wnioskuje Republika Czeska, jest nieproporcjonalny i nie zapewnia właściwego wyważenia interesów, "a jego zastosowanie naraziłoby Polskę i jej obywateli na znaczne i nieodwracalne szkody".
Przeciwko funkcjonowaniu kopalni protestują też organizacje ekologiczne.
Według Greenpeace decyzja o wydłużeniu koncesji nastąpiła mimo braku ostatecznej decyzji środowiskowej oraz tuż przed wejściem w życie nowelizacji ustawy OOŚ, która zwiększa możliwości udziału społeczeństwa w postępowaniach dotyczących inwestycji znacząco oddziaływujących na środowisko.
- To absolutnie skandaliczne. Po raz kolejny zignorowano krytyczne uwagi zgłoszone przez organizacje pozarządowe, czeskie ministerstwo środowiska, samorządy regionów Liberca (CZ) i Zittau (D) oraz tysiące mieszkańców przygranicznych czeskich i niemieckich miejscowości, wskazujące na wadliwie przeprowadzony proces konsultacji transgranicznych, niewystarczające zabezpieczenie dostępu do wody pitnej w Czechach oraz postępujące osuwanie się ziemi i budynków w Niemczech, spowodowane przez działanie leja depresji odkrywki - podkreśliła koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska Anna Meres.