Wznowiono dostawy ropy do białoruskich rafinerii - poinformował w sobotę wiceprezes koncernu Biełnaftachim Uładzimir Sizau, cytowany przez agencję BiełTA. Przedsiębiorstwo planuje do końca stycznia wznowić eksport produktów naftowych - dodał.
"W styczniu oczekiwane jest wznowienie (eksportu produktów naftowych). Zależy to od tego, jak dynamicznie i szybko będzie przebiegał proces zawierania umów. Liczymy, że do końca stycznia - przynajmniej, jest to optymistyczny scenariusz - wszystkie możliwe ograniczenia będą uchylone"
Zaznaczył przy tym, że w pierwszej kolejności produkty naftowe trafią na rynek wewnętrzny.
"Tranzyt ropy odbywa się zgodnie z zobowiązaniami, które wzięły na siebie przedsiębiorstwa zajmujące się transportem ropy i rząd Republiki Białorusi"
Wiceprezes dodał, że do końca dnia będzie przepompowane 6 tys. ton surowca. Koncern przekazał też w sobotę na swojej stronie internetowej, że ilość surowca, który ma być dostarczony w najbliższym czasie, oraz zgromadzone zasoby pozwolą na zagwarantowanie nieprzerwanej pracy krajowych rafinerii w styczniu.
Sizau poinformował o wznowieniu dostaw kilka godzin po tym jak biuro prasowe rządu w Moskwie podało, że rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew rozmawiał przez telefon o współpracy w dziedzinie energetyki ze swoim białoruskim odpowiednikiem Siarhiejem Rumasem.
Na stronie internetowej koncernu Biełnaftachim przekazano, że w sobotę trwało opracowywanie dokumentów dotyczących przepompowania pierwszej partii ropy po cenie nie obejmującej specjalnej dopłaty dla producentów, wynoszącej 10 dolarów za tonę. Radio Swoboda podaje, że Białoruś płaciła wcześniej taką dopłatę producentom. Rocznie kosztowało to budżet ponad 200 mln dol. Teraz - jak wyjaśnia portal - Mińsk odmówił uiszczania tej opłaty, by zminimalizować straty wynikające z tzw. manewru podatkowego, a rosyjscy producenci opowiadają się za utrzymaniem dopłaty.
Tzw. manewr podatkowy ma podwyższyć cenę rosyjskiej ropy dla Mińska do poziomu rynkowego. Jest to stopniowe (do 2024 r.) obniżanie ceł eksportowych na rosyjską ropę (i podwyżki podatku od jej wydobycia), co – w związku z obecnym systemem rozliczeń między obu krajami – doprowadzi do znacznego wzrostu ceny surowca kupowanego przez Mińsk i utraty przez Białoruś preferencji celnych oraz części dochodów do budżetu, według szacunków rządu - docelowo nawet 4 proc. PKB. Białoruś domaga się od Rosji wypracowania systemu rekompensowania tych strat.
Wiceprezes koncernu Biełnaftachim powiedział w sobotę dziennikarzom, że Białoruś liczy na dostawy z Rosji w styczniu 650 tys. ton ropy, a pierwsza partia surowca wyniesie 100-130 tys. ton.
Rosyjski koncern Transnieft, operator rurociągu Przyjaźń, poinformował w sobotę, że otrzymał zamówienie na dostarczenie 133 tys. ton ropy na Białoruś.
W piątek Biełnaftachim przekazał, że Rosja wstrzymała od 1 stycznia dostawy ropy na Białoruś rurociągiem Przyjaźń. Później poinformowano o czasowym zawieszeniu eksportu produktów naftowych.
31 grudnia władze w Mińsku i Moskwie poinformowały, że nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie warunków dostaw ropy na Białoruś. Ambasador Białorusi i prezes Gazpromu podpisali wtedy protokół w sprawie cen gazu dla Białorusi na styczeń i luty 2020 r. Negocjacje na temat dostaw surowców rosyjskich na Białoruś toczyły się od wielu miesięcy i przebiegały w napiętej atmosferze, ponieważ kontrakty dotyczące ropy i gazu obowiązywały tylko do końca roku.
Warunki dostaw surowców są jedną z najtrudniejszych kwestii podczas prowadzonych obecnie przez Mińsk i Moskwę negocjacji na temat tzw. pogłębionej integracji w ramach państwa związkowego. Według części ekspertów Rosja naciska w kluczowych dla Mińska sprawach naftowo-gazowych, by skłonić go do ustępstw w innych dziedzinach. Program pogłębionej integracji w ramach państwa związkowego przewiduje m.in. podpisanie 31 map drogowych, dotyczących ujednolicenia norm w różnych sektorach obu państw.