Przywódcy dwóch największych związków rolników we Francji zapowiedzieli na poniedziałek blokadę wszystkich głównych dróg do Paryża, co określili jako „oblężenie stolicy”. Premier Gabriel Attal zasygnalizował możliwość kolejnych ustępstw. Rolnicy sprzeciwiają się unijnych polityce, która ich zdaniem foruje żywność i produkcję importowaną.
Francuscy rolnicy domagają się wyższych cen na swoje wyroby, zrównoważenia wzrostu kosztów produkcji i większej ochrony przed zagraniczną konkurencją. Wysunięte w piątek propozycje rządu uznali za niesatysfakcjonujące.
Przywódcy związków zawodowych, w tym największej centrali związkowej rolników FNSEA, zapowiedzieli, że w poniedziałek o godz. 14 „rozpoczną bezterminowe oblężenie" Paryża.
„Wszystkie główne drogi do stolicy będą zablokowane przez rolników”
Attal złożył w niedzielę wizytę na fermie bydła w departamencie Indre i Loara w środkowej części kraju. Na nieformalnym spotkaniu z premierem rolnicy skarżyli się m.in. na spadające zyski, niskie emerytury, komplikacje biurokratyczne i zagraniczną konkurencje.
Szef rządu oświadczył, że władze przeanalizują możliwość wprowadzenia „dodatkowych środków”, by chronić francuskich rolników przed konkurencją – podała AFP.
Przewodniczący FNSEA Arnaud Rousseau powiedział natomiast tygodnikowi „La Tribune”, że Attal „uwzględnił tylko część ze 122 żądań, jakie mu przedstawiliśmy”.
AFP podkreśla, że kierownictwo związków nie podjęło jeszcze decyzji co do kontynuacji protestów w całym kraju.
Francja jest największym producentem rolnym w UE – podała agencja Associated Press, podkreślając, że protesty rolników w tym kraju są symptomem niezadowolenia wsi także w innych państwach unijnych. Wpływowy i silnie subsydiowany sektor staje się gorącym tematem przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, a populistyczne i skrajnie prawicowe partie mają nadzieję wykorzystać niezadowolenie rolników z umów o wolnym handlu czy kwestię ciężarów wywołanych przez inwazję Rosji na Ukrainę - twierdzi AP.
- Rolnicy w całej Europie są dotknięci tymi samymi normami, ograniczeniami, których źródłem jest Unia Europejska. UE w ekspresowym tempie narzuca nam politykę, która, z jednej strony, jest ultraliberalna - umowy o wolnym handlu, pozwalające na import płodów rolnych, wyprodukowanych bez przestrzegania naszych norm sanitarnych i środowiskowych. Z drugiej strony, na nas - w Europie - nakłada się obowiązki ograniczania produkcji, odbiera nam się środki produkcji - np. środki ochrony roślin
- Widać w tym bardzo wyraźnie przekonanie, że mieszkańców Europy nie należy karmić własną produkcją, tylko zastąpić ja importem. I właśnie temu się sprzeciwiamy - deklaruje szefowa Coordination rurale.